Przegrana Sportingu z Gil Vicente
04.02.2012 23:20
Sporting - Gil Vicente 0:1 (0:0)
53' (0:1) Claudio (k.)
Żółte kartki: Polga, Onyewu, Rubio, Elias (Sporting) - Manuel, Caicara, Moreira, Facchini, Cunha, Guilherme (Gil Vicente)
Czerwona kartka: Onyewu (53 min. - za dwie żółte - Sporting) - Caicara (90+5' - za dwie żółte - Gil Vicente).
Sporting: Boeck - Pereira (67' Rubio), Polga, Onyewu, Evaldo - Fernadnez, Capel, Elias, Santos (57' Carrico) - Carrillo (77' Izmailov), van Wolfswinkel.
Gil Vicente: Facchini - Galo, Hallison, Claudio, Caicara - Daniel (90' Mauro), Cunha, Moreira, Manuel (68' Ze Luiz) - Richard (81' Guilherme), Vieira
Bez Valeriego Bozhinova, który odszedł do Lecce, ale za to z powracającym po kontuzji Ricky'm van Wolfswinkelem, Sporting Lizbona mierzył się z dziewiątym w tabeli Gil Vicente. Mecz odbywał się jednak w ramach Pucharu Ligi. Już w pierwszej minucie groźny strzał na bramkę Lwów oddał Luis Manuel. Chwilę później po wrzutce z rzutu wolnego główkował Hallison, ale piłka poszybowała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Marcelo Boecka. Lepsze okazje w pierwszym kwadransie gry, tworzyli sobie goście, nie oznacza to jednak, że podopieczni Domingosa Pacienci nie starali się zdobyć bramki. Nie były to jednak sytuacje, które mogłyby zagrozić Adriano Facchiniemu - golkiperowi Gil Vicente. Największe zagrożenie w szykach rywali siał Diego Capel. Zielono-biali często starali się wgrywać płaskie, mocne piłki w pole karne Gil Vicente. Futbolówka była jednak najczęściej wybijana przez defensorów. W 24. minucie mocny strzał oddał Andre Carrillo jednak piłka przeleciała tuż obok bramki. Dosłownie kilka chwil później napastnik z Peru świetnie minął Claudio, ale minimalnie pomylił się przy uderzeniu. W 33. minucie zawahanie Facchiniego wykorzystał van Wolfswinkel, ale piłka po jego strzale głową nie trafiła do siatki. Przed ostatnim gwizdkiem sędziego w pierwszej połowie, na dobrej pozycji znalazł się Hugo Vieira, ale skiksował i trafił w piłkę wyjątkowo źle, przez co nie wykorzystał wybornej okazji.
Początek drugiej części gry był po prostu nudny. Ciekawa sytuacja wydarzyła się w 53. minucie kiedy Oguchi Onyewu sfaulował rywala w polu karnym i obejrzał za to drugą żółtą kartkę. "Jedenastkę" na bramkę zamienił Claudio i nieoczekiwanie Gil Vicente objęło prowadzenie na Estadio Jose Alvalade. Po kilku chwilach z rzutu wolnego dośrodkowywał Capel, ale defensorzy gości wybili futbolówkę. Z kolei w 59. minucie Carrillo minął przeciwnika na prawej flance i dograł w środek, ale Matias Fernandez, który finezyjnie strzelił piętką, nie trafił do bramki. W drugich 45 minutach, mogliśmy zobaczyć jak duży wpływ na grę Lwów mają właśnie Capel i Fernandez. Praktycznie każda akcja przechodziła przez tych dwóch piłkarzy. Potem tempo spotkania ponownie siadło... W 80. minucie do kolejnego dośrodkowania doszedł holenderski atakujący Sportingu, ale znowu uderzył obok bramki. Wcześniej na murawę wszedł Marat Izmailov, który pojawił się na boisku pierwszy raz od meczu z Porto, kiedy to złapał kontuzję. W doliczonym czasie gry niezłą szansę miał jeszcze Vieira, ale ponownie kiepsko zachował się w dobrej sytuacji. Sporting przegrał ostatecznie 0:1 i na pewno nie oczyści to kiepskiej atmosfery panującej wokół zespołu z Lizbony. Piłkarzy żegnały gwizdy, a doping w trakcie meczu nie stał na zbyt wysokim poziomie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.