Rozmowa o pseudokibicach
14.12.2004 10:12
- Stadion to kilka tysięcy ludzi, a grupa zadymiarzy jest zazwyczaj mniejsza. Ludzie mówią, że się boją. Media podają, że społeczeństwo czuje się zagrożone przestępczością. A ja pytam: czy tych przestępców jest więcej niż normalnych ludzi? Nie. A jeżeli bandytów jest mniej, to kto się tu powinien bać? To tylko kwestia odpowiedniej postawy - mówi w rozmowie z "Gazetą" nadinspektor <b>Ryszard Siewierski</b>, komendant stołeczny policji.
Jest w Warszawie problem pseudokibiców czy go nie ma?
O tym, że jest i że traktujemy go poważnie, świadczy chociażby każdorazowe przygotowywanie się do zabezpieczenia meczów. Przed meczami z przyjezdnymi drużynami organizujemy konsultacje, zabezpieczamy dworce, a grupy kibiców konwojujemy do samego stadionu. Czuję się odpowiedzialny za to, żeby nie było incydentów, żeby nikt nie ucierpiał. Ale jest cały szereg spraw, które są poza policją i ja za nie odpowiedzialności nie wezmę.
Kibice wrogich drużyn lżą się na meczach i forach internetowych. Wzajemną nienawiść podsycają nawet komentatorzy spotkań.
...A kibice jednej drużyny wycierają nogi w szaliki z herbami lub znakami drużyny przeciwnej, upodlając w ten sposób przeciwnika. To już nie sprawa policji, widzę w tym problem społeczny. A gdzie jest Polska Konfederacja Sportu? Gdzie jest sportowy duch? Z jednej strony tworzy się symboliczną nagrodę fair play, a z drugiej depcze symbole przeciwnika.
Rozmawiał Pan o tym z władzami Legii?
Oczywiście. Rozmawialiśmy, rozmawiamy i będziemy rozmawiać z każdym, jeśli będzie to w interesie bezpieczeństwa. W zeszłym roku zaproponowaliśmy, żeby policja rozegrała mecz z kibicami. Nawet osobiście kontaktowałem się w tej sprawie z "Bosmanem" (prezes Stowarzyszenia Kibiców Legii - red.). Wszystko było dograne, ale zabrakło dobrej woli z ich strony. Klub kibiców wycofał się. Cóż, spróbujemy jeszcze raz.
Na przykład początkowo rowerzyści z "masy krytycznej" (comiesięczne rajdy rowerzystów przez centrum stolicy) nie wyobrażali sobie, że można z policją rozmawiać. W 2002 r. zablokowali nawet rondo Dmowskiego. Interweniowała policja. Prasa pisała, że użyto pałek i broni gładkolufowej, mimo że tak nie było. Spotkaliśmy się po kilku miesiącach w moim gabinecie. Zacząłem od pytania - o co w tym konflikcie chodzi? Chodziło o ścieżki rowerowe. Przekonaliśmy ich, że policji też na tym zależy. Przełamaliśmy lody. Teraz "masa krytyczna" zawiadamia nas o przejeździe przez miasto. Nie ma zakłócenia ruchu. Policja towarzyszy ich przejazdom, dba o ich bezpieczeństwo. Od tej pory nie słyszałem o żadnym incydencie.
Jest szansa na zaprzyjaźnienie się z chuliganami?
Stadion to kilka tysięcy ludzi, a grupa zadymiarzy jest zazwyczaj mniejsza. Ludzie mówią, że się boją. Media podają, że społeczeństwo czuje się zagrożone przestępczością. A ja pytam: czy tych przestępców jest więcej niż normalnych ludzi? Nie. A jeżeli bandytów jest mniej, to kto się tu powinien bać? To tylko kwestia odpowiedniej postawy. Postulowałem, aby w klubach byli psychologowie, mediatorzy. Przekonywałem, że powinno się szukać porozumienia, wpływać na kibiców. W Warszawie uniknęliśmy do tej pory sytuacji drastycznych, choć wiem, że one w kraju się zdarzają.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.