Przekręt Sportowy - mało faktów, dużo kitów
14.09.2003 00:00
Dla wielu kibiców źródłem wiedzy o piłce nożnej jest Przegląd Sportowy. Zasłużona gazeta, dużo tekstów o futbolu i nieźli dziennikarze. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że więcej niż informacji jest tam plotek wyssanych z palca.
Dziennik z tradycjami stał się gazetą plotkarsko-sensacyjną. Efektowne tytuły, rozsiewanie wielkich afer, a wszystko po to, by się lepiej sprzedawać. Oczywiście, nikt nie chce, by żurnaliści popularnego dziennika robili naukowe wywody dotyczące stosunkowo prostej dziedziny, jaką jest futbol. Ale lepiej zrobić gazetę o dwie strony krótszą, niż wprowadzać kibiców w błąd. Widzi się w kiosku pismo, na którego okładce widnieje ciekawy i przyciągający uwagę tytuł, a potem okazuje się, że to tylko spekulacje.
Do tego PS jest mistrzem w obrażaniu piłkarzy. Miesza z błotem zawodników reprezentacji Polski, zamiast zanalizować jej grę, wyciągnąć wnioski i napisać: co zrobić, by było lepiej? Następnie jeszcze gazeta dziwi się, że niektórzy ludzie związani z piłką nie chcą z nią rozmawiać. Pewnie tych osób byłoby więcej, gdyby nie fakt, że to właśnie PS (i jego odpowiednik: Tempo) kreuje ich wizerunek, bowiem jest jedynym polskim dziennikiem sportowym. Poza tym, jak wiadomo, wojny z prasą jeszcze nikt nie wygrał. Niejedna osoba, z którą PS robił wywiad narzekała jednak, że jej słowa zostały przekręcone.
Tym samym mamy na rynku sportowy Super Express. Ileż w PS pojawiło się plotek, które okazały się bzdurami, ile razy ta gazeta napisała, że transfer jest już pewny, a dzień potem okazywało się, że o transakcji tej w ogóle nie ma mowy. Nie mówię już o tym, że PS zamieszczał także odcinki bardzo słabej książki Wojciecha Kowalczyka, a co tydzień wygłupia się w swoich felietonach w Przeglądzie Jan Tomaszewski. Co jakiś czas na ostatniej stronie tej gazety możemy znaleźć zdjęcia erotyczne. Nic dziwnego, że tego kiczu nie chcieli wspierać swoim nazwiskiem redaktorzy Atlas i Godlewski, którzy odeszli do dużo rzetelniejszej Piłki Nożnej. Mimo to w Przeglądzie wciąż jest kilku inteligentnych i błyskotliwych dziennikarzy. Nawet główna postać w tej gazecie – Paweł Zarzeczny to człowiek ciekawy, mający dużo do powiedzenia. A to przecież on zrobił z PS taki dziennik.
Nie dziwi więc wojna Legii z tym tytułem. Parokrotnie na skutek nierzetelnego zapisywania rozmów z zawodnikami w drużynie psuła się atmosfera. Żurnaliści PS nieraz zadawali ciosy poniżej pasa Jerzemu Engelowi. Podając zmyślone informacje załatwiają osobiste porachunki. Potrafią nie zbadać dobrze sprawy i rzucać bezpodstawne oskarżenia. Chodzi tu o aferę sędziego Marczyka, której tak naprawdę nie było, a wszystko wymyślili ludzie z Przeglądu, albo o rzekome zniszczenie redakcyjnego samochodu przez graczy klubu ze stolicy. Gdy legioniści stanowczo powiedzieli: z tą gazetą nie rozmawiamy, przeglądowcy strasznie się rozjuszyli. Zaczęli sami pisać wywiady z legionistami i rozsiewać kolejne plotki. Kibice Legii zaczęli przynosić na trybuny transparent z napisem: Przekręt Sportowy Łże. Żurnaliści z PS zwrócili się wówczas do PZPN, by związek ukarał nicponi, którzy wywieszają flagi o takich treściach na polskich stadionach. Nic to, że Przegląd na co dzień oczernia niemiłosiernie tą instytucję. Gdy przyszła potrzeba, zwrócił się do niej z prośbą o pomoc.
Generalnie jednak postępki PS nie podobają się w całej Polsce. Kibice denerwują się, że są notorycznie oszukiwani, piłkarze złoszczą, że jeden słabszy mecz ten tytuł może wypominać im do końca życia, a działacze skarżą, że podejrzewa się ich o inicjowanie afer. Ale PS będzie trwał. Bo wielu nie ma innego wyboru – kupuje tą gazetę, by choćby znać na bieżąco wyniki, przeczytać opis meczu. Zresztą jeśli chodzi o opisy spotkań, to Przegląd czyni to w sposób mało twórczy. Nie ma analiz, tylko opisywanie – akcja po akcji – przebiegu zdarzeń na boisku. Czytając to można dojść do wniosku, że każdy mecz jest taki sam. Powinno się więc wybiegać poza ten schemat, tak, jak to robi choćby Rzeczpospolita. Ale już to pominę – bowiem w opisach spotkań przekrętów już na szczęście nie ma. Nawet jeśli nie znajdzie się ich w pozostałych tekstach, to można mieć pewność, że nie zabraknie złośliwych komentarzy i sensacyjnych tytułów. Z czasem kibic coraz mniej do tych tytułów przywiązuje uwagę, bo wie, że Przegląd bez dużego, przyciągającego uwagę napisu na okładce to nie ta sama gazeta.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.