Domyślne zdjęcie Legia.Net

Rekonwalescenci wracają do gry

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

09.10.2007 22:24

(akt. 22.12.2018 01:05)

Kogo brakowało Legii w Poznaniu? <b>Edsona</b> i <b>Dicksona Choto</b>. Obrońca z Zimbabwe wraca do składu już na niedzielny mecz Pucharu Ekstraklasy. Brazylijczyk za tydzień. - Jesteśmy zbyt zależni od tego, którą nogą wstanie z łóżka któryś z naszych napastników - mówił trener <b>Jan Urban</b>. W Poznaniu zawiedli obaj. <b>Takesure Chinyama</b>, którego ganiono zwykle za seryjne marnowanie okazji podbramkowych, w meczu z Lechem był tak mało aktywny, że okazję miał tylko jedną. I ją jednak zmarnował.
Bartłomiej Grzelak, który w tygodniu dwa razy pokonał w towarzyskim spotkaniu bramkarza Borussii Dortmund, wchodząc na boisko niewiele ponad 20 min przed końcem rzadko w ogóle dotykał piłki. W odwodzie był jeszcze Maciej Korzym, i to koniec możliwości, jakie trener Urban ma aktualnie w napadzie. Ciągle na powrót do zdrowia czeka Sebastian Szałachowski, lecz nie wiadomo, czy po rocznej przerwie będzie od razu w stanie grać na odpowiednim poziomie. Uzupełnienia w tej formacji nastąpią, ale dopiero zimą. Mile widziany przy Łazienkowskiej byłby Adrian Sikora z Groclinu i jeszcze kilku innych piłkarzy. To jednak zadanie na przyszłość. A mimo wszystko, bagatelizując mecz w PE z ŁKS 14 października i licząc, że tak czy inaczej w lidze uda się poradzić sobie z Odrą Wodzisław (19.10), to wszystkie siły trzeba przygotować na mecz rundy z Wisłą w Krakowie (niedziela, 28.10). Zanosi się na to, że to akurat się uda. Oczywiście te, które są dostępne na tę chwilę. Na razie nie ma możliwości zakontraktowania nikogo nowego, bo okres transferowy się skończył. W Kielcach legioniści przegrali po błędzie niedoświadczonego stopera Błażeja Augustyna. W Poznaniu po tym jak akurat bardzo doświadczony Wojciech Szala dał się oszukać Hernanowi Rengifo (inna sprawa, że w tej akcji błędów i wypaczeń legionistów było znacznie więcej niż w tym decydującym momencie). W obu spotkaniach Choto nie zagrał z powodu kontuzji. Ale już jest zdrowy i ma "przetrzeć się" w niedzielę w Pucharze Ekstraklasy. W poniedziałek był uczestnikiem "Spotkania z Legią" na osiedlu Przyjaźń na bemowskich Jelonkach (swoją drogą klub specjalnie nie rozreklamował imprezy). Po kontuzji nie ma już śladu. - Wszystko jest OK. - mówił Dickson, podpisując kolejne zdjęcia i plakaty z zespołem. Kilkanaście minut z Borussią zagrał Edson, ale przed meczem z Lechem stan jego mięśnia czworogłowego znowu się pogorszył i w przeciwieństwie do Choto nawet nie pojechał do Poznania z drużyną. - Jego brak był widoczny - przyznał Urban. Trener nie zaufał tym razem Kamilowi Grosickiemu, nie dał szansy Marcinowi Smolińskiemu, tylko na lewej stronie postawił na Jakuba Wawrzyniaka (obrona) i Tomasza Kiełbowicza (pomoc). Obaj to gracze solidni, ale brak im artyzmu Edsona. - Brazylijczyk to bardzo kreatywny zawodnik. Potrafi nie tylko niekonwencjonalnie rozegrać piłkę, ale i strzelić gola - stwierdził Urban. Poza tym Edson zwykle dużą część akcji rozgrywał, wymieniając piłkę z Rogerem. Ich pomysłowość sprzyjała Legii. Na Wisłę, a już wcześniej na Odrę trener będzie miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy z kadry pierwszego zespołu (oczywiście odliczając Szałachowskiego, Edson na razie ma odpoczywać). Gotowy będzie już nawet Piotr Bronowicki. Na prawej obronie nie ma jednak kłopotu, bo ostatnio bardzo dobrze prezentuje się Jakub Rzeźniczak.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.