
Relacja z Grudziądza. Legia Mistrzem Polski juniorów starszych
25.06.2013 07:55
(akt. 14.12.2018 03:05)
Fotoreportaż z Grudziądza
Mecz od początku układał się pod dyktando warszawiaków. Przewaga rosła z każdą minutą, co odzwierciedlały kolejne strzały w światło bramki. Nie bez powodu Dastin Majrzchak, bramkarz chorzowian, został wybrany najlepszy zawodnikiem UKS-u w meczu z Legią. Miał co robić między słupkami swojej bramki i gdyby się spisywał się tak dobrze, wynik byłby zdecydowanie wyższy.
Środek pola Ruchu przypominał zbieraninę ludzi z betonowych boisk pomiędzy zaniedbanymi familokami, a nie starannie wyselekcjonowaną grupą perspektywicznych zawodników. W tej części boiska prym wiódł Grzegorz Tomasiewicz, na co dzień występujący w drużynie juniorów młodszych. Chłopak z rocznika ’96, czyli dwa lata młodszy od najstarszych na boisku, i często o głowę niższy potrafił być najlepszy na boisku. Wszystkie mecze rozpoczynał w podstawowym składzie i tylko raz nie było mu dane usłyszeć ostatniego gwizdka sędziego, będąc jeszcze na boisku. Na swoim koncie ma również bramkę, strzeloną w meczu z Arką Gdynia. Tomasiewicza charakteryzuje niespotykana technika, doskonały przegląd pola i niebywała umiejętność dystrybucji piłki w odpowiednie części boiska. W przyszłości kibice Legii będą jeszcze mieli z niego pociechę.
Oprócz niego z młodszej drużyny doszło dwóch innych zawodników – środkowy obrońca, Wojciech Kochański i Robert Bartczak. Pierwszy wystąpił we wszystkich spotkaniach w pełnym wymiarze czasowym. Przydarzyła mu się jednak wpadka – sprokurował rzut karny, po którym Cracovia wyrównała wynik spotkania. Bartczak zaś zaliczył około 150 minut. Grając na lewym skrzydle, potrafi złamać akcję do środka i oddać groźny strzał
Cieszyć może również postawa Jana Grzesika. Ten prawy obrońca( zawodnik występuje również w pomocy i po drugiej stornie obrony) zaangażowaniem i szybkością przypomina Artura Jędrzejczyka. Ułożenie stopy to już kalka z Tomasza Kiełbowicza. Podczas ostatniego sezonu był etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry, notując przy tym wiele asyst w newralgicznych momentach sezonu. Tak też było przy pierwszej bramce Kamila Rozmusa w meczu z Ruchem. Strzał szczupakiem po mierzonym dorzuceniu piłki przez Grzesika był wyjątkowej urody.
Mniej pozytywne wnioski można wysnuć po przeanalizowaniu sytuacji, po których padały bramki dla przeciwników. W większości były one do uniknięcia. Duża w tym niechlubna zasługa Oskara Pogorzelca, który przy pierwszej straconej bramce w meczu z Arką dosłownie wypuścił piłkę z rąk, zaś przy ostatniej również mógł lepiej i sparować nadlatującą piłkę. Należy zaznaczyć, że golkiper często stawał na wysokości zadania i ratował swój zespół przed utratą bramki, jednak widoczne błędy mocno nadszarpnęły jego pozytywną ocenę. 18-letni bramkarz ma za sobą niezłe występy w reprezentacji młodzieżowej U-19, mimo tego według portalu weszło.com Pogorzelec nie udałby się na finały Mistrzostw Polski, zostając w Warszaiwe razem z Dankowskim i Śmigielskim. Sprowadzenie z Lecha Poznań, Aleksandra Wandzla praktycznie przekreśliło szanse Pogorzelca na pozostanie przy Łazienkowskiej. Legia nie prowadzi z nim żadnych rozmów kontraktowych.
Ogromny wkład w finalne zwycięstwo miał Jakub Arak. Król strzelców (4 bramki) najpierw upokorzył obrońcę tytułu, Arkę Gdynię, hat-trickiem, a później wyprowadził Legię na prowadzenie w meczu z Cracovią. Perfekcyjnie grający głową napastnik, jednak jest to typowy egzekutor, lis pola karnego. Jego surowa technika widoczna była przed polem karnym, gdzie miał problemy z rozegraniem piłki, natomiast w "szesnatce" nie ma sobie równych. W rywalizacji z UKS-em zniknął gdzieś między wysokimi obrońcami Ruchu i nie potrafił wykorzystać swoich niewątpliwych atutów. Nie dawno odrzucił propozycję wypożyczenia do seniorskiej kadry Cracovii Kraków i zdecydował rozwijać swoje umiejętności ogrywając się w drużynie rezerw Legii Warszawa.
Kluczem do sukcesu wydaje się być stabilizacja formy. W pierwszym meczu Cracovia pewnie wygrała z UKS-em 5:1, by w ostatniej kolejce zamienić rolę z oprawcy na ofiarę i dostać identyczny wynik od obrońcy tytułu, Arki Gdynia. Jak pokazał ostateczny rezultat, legioniści nie tylko odbiegali od przeciwników taktycznie i technicznie ale również mentalnie. Ciężka praca wykonana przez trenera Krzysztofa Dębka i cały sztab szkoleniowy, zaowocowała. Dębek to szkoleniowiec, który już wychował sobie kilku klasowych zawodników – Łukasika, Furmana czy Wolskiego. Sami zainteresowani również wskazują na nieoceniony wpływ byłego trenera na swój rozwój. Podczas meczu, przy linii bocznej skacze, krzyczy i dynamicznie zmienia pozycję z zamyślonego taktyka po lwa pola ławki trenerskiej. Jest całkowicie pochłonięty spotkaniem, co trudno odebrać inaczej niż pozytywnie. Miejmy nadzieję, że jego osiągnięcia zostaną docenione.
Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:1 (2:1)
Bramki: Kamil Rozmus 20', Bartłomiej Kalinkowski 43' - Sebastian Kopeć 45'
Legia Warszawa: Oskar Pogorzelec - Jan Grzesik, Wojciech Kochański, Konrad Budek, Kamil Rozmus - Patryk Sokołowski, Bartłomiej Kalinkowski, Grzegorz Tomasiewicz, Robert Bartczak - Daniel Rosiński, Jakub Arak
Ruch Chorzów: Dastin Majchrzak - Michał Rutkowski, Sebastian Kopeć, Mariusz Malec, Jakub Malinkowski - Adrian Łukaszewski, Kamil Sierka, Patryk Kuras, Rafał Skwarczyński, Miłosz Trojak - Daniel Jagodziński
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.