News: Rezerwy: Kozacki awans

Rezerwy: Kozacki awans

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

29.04.2015 18:50

(akt. 08.12.2018 00:37)

Piłkarze rezerw Legii pokonali 2:1 Mazovię Mińsk Mazowiecki w mazowieckim Pucharze Polski i awansowali do półfinału rozgrywek. Bramki dla "Wojskowych" zdobyli Kamil Anczewski oraz Miłosz Kozak, który rozstrzygnął losy konfrontacji w ostatnich sekundach. Poniżej relacja, a wkrótce zaprezentujemy zdjęcia oraz skrót wideo.

Fotoreportaż z meczu


Na boisku w Mińsku Mazowieckim legioniści wyszli bez zawodników, którzy trenują regularnie z pierwszym zespołem pod okiem Henninga Berga. Do składu wrócili gracze, którzy ostatnio przebywali na zgrupowaniu reprezentacji - Bartosz Skowron, Michał Trąbka oraz Tomasz Nawotka. Pierwszy z wymienionych został ustawiony na prawej stronie defensywy, więc na skrzydło oddelegowano Łukasza Turzynieckiego. Po dłuższej przerwie w wyjściowej jedenastce „dwójki” znalazł się Michał Suchanek. 

 

Początek meczu był ślamazarny, choć wystarczyło kilka uwag trenera Jacka Magiery o próbie szybszej gry, by legioniści zaczęli się lepiej prezentować. Pierwsze 20 minut należało do warszawiaków, którzy z zimną krwią starali się wykorzystywać błędy rywali. Goście często przejmowali piłkę w środku pola i szybko starali się rozpoczynać ataki. Przykładem niech będzie akcja Kamila Anczewskiego, który niczym bulterier doskoczył do rywala, odebrał mu futbolówkę w środku pola i pomknął skrzydłem. Napastnik dograł w pole karne, gdzie był już Suchanek, lecz ten uderzył ponad bramką. 

 

Szybkie ataki legionistów robiły wrażenie, choć momentami brakowało dokładności. Warszawiacy stosowali pressing już na połowie rywali i często wynikały z tego dobre okazje. Jedną z nich miał Anczewski, który z 16 metrów kopnął jednak ponad bramką. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 19. minucie fatalny błąd popełnili miejscowi defensorzy. Piłkę głową zagrał Wojciech Kochański, potem odbiła się ona dalej i trafiła do Anczewskiego, który z bliska pokonał golkipera drugiego zespołu Mazovii. 

 

Oficjalnie warszawiacy mierzyli się z drugim zespołem Mazovii, który występuje w klasie A. Większość składu tworzyli jednak gracze z pierwszej drużyny. Zawodnicy z Mińska Mazowieckiego mieli kłopoty z przedarciem się przez szczelną defensywę Legii. Artur Haluch nie miał pracy - golkiper jedynie podpowiadał kolegom i ustawiał ich przy stałych fragmentach gry. Czerwono-biało-niebiescy próbowali długich podań i strzałów z dystansu. Brakowało stuprocentowych sytuacji. 

 

Końcówka w wykonaniu legionistów była odrobinę słabsza, choć głównie dlatego, że nie było tylu strzałów na bramkę rywali. Warszawiacy mieli kilka okazji do dośrodkowań z rzutów rożnych, ale nic ponad to. Nieźle grający „Wojskowi” prowadzili do przerwy 1:0. Na trybunach zebrało się około tysiąca osób. Pojawiał się nawet legijna flaga, która przez jakiś czas wywieszona była na płocie.       

 

Po przerwie w miejsce Trąbki na boisku pojawił się Filip Karbowy. Pomocnik postanowił przywitać się z boiskiem mocnym strzałem z 35 metrów z rzutu wolnego. Golkiper gospodarzy z trudem wybił piłkę zmierzającą w „okienko” bramki. Groźnie było po chwili po rzucie rożnym, lecz Paschal Ekwueme zablokował uderzenie Nawotki. 

 

Więcej ataków zaczęli z czasem przeprowadzać gospodarze, a coraz dziwniej konfrontację prowadził arbiter. Gra robiła się momentami ostra, faule w obie strony nie były odgwizdywane, a szczytem farsy był rzut karny dla Mazovii w 53. minucie. Haluch złapał piłkę, próbował z nią wybiec  i odepchnął rywala. Ten efektownie się wywrócił, a sędzia dał się nabrać. Strzał - gol i mieliśmy remis.  

 

Cała sytuacja dodała skrzydeł rywalom, którzy mocniej zaatakowali. Dobrze zachowywał się jednak Haluch, który nawet jeśli popełnił błąd, świetnie go naprawiał. Golkiper świetnie zachował się 180 sekund po stracie gola, gdy popisał się refleksem i kapitalnie odbił mocne uderzenie z woleja. Potem do głosu ponownie doszli legioniści, którzy zaczęli stwarzać sobie okazje, by ponownie wyjść na prowadzenie. 

 

Ofensywę wzmocnił Miłosz Kozak, który zastąpił na lewym skrzydle Suchanka. Świetną okazę w 66. minucie stworzył kolegom Nawotka, lecz po zamieszaniu w polu karnym, piłka o centymetry minęła słupek bramki Mazovii. Wspomniany „Nawot” był też chyba najczęściej faulowanym graczem Legii. Były gracz Sokoła Ostróda co chwilę leżał na murawie sponiewierany przez graczy z Mińska Mazowieckiego. 

 

Końcówka była nerwowa. Legioniści mieli kłopoty z wyprowadzaniem akcji z własnej połowy, a rywale próbowali rozstrzygnąć mecz w regulaminowym czasie gry. Były to też trudne chwile dla Skowrona, który zaliczał koszmarną serię złych zagrań. Dodatkowo defensor był z łatwością ogrywany przez przeciwników. Między innymi dlatego w 86. minucie zastąpił go Sylwester Szymański. 

 

Ostatnie minuty meczu dłużyłī się, pięć minut, zdawało się trwać dwadzieścia pięć. Warszawiacy byli jednak skoncentrowani do samego końca. Wreszcie prostopadłą piłkę posłał Anczewski, chwilę  pobiegł z nią Kozak i pokonał bramkarza gospodarzy! Legioniści znowu zwyciężyli w ostatnich sekundach i są już w 1/2 finału mazowieckiego Pucharu Polski! Kolejnego rywala poznamy jeszcze w tym tygodniu. 

 

PP: Mazovia II Mińsk Mazowiecki - Legia II Warszawa 1:2 (0:1)
Popławski (53. min. - k.) - Anczewski (19. min.), Kozak (90. min.)


Legia II: Haluch - Skowron (86’ Szymański), Kochański, Najemski, Gapczyński (66’ Rakowski) - Turzyniecki, Górka, Nawotka, Suchanek (61’ Kozak) - Trąbka (46’ Karbowy) - Anczewski. 

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.