Domyślne zdjęcie Legia.Net

Roger, gdzie ta forma?

Marcin Szymczyk

Źródło:

19.05.2009 09:18

(akt. 17.12.2018 18:02)

Gdy rok temu <b>Roger Guerreiro</b> wrócił z mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii, media prześcigały się w podawaniu nazw klubów, które interesowały się ponoć zawodnikiem Legii. Anderlecht Bruksela, Betis Sevilla, Ajax Amsterdam, Panathinaikos Ateny. Trener <b>Jan Urban</b> mówił wówczas, że Roger wart jest 5 min euro. Dziś trzeba z obłoków zejść na ziemię. Wątpliwe, aby znalazł się chętny, który wyłożyłby choć połowę tej sumy. „Dziennik" poinformował ostatnio, że Rogerem poważnie zainteresowany jest Feyenoord Rotterdam i sprawę transferu osobiście ma pilotować <b>Leo Beenhakker</b>.
Choć zawodnik tej informacji nie potwierdza, ustaliliśmy w kilku źródłach, że coś jest na rzeczy. Zresztą menedżer piłkarza od dawna pracuje, aby od czerwca znaleźć Rogerowi nowego pracodawcę. Dotychczas odbijał się jednak od ściany. Jednak nie o Rotterdamie powinien na razie myśleć. Coraz poważniejsze kłopoty ma w Legii. Z zawodnika, który widział na boisku więcej niż inni, „z mózgiem w obu nogach", jak pisali na forach kibice, stał się graczem typowym dla polskiej ligi - ślamazarnym, schematycznym, bez błysku talentu. Większość ekspertów wytłumaczyła to prosto: Roger stracił motywację, polska liga stała się dla niego za ciasna, na dodatek nie osiągnął porozumienia z Legią w sprawie podwyżki, więc już mu nie zależy. To jednak tylko część prawdy. Tę tezę dałoby się obronić, gdyby Roger stracił formę w momencie zerwania rozmów w sprawie kończącego się w grudniu kontraktu. Władze Legii proponowały mu zarobki w wysokości ponad 300 tys. euro rocznie. Piłkarz tę ofertę odrzucił. Forma Rogera nie spadła jednak z dnia na dzień. Trudno przypomnieć sobie jego porywający mecz w Legii od momentu zakończenia Euro. Nie przeciętny, taki, w którym trudno byłoby się do czegoś przyczepić, tylko wybitny. Mecz, w którym pokazał, że potrafi robić na boisku różnicę. To zdanie jest zresztą mottem Rogera. Zawsze powtarza, że nie zadowala się przeciętnością, że stara się myśleć dalej niż tylko, jak oddać piłkę do najbliżej ustawionego kolegi. Trener Jan Urban przyznał po ostatnim meczu z Polonią Bytom, w którym zdjął Rogera tuż po przerwie, że traci cierpliwość do swojego rozgrywającego. Dawno stracili ją już kibice, którzy pożegnali piłkarza głośnymi gwizdami. Na nic zdała się męska rozmowa, którą szkoleniowiec Legii przeprowadził z reprezentantem Polski w poprzednim tygodniu. - Nie wiem, co z nim robić, jak go zmobilizować. Jednym potrzeba bata, z innymi trzeba rozmawiać, jednego poklepać po plecach, drugiego odesłać na ławkę. A jak postąpić z Rogerem? Każdy widzi, że gra dużo gorzej, niż potrafi. Urban ma twardy orzech do zgryzienia - skomentował Leszek Pisz, były rozgrywający Legii. Urban waha się, czy w kolejnym spotkaniu ligowym (przeciwko Śląskowi Wrocław) nie posadzić Rogera na ławce rezerwowych. Po pierwsze dlatego, że niewiele wnosi do zespołu, po drugie, by pokazać piłkarzowi, że musi nad sobą poważnie popracować. Urban dawno by to zrobił, gdyby miał na ławce wartościowego zmiennika. W spotkaniu z Polonią Bytom gra Legii poprawiła się w momencie, gdy Roger zszedł z boiska, Piotr Giza został przesunięty do środka boiska, a Miroslav Radović zajął miejsce na prawym skrzydle. Widać więc, że można grać bez reprezentanta Polski. Roger, który od kilku tygodni nie udziela wywiadów, na pytanie o przyczyny słabszej formy zwykł odpowiadać: „Serce chce, ale nogi nie pozwalają". Lenistwo? Wiadomo, że Roger nie jest atletą i nie lubi się przemęczać. Nie należy do graczy, którzy, gdy tylko mają wolny czas, idą na siłownię lub przemierzają kilometry po lesie. Roger woli wygodę, lubi dobrze się wyspać. Sam przyznawał jednak, że musi czuć nad sobą bat. W innym wypadku sam nie wyjdzie z inicjatywą. Nie powie, że potrzebuje solidniejszych treningów. Na razie ratuje go tylko jeden element: w kadrze zawsze gra co najmniej dobrze. Poda, kiedy trzeba, strzeli, gdy nikomu innemu nie przyszłoby do głowy, że w takiej pozycji można oddać strzał. Gdy jednak zmieni się selekcjoner, może już nie wystawiać powołań za zasługi. I wtedy Roger może zniknąć jak Emmanuel Olisadebe. Może, chyba że w porę odnajdzie zagubioną formę. Poszukiwania trwają. Autor: Rafał Romaniuk

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.