Domyślne zdjęcie Legia.Net

Roger: Zagram na Śląskim jak na Maracanie

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

11.10.2008 09:29

(akt. 18.12.2018 21:09)

W meczu z Czechami Roger ma nas poprowadzić do zwycięstwa. I są na to wielkie szanse. Bo Guerreiro na wielkich stadionach zawsze rozgrywa wielkie mecze. - To Czesi uchodzą za faworyta. I to nie tylko tego meczu, ale i całej grupy. Tylko że ja się tym w ogóle nie przejmuję. Gramy u siebie i musimy wygrać. - Wiem, że dla Polaków Stadion Śląski to jak dla kibiców w Brazylii słynna Maracana. Uwielbiam takie miejsca. Z piękną historią, z tradycjami - zdradza Roger.
- Wprawdzie gdy zaczyna się mecz, to o tym wszystkim zapominasz, ale zostaje jeszcze jedna niezwykle ważna zaleta takich stadionów: bardzo liczna i niesamowita publiczność - podkreśla. - Mam nadzieję, że w sobotę kibice pomogą nam w pokonaniu Czechów. Roger liczy na wsparcie kibiców, a fani biało-czerwonych na dobrą grę Rogera, który ostatnio jest w coraz lepszej formie. Bohater Maracany Stadion Śląski to idealne miejsce, by zawodnik warszawskiej Legii zagrał jeszcze lepiej niż w ostatnich meczach. - Grałem już dwa razy na tym obiekcie - przypomina. - Tuż przed wyjazdem na EURO zagrałem tam pół meczu z Danią i wyszło całkiem nieźle. A debiutowałem na Śląskim w meczu ligowym z Polonią Bytom. Zagrałem dobrze, Legia wygrała 2:1, a ja strzeliłem jedną z ładniejszych bramek w karierze. Zamierzam przedłużyć tę dobrą passę na polskiej Maracanie - zapowiada Roger, który wspaniałe wspomnienia ma również z oryginalnej - brazylijskiej - Maracany. To właśnie na legendarnym stadionie w Rio de Janeiro Roger strzelił jedną z najważniejszych bramek w karierze. 21 lutego 2004 roku odwieczni rywale Flamengo i Fluminense walczyli w finale rozgrywek stanowych. Na trybunach Maracany szalało 76 tysięcy widzów, do końca meczu pozostawało 15 minut, tablica wyników wyświetlała rezultat 2:2. I wtedy do przodu ruszył Roger. Po wymianie podań z kolegą wpadł w pole karne i chytrym technicznym strzałem pokonał bramkarza Fluminense. Flamengo wygrało 3:2, Roger został bohaterem. - Mój tata, który oglądał ten mecz w barze, po strzelonej przeze mnie bramce... spadł ze stołka - wspomina ze śmiechem kadrowicz Leo Beenhakkera. Doping ukochanej Dziś rozgrywający Legii też może liczyć na wyjątkowe wsparcie. Jego mecz w reprezentacji Polski pierwszy raz obejrzy z trybun narzeczona Rogera, Alyne. - Nawet nie wiem, czy będzie okazja, żeby się w Chorzowie spotkać. Przed meczem na pewno nie ma takiej możliwości, ale jej obecność na trybunach jest dla mnie ważna - przyznaje Roger. - Wprawdzie Alyne nie zna się za bardzo na piłce, ale przecież kobiety nie są od tego, żeby znać się na futbolu - śmieje się pomocnik kadry. - Zresztą kiedy już mamy dla siebie wreszcie trochę wolnego czasu, to byłoby dziwne, gdybyśmy rozmawiali wtedy o futbolu. Pokonać Cecha Roger wierzy w to, że jego ukochana będzie mogła dziś oklaskiwać zwycięstwo biało-czerwonych. - Atmosfera w kadrze znowu jest bardzo dobra. Wszystkie problemy z ostatnich miesięcy mamy już za sobą - zapewnia. - Wiadomo, że Czesi grają w wielkich klubach, a już defensywę mają znakomitą. Ale to nawet dobrze, jak tak sobie teraz na szybko przypominam, to tak dobrego i sławnego bramkarza jak Petr Cech, to jeszcze nie pokonałem - uśmiecha się zawadiacko Roger.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.