Radović zagra w barwach Polski?!
26.02.2007 04:27
Tego się nikt nie spodziewał. Jest w naszym kraju zaledwie pół roku, ale już teraz nie ma żadnych wątpliwości: chce występować w polskiej reprezentacji. Taką deklarację składa za pośrednictwem "Super Expressu" jeden z najlepszych prawoskrzydłowych w polskiej lidze, Serb <b>Miroslav Radović</b>. - Gdybym tylko dostał powołanie od trenera Beenhakkera, to nie zastanawiałbym się ani chwili - zapewnia na łamach poczytnego dziennika pomocnik warszawskiej Legii.
Jeśli sztab szkoleniowy "biało-czerwonych" byłby Radoviciem poważnie zainteresowany, to nie powinien zwlekać ani chwili. Do gry w swojej kadrze narodowej już od dwóch lat usilnie namawiają Miroslava Bośniacy, a i w Serbii coraz głośniej jest o dobrej formie byłego reprezentanta serbskiej młodzieżówki.
Reprezentacja dobra dla kariery
Co skłoniło Radovicia to podjęcia takiej decyzji? Mirek stawia sprawę jasno i uczciwie. - Dla kariery każdego piłkarza ważne jest, żeby mógł pokazać się także w meczach kadry - podkreśla. - No to dlaczego miałbym odmówić Beenhakkerowi? Przecież to byłaby dla mnie szansa na rozwój kariery - szczerze tłumaczy.
Zawodnik Legii nie zamierza nikogo oszukiwać, że kocha Polskę nad życie, że czuje się już stuprocentowym Polakiem, ale podkreśla jednocześnie, że bardzo dobrze mu w naszym kraju. - Urodziłem się i pierwszych piętnaście lat życia spędziłem w Bośni, ale moje ulubione miejsca to Belgrad i Warszawa. W Polsce nie spotkało mnie nic przykrego, ludzie są mili, otwarci. Kibice też są spokojniejsi. W Belgradzie kiedyś ze strachu przez cztery dni nie wychodziliśmy z domów po przegranym meczu - wspomina.
- Naprawdę czuję się tu znakomicie. Uwielbiam spacery z moją dziewczyną Sandrą po warszawskiej Starówce - opowiada Radović, który zamierza związać się z Warszawą na dłużej.
- Szukamy tu już dla Mirka mieszkania - zdradza menedżer piłkarza, Miroslav Milinković. - Niech ma coś swojego. Przecież jeśli będzie grał w reprezentacji Polski, to nawet jeśli wyjedzie do zachodniego klubu i tak będzie tu często wracał.
Matthaus i Wdowczyk się na nim poznali
Formalnie nie ma przeszkód, żeby Radović zagrał w polskiej kadrze. Z obywatelstwem też nie powinno być problemów. Sportowcy zazwyczaj dostają je w ekspresowym tempie. A czy Serb jest w ogóle naszej reprezentacji potrzebny? W końcu na prawej pomocy grają w ekipie Leo BeenhakkeraJakub Błaszczykowski i Ireneusz Jeleń...
- To dobrzy piłkarze - przyznaje Miroslav. - Czy jestem od nich lepszy? Odpowiedź na to pytanie dam na boisku - stwierdza.
Kibice w Polsce mieli już okazję przekonać się, że pod względem indywidualnych umiejętności dryblingu mało kto w polskiej lidze może się z Serbem równać.
- To wielki talent - zapewnia menedżer zawodnika. - Jak miał 15 lat, ściągnął go do siebie Partizan. Tam do pierwszego składu wprowadzał go sam Lothar Matthaus. Początki w Legii miał trudne, ale trener Dariusz Wdowczyk i skaut Marek Jóźwiak od razu w niego uwierzyli i pod koniec rundy Mirek był już najlepszy w drużynie. A on może grać jeszcze lepiej - zapewnia Milinković. - Młody jest, wszystko przed nim. Polska na pewno skorzysta na jego grze w reprezentacji.
Bogusław Kaczmarek, drugi trener reprezentacji Polski:
- Radović miał niemrawy start w polskiej lidze. Nie wiem, może przytłoczyła go suma transferu? Miał także problemy rodzinne, zmarł mu ojciec. Jednak z meczu na mecz udowadniał, że to ciekawy piłkarz młodego pokolenia. Start do piłki, przyspieszenie, niekonwencjonalny drybling, dokładne dośrodkowanie to jego atuty, które zaobserwowałem u niego jesienią. Chce grać dla Polski? Jest tu dopiero pół roku i już mu tak się spodobało? Od pomysłu do przemysłu i cała wiosna przed nim. Niech grą potwierdzi, że warto się nim zainteresować. Żeby nie skończyło się tylko na słownej deklaracji. Bo takich przypadków już w polskiej piłce było sporo. Choćby Brazylijczycy Batata z Pogoni Szczecin czy Mozart ze Spartaka Moskwa. Poza tym ja nie wiem, czy prezydent Polski może wszystkim cudzoziemcom rozdawać polskie obywatelstwo. W każdym razie będziemy się uważnie przyglądać Radoviciowi w rundzie wiosennej.
Radović nie będzie miał łatwo. Oni też chcieli grać dla Polski:Daniel Szatela: - Zawsze czułem się Polakiem. Dziadek byłyby dumny, gdybym grał dla Polski - zapewniał już trzy lata temu na łamach "Super Expressu". Początkowo sprawą Amerykanina polskiego pochodzenia zainteresował się i prezes Listkiewicz, i trener Edward Klejndinst, szef "banku informacji" w kadrze Pawła Janasa. Ówczesny selekcjoner nie podjął jednak tematu i sprawa upadła.
Hernani: - W reprezentacji zagrałbym nawet przeciwko Brazylii! - bez wahania deklarował rok temu obrońca Korony Kielce. Brazylijski stoper już wtedy świetnie mówił po polsku, miał polską narzeczoną, ale kolejni selekcjonerzy nie zwrócili na niego uwagi, choć wśród środkowych obrońców naszej kadry próżno szukać kogoś równie młodego i perspektywicznego, jak Hernani.
Krzysztof Dabrowski: W Bundeslidze zagrałem już ponad 130 meczów. Mam doświadczenie i umiejętności. Słyszałem, że w pomocy polskiej reprezentacji jest luka. Mógłbym ją wypełnić - w ten sposób przed ponad rokiem akces do polskiej kadry zgłaszał grający w Niemczech zawodnik. Paweł Janas nie sprawdził jednak doświadczonego pomocnika i Dąbrowski debiutu w biało-czerwonych barwach się nie doczekał.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.