News: Relacja z trybun plus VIDEO z dopingiem

Relacja z trybun plus VIDEO z dopingiem

Anna Grzelińska

Źródło: Legia.Net

30.04.2012 10:10

(akt. 14.12.2018 16:44)

Na fali wtorkowego sukcesu – zdobycia Pucharu Polski, fani stołecznej drużyny stawili się na Łazienkowskiej w dosyć dużej liczbie. Niedzielne spotkanie Legii z Jagiellonią obejrzało z trybun dokładnie 22 528 osób - biorąc pod uwagę gorący weekend nie jest złym wynikiem. Niestety, po raz kolejny kibice wyszli po meczu wściekli i rozczarowani przez kolejny „popis” legionistów w walce o mistrzowski tytuł… Po kolejnym słabym remisie po piętach depczą nam już 4 drużyny, w tym Korona, z którą zmierzymy się w ostatniej kolejce.

Wejście na niedzielne spotkanie przebiegało całkiem sprawnie – 45 minut przed meczem dostanie się na stadion zajmowało około 3-5 minut. Tuż za linią bramek wejściowych kibice z Żylety mogli dorzucić się do zbiórki na oprawę, która zostanie zaprezentowana podczas ostatniego spotkania z Koroną Kielce 6 maja. Nieco dalej ludzi wchodzących na trybunę północną witały porozkładane elementy oprawy.


Jeżeli chodzi o kibiców przyjezdnych to niczym specjalnym w niedzielę się nie wyróżnili. Nie było ich oszałamiająco dużo – zajęli bowiem jedynie górę przeznaczonego dla gości sektora, przywieźli kilka flag, przyjechali ubrani w jednakowe stroje w klubowych barwach. Kilka razy dało się słyszeć ich okrzyki pod adresem gospodarzy, jednak szybko zagłuszał je śpiew kibiców z Łazienkowskiej.


Przed meczem Żyleta przeprowadziła mały trening wokalny. Najpierw przypomnieliśmy zapominalskim, że to Legia zdobyła, a właściwie obroniła trofeum – Puchar Polski. Kibice zaznaczyli, że teraz „na mistrza Polski czekamy”. Trening przed meczem odbyły nie tylko trybuny – również jeden z młodszych bębniarzy miał okazję dziś poćwiczyć wybijanie rytmu. Trybuny rozgwizdały się na widok wbiegających na murawę na przedmeczową rozgrzewkę zawodników gości. W odpowiedzi sektor gości „pozdrowił” nas i tak przez chwilę wymienialiśmy „serdeczności”. Jeszcze przed gwizdkiem rozpoczynającym mecz z Żylety poszło głośne „zdjąć zakazy obiecałeś, lecz nas znowu oszukałeś” oraz okrzyki pod adresem prezesa zarządu Legii, w związku z obietnicą zdjęcia nałożonych na kibiców zakazów stadionowych.


Pierwszy gwizdek sędziego był w niedzielę sygnałem do wzniesienia oprawy – na Żylecie w górę powędrowały kolorowe folie w barwach Legii oraz płótno przedstawiające puchar. Na górze sektora ultrasów kibice wymachiwali flagami na kiju, natomiast na dole pojawiła się pirotechnika. Całości towarzyszyły serpentyny i konfetti, pieczołowicie wycinane i gromadzone przez kibiców. Doping zaczął się w tym samym czasie – zaczęliśmy od „Ole, Ole, Ole, Ola”, „Gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz”, a później „W tramwaju jest tłok”. W pierwszej połowie spotkania pozdrowiliśmy zgody, a także na głosy odśpiewaliśmy „Za nasze miasto” i „Warszawa, Warszawa”. W tym samym czasie kibice z Białegostoku dobrze się bawili i tańczyli walczyka. Żyleta z kolei intonowała kolejne przyśpiewki – „Dziś zgodnym rytmem” i „Legia Warszawa to nasza duma i sława” niosło się po stadionie. Kibice coraz dobitniej domagali się bramek – po początkowych „Legia gol, allez, allez!” i „Hej Legia gol!” przyszedł czas zadanie pytania. Trybuny pytane przez Żyletę o to, kto wygra mecz bez żadnych wątpliwości odpowiadały, że Legia. Po tym odśpiewalismy jeszcze „Ja kocham Legię” i ledwo zaczęliśmy „My kibice z Łazienkowskiej”,  kiedy zaczęła się przerwa.


