Relacja z trybun – Walczyć, trenować! Warszawa musi panować!
21.03.2012 09:30
Trzeba przyznać, że sektor gości, dla których wizyta na Łazienkowskiej to z pewnością jedno z najważniejszych wydarzeń w historii, zaprezentował się całkiem dobrze. Na Pepsi Arenie pojawiła się grupa kilkuset osób, przywieźli ze sobą kilkanaście płócien, z czego w centralnym miejscu sektora rzucało się w oczy głównie płótno „Kaszubia”. Kilka razy dało się słyszeć doping gości, jednak już przy pierwszym poważniejszym podrygu Żyleta zgasiła przyjezdnych odpowiednimi okrzykami. Również spiker zwrócił się do kibiców drużyny z Wejherowa, by „dali sobie spokój” i zajęli się swoim zespołem. Na trybunach we wtorek zasiadła także spora grupa dzieciaków - ci wyjątkowi goście zajęli cały sektor trybuny zachodniej.
Niska frekwencja, również na Żylecie, nie przeszkodziła w prowadzeniu głośnego dopingu. Mecz rozpoczął się przy śpiewie „Zwycięstwo czeka nas” – na początku kibice byli przekonani, że przyjdzie nam ono łatwo. Dalej szły kolejne przyśpiewki - „Gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz” czy „Warszawa, Warszawa” śpiewane przez trybuny na głosy. Później goście usłyszeli od kibiców z Łazienkowskiej głośne „Ja kocham Legię”. Po stadionie przeszło dziś sporo okrzyków niezadowolenia z niewykorzystanych akcji, jednak już chwilę później na nowo wzmagał się doping. Dlatego też w dalszej części spotkania praktycznie nie dało się słyszeć kibiców z Wejherowa – nasz śpiew skutecznie ich zagłuszał. W pierwszej części spotkania jeden z zawodników gości wykopał piłkę, która poszybowała na górne sektory trybuny wschodniej. Od razu w stronę kibiców siedzących w okolicy ruszyli stewardzi, ponieważ piłka nie wróciła na boisko, a trybuny skwitowały akcję okrzykiem „Zostaw kibica”. W przerwie kilkoro kibiców zostało jednak wyprowadzonych z sektora.
Rewelacyjnie wyszło nam „Ole, Ole! Ole, Ola!” w odmienionej wersji! Oprócz „normalnego” śpiewu grupa kibiców na środku Żylety dośpiewywała jako drugi głos poszczególne wersy. Razem wychodziło to naprawdę super! Ogólnie momentami doping był naprawdę głośny, tak, jakbyśmy chcieli sobie odbić fakt, że w związku z zakazem wyjazdowym nie mogliśmy wspierać naszych w Wejherowie tydzień temu.
W przerwie z godnie z tradycją pięciu kibiców zmierzyło się w konkursie rzutów karnych. Po raz kolejny zwyciężył pan Konrad Ciejka. Co ciekawe, jednym z jego przeciwników był… Kuba Wojewódzki! Jednak nie ten „celebryta”, którego znamy z ekranu. Ku radości sporej części kibiców tym razem nie odczytywano życzeń.
Drugą połowę spotkania kibice rozpoczęli od rzucenia serpentyn. Chwilę później Żyleta pozdrowiła klubowe zgody oraz zaintonowała „Najwspanialszy klub na świecie”. W drugiej połowie po stadionie niosło się też dawno nieśpiewane „Do końca moich dni”. Nieustanny doping w wykonaniu kibiców z Łazienkowskiej do serca wzięli sobie, zdaje się, zawodnicy z Wejherowa, ponieważ to oni strzelili pierwszą bramkę i długo nie chcieli oddać tego prowadzenia. Mieli jeszcze kilka groźnych akcji, które przy dużym farcie Legii nie zostały zamienione na gola. Dopiero w doliczonym czasie, po wielu zmarnowanych szansach legionistom udało się wyrównać i ostatecznie wynik zakończył się remisem. Jednak apetyty kibiców były znacznie większe, stąd na koniec spotkania zawodników pożegnały głośne gwizdy z trzech trybun. Kiedy zawodnicy podeszli po meczu pod Żyletę usłyszeli „Walczyć, trenować, Warszawa musi panować!”. Oby wzięli sobie to do serca – już w sobotę walczymy o trzy punkty z GKS-em Bełchatów. I te punkty muszą być nasze!
Do zobaczenia o 18 na stadionie!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.