Rafał Rostkowski fot: FotoPyk

Rafał Rostkowski: Trudna sytuacja, są argumenty za i przeciw

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

30.04.2019 08:15

(akt. 30.04.2019 09:21)

- Przepis o kontakcie piłki z ręką jest tak skonstruowany, że komentując decyzję sędziego Daniela Stefańskiego z początku meczu Lechii z Legią można podać argumenty zarówno za podyktowaniem rzutu karnego, jak i za niepodyktowaniem. To nie jest matematyka, tego nie da się obliczyć ani przyłożyć do jakiegoś wzorca. Sytuacja nie jest ewidentna, jest bardzo kontrowersyjna i niezwykle uznaniowa. Nawet zdania sędziów międzynarodowych o uznanych nazwiskach są podzielone, a to znaczy, że to nie był jasny i oczywisty błąd - komentuje arbiter międzynarodowy, Rafał Rostkowski na łamach "Przeglądu Sportowego".

fot. Piotr Kucza / FotoPyK

- Pamiętajmy, że przy kontakcie piłki z ręką kluczowa jest intencja lub jej brak. Zgodnie z przepisem przypadkowe zagranie ręką nie powinno być karane. Sędzia musi trochę wejść w głowę zawodnika. By to zrobić, ma posługiwać się pewnymi kryteriami. Jeśli Stefański uznał, że Jędrzejczyk zagrał celowo, to nie mając jasnych dowodów, że zagranie było przypadkowe, nie powinien zmieniać decyzji o podyktowaniu karnego. Między innymi dlatego sędziowie są i będą potrzebni na boisku, a nie tylko przed monitorami, żeby z bliska oceniać intencje zawodników. Jeśli sędzia jest blisko i widzi zamiar zagrania piłki ręką i przewinienie, to zwykle nie można podważyć opinii sędziego. Do tego potrzeba mocnych dowodów. Dotychczas telewizja ich nie pokazała. Czy Artur Jędrzejczyk celowo odchylił rękę na tyle szeroko, żeby piłka się zatrzymała, wie tylko on sam.

- Sytuacja z Jędrzejczykiem była bardzo kontrowersyjna. Bez względu na decyzję, jaką podjął czy podjąłby arbiter, nie powinna być zmieniana. Są argumenty zarówno za rzutem karnym, jak i za nieprzerywaniem gry w tej sytuacji. Powtórki telewizyjne nie pokazały, żeby to był jasny i oczywisty błąd. Nawet opinie ekspertów są sprzeczne, niektórzy przyznają, ja też, że zaakceptowaliby każdą decyzję poza zmianą decyzji przez VAR. Sędzia Stefański gwizdnął trochę „na alibi”, choć przecież nie powinien gwizdać, jeśli nie był przekonany o przewinieniu. Stefański poszedł obejrzeć powtórkę i zmienił decyzję, czyli de facto przyznał się, że sytuacji nie widział dokładnie, czyli gwizdnął coś, czego tak naprawdę nie było lub czego co najmniej nie widział dokładnie. Pytanie zatem, po co w tej sytuacji gwizdnął? Żeby stworzyć sobie okazję do obejrzenia powtórki? Nie tak powinno wyglądać korzystanie z systemu VAR i powtórek telewizyjnych. Moim zdaniem, mówiąc kolokwialnie, przekombinował. Zupełnie niepotrzebnie, bo gdyby nie gwizdnął, VAR prawdopodobnie też wezwałby go do monitora. Tyle że wtedy odbiór mógłby być zupełnie inny: VAR wzywa sędziego do monitora w związku z potencjalnym karnym przeciwko Legii, Stefański przybiega, ale uznaje, że karny się nie należy. Niestety, ale wygląda to trochę jak uprawianie sędziowskiego PR z wykorzystaniem systemu VAR. Nie powinno tak być.

- Sytuacja Remy’ego jest dużo prostsza. Tam mamy do czynienia z mocnym kopnięciem piłki, odbiciem się od ziemi, od ciała itd. Tamta sytuacja z punktu widzenia przepisów i interpretacji jest klarowna. To był przypadkowy kontakt piłki z ręką, niezawiniony przez obrońcę i tego gwizdać nie wolno.

Więcej na stronach "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (68)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.