Przemek dziękuje za pomoc, ale wciąż potrzebuje wsparcia
06.02.2019 13:55
fot. Piotr Kucza / FotoPyK
Nazywam się Przemek. Mam 37 lat i nie lubię mówić o sobie, rozdrapywać ran i opowiadać o traumach. Nigdy o nic nie prosiłem, bo wydawało mi się, że mimo wszystko mam kochającą rodzinę i grono dobrych przyjaciół i to wystarczy. Może to duma, może nieśmiałość, nie wiem.
Od urodzenia choruję na mózgowe porażenie dziecięce. Pierwsze kroki stawiałem w wieku 6 lat. W wieku 22 lat wygrałem walkę z nowotworem. Wsparcie bliskich było nieocenione i zawsze dodawało mi skrzydeł. Zawsze byłem ambitny. Skończyłem Zarządzenie i Marketing na WAT. Wykorzystywałem umiejętności, odbywałem staże, pracowałem. Nie było łatwo, ale… jakoś było…
Podobnie Legia. Kibicuję odkąd pamiętam. Na Żyletę chodziłem regularnie od 14 roku życia. Zaliczyłem ponad 100 wyjazdów. Każdy mecz był dla mnie swoistą terapią. Kibice zawsze otaczali mnie szacunkiem i pomocą, kiedy było to konieczne. Razem z „Niepełnosprawnymi Fanatykami”, Stowarzyszeniem Kibiców Niepełnosprawnych Klubu Legia Warszawa pokonywałem kolejne bariery. Razem. Do grudnia 2016 roku…
Nagle przestałem chodzić. Ot, tak – po prostu. Dziesiątki badań, bezradność i rozkładanie rąk i wreszcie druzgocąca diagnoza. Zapalenie rdzenia kręgowego, które doprowadziło do jego uszkodzenia. Unieruchomienie i izolacja. Żmudna, bolesna, długa rehabilitacja na którą kończą się fundusze. Wciąż wsparcie rodziny i przyjaciół, którzy nie pozwalają się poddać. Ale kwoty szybują w górę. Miesięczne koszty utrzymania, rehabilitacji i pielęgnacji wahają się od 8 000 do 10 000 zł. Moja mama pracuje w przedszkolu, tata – jest emerytowanym żołnierzem. Wszystkie oszczędności inwestują w walkę o moje zdrowie i życie. Otaczają mnie życzliwi ludzie. Pomagają kibice Legii. Ale to wciąż kropla w morzu potrzeb…
Tak oto chowam dumę do kieszeni i zaczynam nowy rozdział w życiu. Walczę o siebie i zwracam się z prośbą o wsparcie. Moja przyjaciółka powiedziała mi: „dziś ktoś pomoże Tobie, jutro odwdzięczysz się komuś, kto będzie potrzebował.” Uwierzyłem. Wierzę, że musi się udać. Niniejsza zbiórka to jeden z elementów mojej walki. Potrzebuję 120 000 zł. na roczną rehabilitację i spełnienie marzenia – chcę znów chodzić. Chcę wrócić do życia. Pójść na mecz. Do teatru, na pizzę. Poznać nowych ludzi. Ułożyć życie i dać oddech rodzicom. Podziękować wszystkim, którzy nie pozwalają mi upaść. Jak powiedział kiedyś Marszałek Piłsudski: „Być zwyciężonym i nie ulec, oto jest zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach – to klęska”.
Wpłat można dokonywać poprzez serwis pomagam.pl - kliknij tutaj.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.