Domyślne zdjęcie Legia.Net

Puchar Ekstraklasy – czy gra świeczki warta?

Tomasz Bakunkowski

Źródło:

26.11.2006 14:36

(akt. 24.12.2018 10:02)

Kiedy w 2002 roku warszawska Legia zdobywała, po emocjonującym finale z Wisłą Kraków, Puchar Ligi niewielu kibiców myślało, że to koniec tych rozgrywek. A jednak – wskrzeszony po 23 latach Puchar Ligi ponownie został zawieszony… Nie na długo: już w tym sezonie Zarząd Ekstraklasy S.A. „podarował” piłkarskim kibicom Puchar Ekstraklasy, który – chcąc nie chcąc – wielu uznaje za kontynuację wspomnianego Pucharu Ligi. Tym razem jednak wybrano nowego sponsora, inny system rozgrywek, a także… nazwę. Oficjalna wersja brzmi: Puchar Ekstraklasy to nie Puchar Ligi!
Zarząd Ekstraklasy S.A. chciał jak najszybciej zrealizować swój plan i zafundował zwolennikom piłki nożnej pierwszą rundę rozgrywek w tempie naprawdę ekspresowym. Każda z drużyn rozegra bowiem trzy mecze w blisko 10 dni. - Ale tak się gra na zachodzie – powtarzano. Nie ma więc co narzekać. System gry Wszystkie drużyny z pierwszej ligi rozdzielono na cztery grupy. Użyto słowa „rozdzielono”, bo nie wylosowano – podział był terytorialny, z zastrzeżeniem: w rozgrywkach grupowych nie mogą grać dwie drużyny z tego samego miasta (czytaj: unikamy derbów!). Z każdej z grup awansują dwa zespoły do fazy pucharowej. W kibicowskim środowisku zawrzało. – Dlaczego wszędzie indziej, w zachodnich ligach są losowania, a u nas od lat Związek decydują kto z kim zagra? – pytano. O co gramy? Kwota nagród w sezonie 2006 / 2007 wyniesie co najmniej 1 000 000 złotych, z czego zwycięzca rozgrywek może otrzymać nie mniej niż 300 000 złotych. Wysokość nagród ulegnie zwiększeniu o środki pozyskane przez Spółkę od sponsorów rozgrywek – oficjalny komunikat Zarządu Ekstraklasy. Brzmi pięknie? Niekoniecznie. Wystarczy dodać, że we wspomnianym Pucharze Ligi, zwycięzca zarobić mógł łącznie 1,3 miliona złotych. Różnica? Ewidentna. Oczywiście pieniądze to nie wszystko. Gramy także o Puchar Ekstraklasy. Mierzy on 76 centymetrów i jest trofeum przechodnim. Klub, który, począwszy od sezonu 2006/2007 zwycięży w trzech kolejnych edycjach rozgrywek o Puchar Ekstraklasy lub ogółem pięciokrotnie wywalczy Puchar Ekstraklasy, otrzymuje puchar na własność. Świetnie! Ah ci kibice… Wszystko przez nich. Tak mówiono. Niepewność sponsorów, chcących zainwestować w rozgrywki, spowodowała, że kwoty o jakie toczy się walka są jeszcze nieustalone. A to dlatego, że do niedawna kibice grozili, że zbojkotują rozgrywki i piłkarze grać będą przy pustych trybunach. Na doniesienia te patrzono z przymrużeniem oka, a traktowano je nawet w kategoriach kiepskiego żartu. Tymczasem fani piłkarscy pokazali, że słowa dotrzymać potrafią: protest wobec zakazu używania pirotechniki podczas spotkań piłki nożnej rozwinął się na taką skalę, że… Zarząd zaczął poważnie się martwić. – Kto zainwestuje w rozgrywki, których nikt oglądać chcieć nie będzie? Z ratunkiem przyszli przedstawiciele Ekstraklasy S.A. Wiceprezes Ekstraklasy Bogdan Basałaj, dyrektor logistyki rozgrywek Marcin Stefański czy też Adam Tomczyński, którzy postarali się na spotkaniu z kibicami znaleźć z nimi „wspólny język”. Pewne rzeczy ustalono (do porozumienia wciąż daleko!), kibice mogą odpalać race, ale jedno jest także pewne: zasiądą na trybunach podczas nowych rozgrywek. – Nie jesteśmy zadowoleni z rozmów z Ekstraklasą, ale nie jesteśmy przekonani, czy kibice innych klubów potrafią być tak konsekwentni jak legioniści – jeśli jedni by Puchar zbojkotowali, a inni nie, wyszlibyśmy na niepoważnych ludzi – mówią na łamach „Naszej Legii” kibice warszawskiej drużyny. Regulamin Zmodyfikowano nieco regulamin rozgrywek – w Pucharze Ekstraklasy szkoleniowcy mogą dokonywać czterech (a nie trzech jak w przypadku rozgrywek ligowych) zmian zawodników. Ma to dać jeszcze większą możliwość manewru trenerom – by pozwalali ogrywać się, jak największej liczbie młodych graczy. Ruszyliśmy! 