News: Ronan Queiroz: Jestem lekki, zwrotny i dam radę!

Ronan Queiroz: Jestem lekki, zwrotny i dam radę!

Piotr Kamieniecki, Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.06.2014 14:00

(akt. 08.12.2018 14:50)

Nowy lewy obrońca Legii - Brazylijczyk Ronan Queiroz w rozmowie z Legia.Net opowiedział o sobie, Fluminense i Warszawie. Wyjaśnił również jak to było z częścią praw własności Chelsea do jego karty zawodniczej. - W Anglii jest zakaz współwłasności kart zawodniczych. Cała sprawa została uzgodniona ustnie i jest to dżentelmeńska umowa, która powstała po transferze Deco do Fluminense. Chelsea w zamian wybrało sobie trzech młodzieżowców, w tym mnie. „The Blues” mają w teorii 40 procent praw transferowych, ale na żadnym piśmie tego nie znajdziemy. Dodatkowo to wszystko wygasa już w lipcu, za kilkanaście dni. W zasadzie, nie ma więc o czym mówić - wyjaśnia Ronan.

Jak wyglądały twoje początki z piłką nożną?


-
Moim pierwszym klubem był zespół AEST. Mam starszego o 3 lata brata Ruana, który już grał tam w piłkę. Poszedłem w jego ślady. Można powiedzieć, że to była naturalna kolej rzeczy.


Od początku grałeś jako obrońca czy jak każdy Brazylijczyk zaczynałeś od ataku?


-
Napastnikiem nie byłem, ale zaczynałem grę w piłkę od lewego skrzydła. Obecnie jak już wszyscy wiedzą występuję w defensywie, choć cały czas na tej samej stronie boiska.


A jak trafiłeś do Fluminense?


- W jednym z dzienników ukazał się artykuł, który przedstawiał mnie jako jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy w stanie Espirito Santo. Gazeta wpadła w ręce jednego ze skautów Fluminense, a konkretnie Marco Aurelio, który przyjechał mnie potem obejrzeć. Szybko zostałem zabrany do Rio de Janeiro, gdzie najpierw przechodziłem przez trzy dni testy, a potem dostałem szansę ćwiczenia w szkółce „Flu”, do której trafiłem mając 10 lat. Tam też przestawiono mnie na lewą obronę.


Zapewne Fluminense w porównaniu z twoim poprzednim klubem to był inny świat.


-
Zdecydowanie. AEST było szkółką piłkarską dla młodzieży, a Fluminense to jeden z największych klubów w Ameryce Południowej. W Rio de Janeiro spotykał nas profesjonalizm. Młodzi zawodnicy mieszkali w internacie i mogli spokojnie trenować. Dosyć szybko odłączyłem się też od rodziny, bo do domu miałem 550 kilometrów. Muszę jednak przyznać, że to nie jest duża odległość jak na realia brazylijskie.


Skoro w waszych realiach nie jest to daleka odległość to jakoś od dziecka kibicowałeś „Flu”?


- Tak, zawsze byłem i będę za Fluminense.


We Fluminense rywalizowałeś z Carlinhosem, który nawet zadebiutował kiedyś w kadrze Brazylii. To był pech, że gość był nie do wygryzienia czy może szczęście, że mogłeś się uczyć od takiego gracza?


- Zyskałem na tym, że mogłem podpatrywać tak doświadczonego i klasowego zawodnika. Cieszę się, że mogłem z nim trenować i grać. To duża radość przez rok trenować z taką ekipą. Zdecydowanie miałem szczęście.


Można powiedzieć, że to taki twój idol?


Wzoruję się na Marcelo z Realu Madryt, który też gra na mojej pozycji, a dodatkowo wychowywał się we Fluminense. Moim marzeniem jest zrobienie podobnej kariery, jak on.


A powstrzymywanie na treningach Freda, który teraz zasłynął wymuszeniem rzutu karnego na mundialu daje pewien powód do dumy? Co by nie mówić to bardzo dobry napastnik.


-
Trening ze świetnymi piłkarzami pozwala wkraczać na wyższy poziom piłkarski. Ćwiczenia z Fredem i resztą były świetnym przeżyciem, tak samo jak dzielenie z nimi szatni. Przecież jeszcze nie tak dawno grałem tymi zawodnikami na komputerze czy konsoli…


Jesteś zadowolony z tego co osiągnąłeś przez rok w pierwszej drużynie „Flu”?


-
Myślę, że było dobrze. Zagrałem w sumie w ośmiu meczach i zbierałem pochlebne opinie zarówno w klubie, a także w mediach.


Dominik Ebebenge stwierdził, że sprowadzenie Ronana było trudne, bo we Fluminense wszyscy go cenią, traktują jak wychowanka i oddanie go do Legii było poniekąd złamaniem polityki klubu.


-
Rzeczywiście jestem tam traktowany jako „swój”, bo jestem we „Flu” od 2006 roku. Spotkałem się nawet z opinią, że jestem jednym z ich brylancików, ale cieszę się, że udało się sfinalizować transfer do Legii.


Możesz opowiedzieć jak w tej chwili wygląda sprawa współwłasności twojej karty zawodniczej przez Chelsea?


