Pudłują i płacą wysoką cenę
13.05.2009 08:45
Cztery ostatnie mecze, żadnego strzelonego gola. Tego jedynego, na wagę trzech punktów z ŁKS-em zdobył zawodnik łódzkiego klubu <b>Robert Sierant</b>. Tak wygląda bilans warszawskiej Legii. Pod bramką przeciwnika zawodzą wszyscy, i napastnicy i pomocnicy. To właśnie brak skuteczności zdecydował, że legioniści chcąc zdobyć tytuł mistrzowski muszą liczyć na potknięcia rywali. I w końcu sami zacząć strzelać.
- Ilu my jeszcze okazji nie wykorzystamy - denerwował się Maciej Iwański po przegranym meczu z Wisłą Kraków. - Bez bramek nie będzie punktów, a przecież nie zawsze rywale będą sami je sobie strzelali. W pewnym momencie tego meczu doszedłem do wniosku, że nawet jakbyśmy tu biegali jeszcze przez trzy dni, to i tak nic nie udałoby się strzelić - rozkładał ręce trener Jan Urban. Niby to proste odpowiednio dostawić nogę do zagrania partnera z drużyny i pokonać bramkarza rywali. Ale jak pokazał w ostatniej kolejce Takesure Chinyama, teoria, a praktyka, to ogromna różnica. Bo na treningu można trafić dwadzieścia razy, a potem wyjść na murawę i marnować najlepsze sytuacje do zdobycia bramki. A dodatkowo to element, który jest bardzo trudno wyćwiczyć.
Zawodnicy pytani jaki jest sposób na nieskuteczność, nie potrafią udzielić odpowiedzi. - W mojej opinii to wyłącznie kwestia ilości powtórzeń wykonanych w czasie treningu. Pamiętam po sobie, kiedy zostawałem po zajęciach i ćwiczyłem indywidualnie, oczywiście jeśli była taka możliwość. Oddawałem po kilkaset strzałów na bramkę. Dzięki temu później czułem się o wiele pewniej. Jak to określają piłkarze, miałem odpowiednio ułożoną stopę - opowiada były kapitan i napastnik warszawskiej drużyny Cezary Kucharski, który zdobył dla Legii 80 bramek. Jego zdaniem nie ma recepty na poprawienie skuteczności. - Każdy trener może mieć inną. Jeden powie, aby zostać po zajęciach i strzelać na bramkę, a inny każe turlać się po materacu, bo w jego opinii to spowoduje poprawę. Mi pomagało to, o czym wspominałem wcześniej. Ale to nie oznacza, że na innego napastnika podziała podobnie - dodaje Kucharski.
Kluczem psychika
Bardzo istotna, a może nawet najistotniejsza jest psychika. Często mamy do czynienia z zawodnikami ofensywnymi, którzy w kilku meczach z rzędu nie potrafią zdobyć gola. Kiedy uda się przełamać niemoc, zaczynają zdobywać je seriami. - Tak, ale pewność siebie wynika przede wszystkim z formy fizycznej w jakiej dany zawodnik się znajduje. Gdy pod tym względem czuje się dobrze, widzi, że zespół pracuje, stwarza kolejne sytuacje, to w kluczowym momencie zachowa zimną krew. W przeciwnym przypadku pojawia się niepewność, co ma zły wpływ na napastnika. Ale kluczem jest odpowiednia dyspozycja fizyczna. Może właśnie zabrakło tego elementu Chinyamie i dlatego pudłował - mówi Kucharski.
Autor: Adam Dawidziuk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.