Ratajczyk : "Byłem pod wrażeniem atmosfery"
03.09.2002 10:09
- Widziałem mecz Legii z Wisłą. Byłem pod wrażeniem atmosfery, jaką wytworzyli kibice. A mecz? W drugiej połowie Legia była zdecydowanie lepsza. Na pewno, jak będziemy trenować i grać na Łazienkowskiej, przejdzie mnie dreszczyk emocji. Z kolegami z dawnej Legii nie mam żadnego kontaktu, jakoś się to wszystko pourywało. - mówi Krzysztof Ratajczyk, były obrońca Legii.
Teraz, po mistrzostwach świata, każdy polski piłkarz może powiedzieć: "Ja w Azji zagrałbym lepiej". Ale czy tak by było naprawdę? - obrońca reprezentacji Polski i Austrii Wiedeń Krzysztof Ratajczyk
W sobotę 29-letni obrońca Austrii Wiedeń Krzysztof Ratajczyk został ostatnim piłkarzem powołanym przez Zbigniewa Bońka na sobotni mecz z San Marino.
Był Pan zaskoczony?
Tak. Choć mogłem mieć pewne nadzieje, gdyż trener Boniek przyjechał obejrzeć mecz Austrii. Ostatnim selekcjonerem w Wiedniu był Janusz Wójcik. U niego zagrałem w kadrze po raz ostatni - na Wembley - gdzie przegraliśmy 1:3.
Nie liczył Pan na grę u trenera Engela?
- Może na początku. Ale potem, kiedy kadra zaczęła wygrywać w eliminacjach, straciłem złudzenia. Ostatecznie rozwiał je towarzyski mecz na Islandii kilka miesięcy przed wyjazdem na mundial.
Oglądał Pan Polskę na MŚ?
- Tylko mecz z Portugalią. Byliśmy z drużyną na obozie, nie mogłem obejrzeć pojedynków z Koreą i USA. Teraz, po mistrzostwach, właściwie każdy polski piłkarz może powiedzieć: "Ja w Azji zagrałbym lepiej". Ale czy tak by było naprawdę? Nigdy się nie dowiemy.
Był Pan zaskoczony, że PZPN zwolnił Jerzego Engela?
- Nie. Nie wykonał zadania, Polska nie wyszła z grupy na mistrzostwach i dlatego jego zwolnienia spodziewało się wiele osób.
Zna Pan Zbigniewa Bońka?
- Rozmawialiśmy kiedyś. Ale to było dawno, jeszcze kiedy występowałem w Legii. Nie pamiętam o czym.
Jak Pan oceni grupę eliminacji ME?
- Nie jest tak trudna jak przed poprzednimi mistrzostwami Starego Kontynentu. Nie ma Anglii i Bułgarii. Jest tak samo jak wtedy Szwecja. Będzie okazja do rewanżu. Moim zdaniem nigdy nie wiadomo, jak zagrają Szwedzi, są nieobliczalni. Ja bym nie lekceważył Węgrów. Grają coraz lepiej, mogą narobić kłopotów. Mieliśmy jednak korzystne losowanie terminarza. Trzeba wygrać oba mecze w tym roku, w San Marino i z Łotwą w Warszawie. To doda nam pewności siebie. Uważam, że stać Polskę na pierwszy w historii awans do ME.
Co Pan może dać drużynie narodowej?
- Najpierw muszę zagrać. Wtedy zobaczymy.
Widział Pan mecz z Belgią?
- Tak. Oni nie pokazali nic wielkiego, my nie graliśmy najgorzej.
Na jakiej pozycji gra Pan w Austrii?
- Gramy czwórką obrońców. Jestem jednym z dwóch środkowych, ale jak będzie trzeba zagrać z boku, nie ma problemu.
Zadowolony jest Pan z gry w lidze austriackiej?
- Przyzwyczaiłem się. Gram już siedem lat, Polskę odwiedzam raz-dwa razy w roku.
Czy kibice Rapidu wciąż Panu wypominają przejście do Austrii?
- Pretensje będą mieli zawsze. Ale ostatnio się uspokoili.
Kto jest lepszy: Austria czy Rapid?
- My jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli, więc wątpliwości nie ma żadnych. Będziemy walczyć o tytuł mistrza.
Chce Pan w tej lidze zakończyć karierę?
- Nie wiem, co się wydarzy za dwa-trzy lata.
Polską ligę Pan ogląda?
- Mam w domu Canal+. Widziałem mecz Legii z Wisłą. Byłem pod wrażeniem atmosfery, jaką wytworzyli kibice. A mecz? W drugiej połowie Legia była zdecydowanie lepsza. Na pewno, jak będziemy trenować i grać na Łazienkowskiej, przejdzie mnie dreszczyk emocji. Z kolegami z dawnej Legii nie mam żadnego kontaktu, jakoś się to wszystko pourywało.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.