Rozwój sportu niemożliwy bez pomocy polityków
04.09.2007 17:21
Bezpośrednio po losowaniu par 1/16 Pucharu Polski w siedzibie ITI miała miejsce konferencja pod hasłem Biznes i Sport. Wzięli w niej udział współwłaściciel Legii Warszawa <b>Mariusz Walter</b>, członek zarządu ITI <b>Paweł Kosmala</b>, prezes KP Legia <b>Leszek Miklas</b>, prezes Ekstraklasy S.A. <b>Andrzej Rusko</b> a także dwaj prelegenci z firmy Ernst&Young panowie <b>Krzysztof Sachs</b> i <b>Jacek Górnik</b>. Podczas spotkania poruszone zostały aspekty biznesowe sportu, modele finansowania klubów piłkarskich, można sie było także dowiedzieć o tym czy właściciel Legii jest sponsorem czy inwestorem, czego brakuje Legii by stała się dochodową firmą a także kto wierzy w wybudowanie stadionu Legii.
W naszym kraju do tej pory istniały głównie relacje klub - sponsor czyli znajdował sie dobry wujek a la Roman Abramowicz, który łożył na klub. Czas pokazał jednak, że takie relacje w Polsce są bardzo nietrwałe. Po kilku latach biznes dobrego wujka zaczął przynosić mniejsze dochody i odbijało się to na klubie. Najlepszym tego przykładem jest Legia i Janusz Romanowski. W przeszłości kluby sportowe utrzymywane były przez żołnierzy, górników, hutników, przez kibiców którzy się zrzucali na swój ulubiony klub. W Polsce dodatkowo można spotkać finansowanie klubu przez spółki skarbu państwa oraz przez miasta. Jednak żaden z tych modeli finansowania nie zaprowadził do Ligi Mistrzów. Obecnie na całym świecie klub sportowy prowadzi się i traktuje jako przedsięwzięcie biznesowe. Wydatki muszą sie równoważyć z wpływami, tylko w ten sposób można uniknąć bankructwa. - W Polsce taka filozofia jeszcze bardzo kuleje. Zwróciliśmy się do sześciu klubów Orange Ekstraklasy o podanie struktury budżetu, zapytaliśmy o drabinkę wpływów. Niestety od żadnego tych klubów nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówił prowadzący Grzegorz Kalinowski. - Chyba nawet wiem jakie to były kluby. Mam nadzieję, że ten problem zniknie już za rok lub dwa lata. Chcemy by na każdej internetowej stronie klubowej kibic mógł przeczytać jaki klub ma budżet, jakie ponosi koszty, o tym co jest zyskiem - mówił prezes Ekstraklasy S.A. Andrzej Rusko.
- Dziś klub piłkarski to firma, a firma musi robić rachunek zysków i strat, rachunek przypływów pieniężnych. Oczywiście przy tym nie można zapomnieć o sukcesie sportowym. Jednak wszystko się musi bilansować, w przeciwnym razie przed klubem stanie wizja bankructwa. Niestety nie rozumie tego cała rzesza fanów, która oczekuje tylko transferów i sukcesów - tłumaczy prezes Legii Leszek Miklas.
Czego więc brakuje Legii by mogła być dobrze prosperującą firmą? - Przede wszystkim mądrych polityków i ich wsparcia. Bardzo bym chciał by nasi politycy mieli choćby w jednej czwartej taką wiedzę jak prelegenci z firmy Ernst&Young. Aż sie boję pomyśleć, do czego moglibyśmy dojść gdyby przewodniczącym sejmowej komisji sportu był pan Krzysztof Sachs. Niestety nasi politycy odpowiedzialni za sport wolą jeździć nocą samochodem torami tramwajowymi... W naszym kraju sport nikogo nie interesuje. Sytuacja się zmienia jedynie przed wyborami parlamentarnymi. Rząd nigdy nie nakreślił planu w jakim kierunku ma podążać sport w Polsce. Wszelkie procedury są tak skomplikowane, że przeciągają się w nieskończoność. Najlepszym przykładem jest przetarg na budowę stadionu Legii, który wciąż nie wystartował. Praktycznie nie ma oferty przetargowej, której dobra kancelaria prawna nie mogłaby obalić. Nawet procedury uzyskania danych stadionowych chuliganów z Wilna przedłużają się w nieskończoność. Poprzez takie procedury nie ma w Polsce ani jednego nowoczesnego stadionu, poprzez takie procedury już dziś martwimy się, że możemy nie zdążyć z budową stadionów na Euro 2012. Politycy nie rozumieją problemów inwestorów. W nowy stadion Legii najbardziej wierzą Paweł Kosmala i Leszek Miklas. My zaryzykowaliśmy kilka milionów po to aby był już zawsze punkt wyjścia do budowy stadionu. Tym punktem wyjścia ma być kompletny projekt, reszta w rękach polityków - wyjaśnia Mariusz Walter.
Legia jest jedną za spółek kapitałowych, która w niedalekiej przyszłości musi się zamknąć i zacząć zarabiać na siebie. Niestety Legii i innym klubom sportowym w Polsce ciągle rzucane są kłody pod nogi, jest coraz trudniej. W 2004 roku wszedł w życie akcesyjny VAT piłkarski, w tym roku kluby pożegnały się z ulgą w podatku dochodowym na wydatki sportowe, a szykowane są kolejne utrudnienia. Niedawno narodził się projekt oVATowania kontraktu stulecia czyli umowy pomiędzy PZPN a Canal+. Oznacza to, że do budżetu państwa trafi po kilka milionów od każdego z klubów piłkarskich. Bez pomocy rządu trudno będzie o rozwój klubów sportowych. Nikt w parlamencie nie zainteresował się nawet tzw. Koncepcją Drzymały czyli koncepcją stworzenia warunków wspierających rozwój polskiego sportu. Nie tak dawno powstał Podatkowy Kontrakt dla Sportu czyli katalog wymogów dla podmiotów podwyższonego ryzyka. Kto by te wymogi spełniał, byłby zwolniony z podatku. Niestety ten projekt również nikogo w parlamencie nie zainteresował. - Niestety znikąd nadziei - podsumował pesymistycznie Mariusz Walter.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.