- W Anglii jest zakaz współwłasności kart zawodniczych. Cała sprawa została uzgodniona ustnie i jest to dżentelmeńska umowa, która powstała po transferze Deco do Fluminense. Chelsea w zamian wybrało sobie trzech młodzieżowców, w tym mnie. „The Blues” mają w teorii 40 procent praw transferowych, ale na żadnym piśmie tego nie znajdziemy. Dodatkowo to wszystko wygasa już w lipcu, za kilkanaście dni. W zasadzie nie ma więc o czym mówić.


Co zrobiło na tobie największe wrażenie rok temu na „Deyna Cup”? Pomyślałeś, że mógłbyś zostać tutaj na dłużej?


- Klub i całe otoczenie zrobiło na mnie i na kolegach z drużyny piorunujące wrażenie. Rozmawialiśmy między sobą, że fajnie byłoby zagrać dłużej w takim miejscu, ale nikt nie dostał jeszcze wtedy żadnej konkretnej oferty.


Liga polska jest słabsza od brazylijskiej.


- Nie jest słabsza, jest inna, bardziej siłowa. Moim zdaniem Legia jest odpowiednikiem Fluminense w Brazylii. To kolejny krok w kierunku mojego rozwoju. W Polsce trzeba dawać z siebie wszystko pod względem fizycznym i dużo biegać. Czuję się gotowy podjąć wyzwanie.


Nie boisz się tak po prostu, że cię tutaj skopią?


-
Faule i ostre zagrania są częścią naszego zawodu. Każdy jest narażony na agresywne wejścia rywali. Zdaję sobie sprawę ze swoich warunków fizycznych, ale jestem lekki oraz zwrotny i potrafię unikać ataków przeciwników, dam sobie radę. Do tej pory nie odniosłem jeszcze żadnej poważnej kontuzji.


Prezes Leśnodorski mówił, że rok temu miałeś trafić do Legii. Co się jednak wydarzyło, że tak się nie stało?


- Nie było wtedy takiej możliwości. Akurat w lipcu poprzedniego roku przesunięto mnie do pierwszego zespołu Fluminense. Miałem możliwość gry w mistrzostwach stanowych, a potem w rozgrywkach krajowych. Nie przyszłoby mi do głowy żeby w takim momencie odejść z Rio de Janeiro. Myślę, że działacze obu klubów rozmawiali na ten temat, ale mnie o tym nie informowano.


Pytałeś Alana, Peu lub Raphaela Augusto jak się gra i żyje w Polsce?


- Tak, rozmawiałem z nimi. Wszyscy wyrażali się o Legii w samych superlatywach – zarówno o poziomie sportowym, jak i organizacyjnym. To był jeden z ważniejszych powodów, które spowodowały moją przeprowadzkę do Polski.


Pierwsze wrażenie pokrywa się z ich opowieściami?


- Oczywiście, że tak. Nie znałem dodatkowo jeszcze Adama (chodzi o obecnego z nami tłumacza – przyp. red.). Teraz może być tylko lepiej!


Jesteś zadowolony z przyjęcia w szatni?


-
Bardzo mi się spodobał sposób przyjęcia. Ze względu na język od razu zaopiekowała się mną grupa portugalska, ale bardzo dobrze przyjęli mnie także ci, którzy są w Legii już od dawna jak Ivica Vrdoljak czy Miroslav Radović. Wszystko jest dobrze.


Jakbyś miał porównać Legię i Fluminense pod względem profesjonalizmu, to jakby to wyszło?


- Myślę, że nie na miejscu byłoby takie porównywanie. Oba kluby działają trochę inaczej, ale nie znaczy, że któryś robi to źle.


Jakie atuty wymieniłbyś odnośnie twojej gry?


- Jestem szybkim zawodnikiem, który potrafi się dobrze ustawić. Nie mam kłopotów z ofensywą, a jednocześnie nie zaniedbuję obrony. Nie narzekam również na swoje wyszkolenie techniczne.


A co wiesz o swoim rywalu, Tomaszu Brzyskim?


-
Mogę potwierdzić, że to znakomicie wyszkolony piłkarz reprezentujący Polskę. Brzyski wzbudza mój szacunek, ale będę dawał z siebie wszystko na treningach, by trener dał mi szanse w trakcie meczów.


Przygotowywałeś się jakoś do przyjazdu? Wikipedia poszła w ruch?


- Sporo czytałem na temat Legii, kibiców, Warszawy i całej Polski. Widziałem również film z fety po mistrzostwie Polski. Zaimponowało mi to i chciałbym za rok przeżyć coś podobnego. Przed przylotem zainteresowałem się również historią waszego kraju, a już na „Deyna Cup” byliśmy całą drużyną w Muzeum Powstania Warszawskiego. Wszystko co na razie zwiedziłem i zjadłem w stolicy na razie jest ok. Sobota jest dla nas wolna i postaram się trochę rozejrzeć po mieście.


Wszystkie formalności masz już za sobą? Mieszkanie także wybrałeś?


- Już wprowadziłem się do mieszkania. Wszystko zostało załatwione na luzie i bardzo szybko z czego się cieszę. Nie będę mieszkał z bratem, który lada moment wraca do Brazylii. Wkrótce przylecą za to mama i tata. Mama zostanie na dłużej, praktycznie na stałe, a możliwe, że tata potem do niej dołączy.


A jakaś dziewczyna z Polski jest już na celowniku?


-
Wszystko jest na dobrej drodze (śmiech).

 

Za tłumaczenie serdecznie dziękujemy Adamowi Mieszkowskiemu. 

Polecamy

Komentarze (64)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.