Już na początku przerwy na trybunie północnej pomocy lekarskiej potrzebował jeden z kibiców, przez co cała trybuna wzywała na górę sektora służby medyczne. Później klasycznie już zmagania sportowe kibiców. Tym razem ród Ciejków nie zawiódł – dwóch reprezentantów pojawiło się na murawie, a jeden z nich – pan Konrad, po raz któryś już wygrał torbę gadżetów. Zamiast braw dostał jednak porcję gwizdów, braw doczekał się moment później, kiedy nagrodę przekazał zawodnikowi, któremu poszło najsłabiej. Życzeń tym razem nie było.


Druga połowa to nerwowe wyczekiwanie na upragnionego gola, dającego Legii zwycięstwo. Podczas gdy my śpiewaliśmy „Do boju Legio marsz”, sektor gości zdjął koszulki. Na trybunie północnej znów potrzebna była interwencja służb medycznych – upalna pogoda widocznie dała się we znaki któremuś z kibiców. Chwilę potem stadion nerwowo zareagował na decyzję arbitra, krzycząc hasła pod adresem PZPN-u.


Po odtańczeniu walczyka, w akompaniamencie „Legio, Legio” w górze zawirowały szaliki. Dzisiejsze wykonanie „Legia, Legia, Legia, Legia gol!” przyniosło za to efekt odwrotny do zamierzonego – piłkę do siatki skierował Tomasz Frankowski. Dwie minuty później przy „Legia gol, Legia gol, Legia gol” wynik wyrównał Danijel Ljuboja, czym tylko zaostrzył apetyty na wygraną i na 3 punkty. Po tym golu w kibiców jakby wstąpiły nowe siły – po stadionie poszło głośne „Ja kocham Legię, ooo”, na górze kibice znów rozwinęli flagi na kijach. Tym razem w całości udało nam się ośpiewać „My kibice z Łazienkowskiej” oraz „Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina”. Nieco później flagi na kijach pojawiły się na moment na dole Żylety, jednak szybko zostały zwinięte.


Pod koniec drugiej połowy emocje i ciśnienie były ogromne. Bardzo głośne gwizdy towarzyszyły zejściu jednego z zawodników Jagiellonii, poza tym kierowano też okrzyki pod adresem sektora gości. Emocje towarzyszyły też zawodnikom – po tym, jak od strony trybuny wschodniej na murawę powędrował kubek po napoju zawodnicy sprzeczali się na boisku. Legioniści złościli się na zawodników z Białegostoku, gdyż ci na siłę przedłużali akcje, ewidentnie grając na czas. W końcu i arbiter stracił cierpliwość i bramkarz gości otrzymał żółtą kartkę za to, z jaką „werwą” rzucał się do rozpoczęcia akcji.  I tak dotrwaliśmy do końca meczu, po raz kolejny w tym sezonie zakończonego remisem. Po meczu zawodnicy usłyszeli jedynie „Legia grać, k..a mać!”, ale czy wezmą sobie to do serca pozostaje niewiadomą.


Wojskowi mogli odskoczyć nieco przeciwnikom, wykorzystując chociażby potknięcia Ruchu czy Polonii. Niestety, nie odskoczyła i w efekcie końcówka sezonu przypomina pierwsze minuty wyprzedaży, jakie widujemy w amerykańskich serialach – ścisk, emocje i każdy chce być pierwszy. Śląsk zrównał się z nami punktami, Ruch depcze nam po piętach, po ostatniej wygranej z letargu obudził się nawet Kolejorz… Teraz już nie ma „gdybania” i oglądania się na przeciwników – albo wygramy kolejne dwa mecze, albo mistrzostwo przejdzie nam koło nosa…


Do zobaczenia na Ł3!

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.