1 kolejka za nami (z drobnym wyjątkiem: spotkanie ŁKS – Legia rozegrane zostanie 6 grudnia). Są pierwsi wygrani, pierwsi przegrani – nie w tym jednak sęk. Chodzi o wnioski. Chodzi o zainteresowanie. Chodzi o graczy. Chodzi o poziom. Frekwencja Obawiano się kibiców. Obawiano się niskiej frekwencji. Najgorzej jednak nie było: GKS Bełchatów – Wisła Płock 1700 Górnik Łęczna – Cracovia Kraków 1500 Zagłębie Lubin – Wisła Kraków 1000 Odra Wodzisław – Górnik Zabrze 1200 Korona Kielce – Widzew Łódź 4800 Pogoń Szczecin – Lech Poznań 1800 Arka Gdynia – Groclin Grodzisk Wlkp. 2500 W sumie na żywo Puchar Ekstraklasy na wszystkich 7 stadionach obejrzało: 14.500. Czy jest to wynik bardzo dobry, dobry, przeciętny, słaby, bądź fatalny odpowiedzcie już sobie sami. Bojkotu nie było. Widać to gołym okiem. Kto gra? Obawiano się nie tylko kibiców. Zastanawiano się jakich piłkarzy desygnują na boisko klubowi szkoleniowcy... W Poznaniu bowiem Franciszek Smuda zapowiedział, że jego „Kolejorz” grać będzie trzecioligowymi rezerwami, gdyż Puchar Ekstraklasy nie ma dla niego znaczenia, że liczy się tylko liga. Kto przyjdzie więc na stadion oglądać trzecioligowców? Skoro na trybunach nie będzie kibiców, jak potencjalni sponsorzy mają generować zyski? Błędne koło się zamyka. Niestety. Co więcej – popularny „Franz” nie był jedynym. Inni trenerzy także dali jasno do zrozumienia, że Puchar ten będzie świetną okazją do sprawdzenia młodych graczy, „rezerwistów”, testowanych piłkarzy, czy też tych „grajków” dla których może to być ostatnia szansa udowodnienia przydatności dla zespołu. Całe szczęście jednak zmiany te miały być tak umiejętnie wprowadzone, żeby widowisko na tym nie straciło. Żeby nie stracili kibice. Żeby nie stracili organizatorzy. Aż wreszcie: żeby nie stracili najważniejsi - sponsorzy. Najgorzej z tymi „zmiennikami” nie było. W pierwszej kolejce, w 7 meczach, zadebiutowało 18 graczy. Nie jest to wynik powalających – spodziewano się znacznie wyższej liczby nowych piłkarzy. W Poznaniu wystawiono do gry 4 nowych graczy. „Lepiej” pod tym względem było jedynie w Szczecinie, gdzie oglądano 5 nowych zawodników. Narzekać jednak „Portowcy” nie mogli – byli to Polacy, a nie kolejni z brazylijskiego zaciągu, który na Pomorzu dawno się już znudził. Teraz pozostaje jedynie pytanie: ilu z tych nowych zawodników zagości na dłużej na pierwszoligowych salonach? Jeszcze nie wiemy, ale już życzyć możemy powodzenia. "Nowe twarze" w klubach Wisła Płock (2): Tomasz Parzy, Piotr Wachaczyk Zagłębie Lubin (2): Zbigniew Grzybowski, Michał Kowbel Wisła Kraków (1): Radosław Jacek Pogoń Szczecin (5): Jakub Szałek, Przemysław Pietruszka, Marcin Miśta, Honorat Stróż, Piotr Hernacki Widzew Łódź (2): Jakub Hładowczak, Krzysztof Sikora Lech Poznań (4): Radosław Janukiewicz, Marcin Tarnowski, Tomasz Midzierski, Grzegorz Piesio Arka Gdynia (1): Paweł Weinar Górnik Zabrze (1): Dawid Sala Zespoły GKS-u Bełchatów, Cracovii, Górnika Łęczna, Korony Kielce, Groclinu Grodzisk Wielkopolski, i Odry Wodzisław Śląski nie wystawiły do gry żadnych „nowych twarzy”. Sprawdzian ostateczny? Ostatni weekend listopada da nam ostateczną odpowiedź, jak do Pucharu Ekstraklasy podchodzą graczy, trenerzy, działacze oraz najważniejsze ogniwo sportu: kibice. Po raz pierwszy Puchar Ekstraklasy odbędzie się w dzień wolny od pracy. Zobaczymy ile tysięcy ludzi uda się przyciągnąć na piłkarskie molochy, a ile przed szklane odbiorniki, bądź monitory. W niedzielę w Warszawie, Krakowie, czy Bełchatowie Puchar Ekstraklasy poddany zostanie kolejnej próbie. Próbie, która pomóc ma nam odpowiedzieć na postawione w tytule pytanie: Puchar Ekstraklasy – czy gra świeczki warta?

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.