Rezerwy: Remis pełen emocji
27.09.2014 16:55
W kadrze zespołu Legii na mecz z Sokołem znalazło się aż ośmiu piłkarzy, którzy regularnie ćwiczą z pierwszą drużyną. Wszyscy oni musieli rozpocząć spotkanie w podstawowym składzie, więc Jacek Magiera mógł ustawić piłkarzy jedynie na trzech pozycjach. W ten sposób na prawej obronie pojawił się Łukasz Turzyniecki, na stoperze Rafał Makowski, a na skrzydle Michał Bajdur. „Wojskowi” starali się zaatakować i już w 4. minucie przyszedł tego efekt. Dośrodkowaną w pole karne piłkę głową uderzył Krystian Bielik i futbolówka wleciała do siatki obok oślepionego przez słońce bramkarza. W kolejnych minutach spotkanie się wyrównało i obie strony szukały swoich szans na kolejne gole.
Dobrą okazję w 32. minucie mieli piłkarze rezerw. Robert Bartczak w tempo zagrał do wbiegającego w pole karne Arkadiusza Piecha, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarze rywali uderzył tak, że golkiper końcami palców zdołał wybić futbolówkę na rzut rożny. Klarownych sytuacji brakowało, ale niespełna 10 minut później Mikołaj Zwoliński uderzył z 25 metrów. Pozornie nie był to groźny strzał, lecz błąd popełnił Łukasz Budziłek, który źle ułożył ręce do „koszyczka”, piłka odbiła się od niego i wleciała do bramki. Do przerwy mieliśmy remis.
Początek drugiej odsłony był wręcz naładowany emocjami. Niecałe 60 sekund po wznowieniu gry, Bielik faulował rywala w polu karnym. Sędzia bez wahania podyktował rzut karny, do którego podszedł Oskar Ossowski i pewnym uderzeniem pokonał Budziłka. Kilka chwil później na boisku nie było już Piecha, który w przeciągu 30 sekund obejrzał dwie żółte kartki i w konsekwencji musiał udać się do szatni. Jedna z nich na pewno była za dyskusję z arbitrem, druga? Prawdopodobnie za to samo. Niespodziewanie w 53. minucie warszawiacy wyrównali po zagraniu Grzegorza Tomasiewicza do Krystiana Bielika w „szesnastkę”. Były pomocnik Lecha nie dał szans stojącemu między słupkami Sebastianowi Ostrowskiemu.
W tym momencie zaczął rosnąć napór rywali, którzy świetną szansę mieli w 59. minucie, kiedy Samuel Obi otrzymał podanie na trzeci metr i musiał jedynie trafić do pustej bramki. Ta sztuka nie udała się jednak pomocnikowi rywali, który posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. Warto też pochwalić Mateusza Wieteskę, który w kluczowych sytuacjach spisywał się jak profesor i potrafił blokować kluczowe piłki.
Na ostatnie minuty do ataku został wprowadzony Kamil Anczewski. To on przeprowadził dobrą akcję i wpadłw pole karne, lecz w ostatniej chwili uderzył w bramkarza. Ostatecznie mimo ataków z dwóch stron, rezultat nie uległ już zmianie.
- Powinniśmy wygrać ten mecz i to wysoko. Ostatecznie zremisowaliśmy po dobrym początku, kiedy mieliśmy dwie-trzy dobre sytuacje. Wszystko to zemściło się w 41. minucie, kiedy Sokół wyrównał. Zabrakło nam konsekwencji i straciliśmy szacunek do rywali, bo myśleliśmy, że to zbyt łatwo pójdzie. Sytuacja skomplikowała się po stracie drugiego gola i czerwonej kartki. Zespół został osłabiony w sposób, który nie jest dopuszczalny. Ważne, że ci, którzy weszli na plac gry, dali wiarę pozostałym i mieliśmy kolejne stuprocentowe okazje, choć rywale też mieli swoje szanse - skomentował po wszystkim Jacek Magiera, opiekun "dwójki".
Sokół Aleksandrów Łódzki – Legia II Warszawa 2:2 (1:1)
Zwoliński (41. min.), Ossowski (47. min. – k.) – Bielik (4. min., 53. min.)
Żółte kartki (Legia): Ryczkowski, Piech
Czerwona kartka: Piech (51. min. – za dwie żółte – Legia)
Legia II: Budziłek – Turzyniecki, Makowski, Wieteska, Moneta – Bajdur, Kalinkowski (62’ Górka), Bielik (84’ Anczewski), Bartczak (46’ Tomasiewicz) – Ryczkowski (79’ Kurowski), Piech.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.