Domyślne zdjęcie Legia.Net

Rafał Ulatowski: Znów zdobyć stolicę

Marcin Szymczyk

Źródło: Życie Warszawy

15.03.2008 08:38

(akt. 20.12.2018 23:40)

W czerwcu 2007 roku <b>Rafał Ulatowski</b> świętował na Łazienkowskiej największy sukces w karierze jako asystent Czesława Michniewicza - zdobył mistrzostwo kraju. W październiku został pierwszym szkoleniowcem. Teraz wierzy, że znów wyjedzie ze stolicy jako zwycięzca. – Cieszyłem się tutaj z mistrzostwa Polski z Zagłębiem, a także z Pucharu Polski z Lechem. Teraz wierzę, że podtrzymamy dobrą passę w rundzie jesiennej - mówi Ulatowski.
Idą jak burza Rzeczywiście, Zagłębie w trzech tegorocznych meczach zdobyło siedem punktów, nie tracąc przy tym ani jednej bramki. Skuteczność formacji defensywnej może dziwić, przecież lubinianie grają bez zdegradowanego do zespołu... Młodej Ekstraklasy, skonfliktowanego z klubem Manuela Arboledy. – Mamy bardzo dojrzałych, doświadczonych obrońców. Stasiak ze Sretenovicem grają ze sobą już od pół roku, Bartczak oraz Alunderis to reprezentanci swoich krajów, a Lacić, który przyszedł zimą z Groclinu, okazał się cennym wzmocnieniem – wylicza szkoleniowiec Zagłębia. Szkoda Arboledy Nawet on jednak nie ma wątpliwości, że potencjalnie najlepszy obrońca nie może mu pomóc z przyczyn pozasportowych. Mowa oczywiście o Arboledzie, który zdobył kluczowego gola w pamiętnym, czerwcowym meczu na Łazienkowskiej, a we wtorek przypomniał o sobie w spotkaniu zagranicznych gwiazd ekstraklasy z reprezentacją Leo Beenhakkera. – Szkoda, naprawdę szkoda... Ja bardzo szanuję Manuela jako piłkarza. Nie jest tak, że sam zamknąłem mu drzwi do szatni Zagłębia. On po prostu musi przyjść i powiedzieć jasno, że nadal zależy mu na występach w naszym zespole – tłumaczy Ulatowski. Arboleda przydałby mu się już w niedzielę do realizacji bardzo trudnego zadania – powstrzymania prezentującego ostatnio wyborną formę Takesura Chinyamy. – To fenomenalny piłkarz! – zachwyca się trener Zagłębia. – Bramkę, którą strzelił drużynie Beenhakkera, można pokazywać we wszystkich telewizjach świata. Jest silny, dysponuje świetną techniką strzału. Ma teraz swoje pięć minut. Ulatowski czuje respekt przed piłkarzem z Zimbabwe, który już raz dał mu się mocno we znaki. – Zapamiętałem go już wówczas, gdy występował w Groclinie Grodzisk i strzelił nam dwa gole w meczu Pucharu Ekstraklasy. Bardzo cenię Chinyamę, ale wierzę, że duet Stasiak-Sretenović skutecznie wyłączy go z gry. Zagłębie przyjeżdża do Warszawy, aby zwyciężyć. – Chcemy pokazać otwartą grę, atakować dużą liczbą zawodników. Mamy bardzo dobrych skrzydłowych w osobach Kolendowicza i Pawłowskiego, co postaramy się wykorzystać. No i nie zapominajmy, że wreszcie przebudził się niedawny „król kibiców z Łazienkowskiej“ – uśmiecha się Ulatowski, po czym kontynuuje: – Piotrek Włodarczyk zapadł w długi sen zimowy, ale wreszcie się przebudził. Nasz plan zakłada, że w ostatnich dziesięciu meczach sezonu strzeli dziewięć goli. Chcemy, aby jeszcze w tej rundzie trafił do Klubu Stu (100 strzelonych goli w ekstraklasie – przyp. red.) – kończy opiekun Zagłębia.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.