Roger Guerreiro: Wierzę, że mój czas jeszcze nadejdzie
06.02.2009 04:59
- Czasami chciałoby się poleżeć, zwłaszcza że lubię poleniuchować. Jest elegancko: ładny hotel, świetne warunki, w pokoju jestem sam, wprawdzie widoku na ocean nie mam, ale widzę ogród. Też jest piękny. Cieszę się, że mam okazję poznać kilku nowych zawodników, przeciwko którym grałem w lidze. Ale o odpoczynku nie ma mowy. To zgrupowanie kadry. Jak to się mówi po polsku? Nie w kij dmuchał? - mówi przebywający w Portugalii wraz z reprezentacją Polski pomocnik Legii, <b>Roger Guerreiro</b>.
- Niestety, nie dość że pada, to jeszcze jest chłodno. Ale i tak wszyscy w Polsce nam zazdroszczą, bo słyszałem, że w Warszawie w nocy temperatura spada poniżej zera. Wczoraj pierwszą część dnia mieliśmy wolną. Trener dał nam odpocząć po sparingu z FC Ferreiras. Nawet nie ruszyłem się z hotelu. A że lubię poleżeć w łóżku, wypoczywałem w ten sposób przez kilka godzin.
Daje o sobie znać zmęczenie? Jest Pan w końcu po dwutygodniowym zgrupowaniu Legii w Hiszpanii.
- Są momenty, gdy odczuwam zmęczenie, i to straszne. Tym bardziej że trenujemy dwa razy dziennie. Ale to dopiero początek. Przede mną jest jeszcze zgrupowanie Legii w Niemczech. I dlatego o zmęczeniu staram się nie myśleć.
Podobno trener Leo Beenhakker podczas treningów pokazuje Wam proste schematy i każe je powtarzać do znudzenia. Faktycznie, można się znudzić?
- Wiem, że nie będzie pan zadowolony z dyplomatycznej wypowiedzi, ale nie do piłkarzy należy ocena treningów. Każdy trener ma swoją taktykę, a zawodnicy mają się temu podporządkować. Skoro selekcjoner prowadzi w taki sposób zajęcia, to oznacza, że właśnie przyszedł na nie czas.
Środowy mecz z amatorskim FC Ferreiras miał dla Was jakiekolwiek znaczenie? Zaliczył Pan asystę.
- Mecz był trudny, głównie ze względu na mokre boisko. To nie były warunki dla piłkarza technicznego, a takim ja jestem. Cała drużyna próbowała pokonać te trudności i chyba się udało, bo wygraliśmy. Mimo wszystko była to dobra próba przed kolejnymi spotkaniami.
Rafał Boguski zapowiada, że wygryzie Pana ze składu kadry.
- A ja się tam go nie boję. Gdybym się bał, to nie byłoby mnie w kadrze. Ale Rafał to doskonały piłkarz, zawodowiec pełną gębą. I nic dziwnego, że trenuje po to, by grać. To chyba oczywiste. Decyzje podejmuje trener.
No i wiadomo, że z Pana nie zrezygnuje, bo jest Pan pupilkiem Leo. W sobotę z Litwą na pewno Pan zagra.
- Oj tam od razu pupilkiem. Grają ci, którzy są w dobrej formie. A co do Litwy, nigdy nie widziałem tej drużyny. Może wstyd się przyznać, ale nie znam żadnego litewskiego piłkarza.
Ostatnio odmówił Pan przedłużenia kontraktu z Legią. Rozmowy utknęły w martwym punkcie?
- Na razie nie było kolejnej tury negocjacji. Nie zaakceptowałem pierwszej oferty Legii, ale to nie znaczy, że mam się obijać. Kontrakt jest ważny do końca roku i dopiero gdy rozmowy definitywnie upadną, zacznę rozglądać się za nowym pracodawcą.
Nie jest Pan zazdrosny, że Jakub Wawrzyniak trafił do Panathinaikosu? Niedawno mówiło się, że to Pan ma wyjechać do Aten.
- Zazdrosny na pewno nie. Wiadomo, że celem każdego piłkarza, moim także, jest gra w dobrym klubie. Wierzę, że mój czas jeszcze nadejdzie i też spełnię swoje marzenie. Na razie jestem w Legii i nie mam na co narzekać.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.