Legia Warszawa - Drita Gnjilane 2:0 Riuben Vinagre
fot. Łukasz Wiśniewski

Ruben Vinagre: W końcu znów jestem szczęśliwy

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Record

09.09.2024 10:20

(akt. 10.09.2024 14:19)

Wypożyczony ze Sportingu do Legii Warszawa Ruben Vinagre w rozmowie z portugalskimi mediami opowiada o tym, że odnajduje swoją najlepszą formę i pierwszy raz od dawna jest naprawdę szczęśliwy.

To początek twojej kolejnej przygody poza granicami kraju. Rozegrałeś 11 meczów, z czego 10 w podstawowej jedenastce, na 13 jakie rozegrała Legia. Łatwo zauważyć, że na razie wszystko przebiega, jak powinno.

– To był świetny ruch, uwielbiam być tutaj, gdzie jestem. Ostatnie dwa lata były dla mnie bardzo trudne, uczestniczyłem w projektach, które nie były dla mnie odpowiednie w tamtym czasie. Przyjazd do Warszawy przyniósł mi radość, której nie czułem od dawna.

Czy to odpowiednie miejsce, aby odzyskać pewność siebie i radość z gry?

- Bez wątpienia. Spośród wszystkich decyzji, jakie podjąłem, ta była najlepszą w ostatnich latach mojej kariery, w zasadzie odkąd odszedłem ze Sportingu. Jestem z zespołem, który bardzo lubię, sztab trenerski jest świetny, a ja gram dużo. Wszystko układa się dobrze, więc nie mógłbym być bardziej szczęśliwy.

Co skłoniło cię do wyboru Legii jako miejsca na ten sezon?

- Szczerze mówiąc, na początku nie chciałem iść do kraju, którego nie znałem. Chciałem grać dalej w najlepszych ligach, w „TOP 6”. Jednak zależało mi też, aby wybrać odpowiedni dla mnie projekt. Biorąc pod uwagę moje cechy i to, co się wydarzyło w ostatnich dwóch latach, bardzo trudno byłoby mi znaleźć w tych ligach klub, który gra bardziej ofensywnie niż Legia. A to dla mnie ważne, bo jestem ofensywnym obrońcą. Trudno byłoby też o klub, który chciałby mnie tak bardzo, jak chciała mnie Legia. Przyjechałem do Warszawy, bo trener zadzwonił do mnie, rozmawiałem ze sztabem — z asystentem Emanuelem Ribeiro, trenerem Goncalo Feio. Czułem, że mnie chcą i udowadniają to codziennie, że naprawdę we mnie wierzyli. Robię wszystko, aby sprostać oczekiwaniom. Jesteśmy w dobrej formie, walczymy na trzech frontach, jestem bardzo zadowolony, że jestem w Legii. Jeśli Bóg pozwoli, to będzie początek fajnego okresu.

Co możesz powiedzieć o trenerze Gonçalo Feio?

- Nie znałem go wcześniej. Kiedy rozmawiałem z nim po raz pierwszy, poszukałem trochę informacji, by dowiedzieć się o nim więcej. Uwierzyłem w wizję, jaką nakreślił mi na ten sezon. Ma wielką chęć do pracy, jest świetnym trenerem, bardzo mocnym taktycznie. Jest niezwykle wymagający wobec zawodników. Jedną z jego najlepszych cech jest umiejętność wydobywania z zawodników tego, co najlepsze, i to właśnie robi. Daje mi wolność i narzędzia, których potrzebuję, aby wykorzystać swoje umiejętności. I widzę, że tak samo jest u moich kolegów z drużyny.

W końcu rozpoczynasz sezon, będąc zdrowym i grając regularnie. To jakby nowy i oczekiwany od dawna rozdział w twojej książce.

- Najlepsze w piłce nożnej jest to, że wszystko jest chwilą. Wiem, że teraz mam bardzo dobry czas, ale muszę być przygotowany na to, że sytuacja może się zmienić, i starać się, by do tego nie doszło. Przez ostatnie dwa lata nauczyłem się, że tak właśnie jest. Czuję, że to nowy początek, ale wiem, że mam przeszłość. Znam trudności ostatnich dwóch lat, wiem, co było wcześniej – Sporting, Wolves, Olympiacos, Famalicao. To wszystko daje mi pewność siebie i wiarę w to, co może przynieść przyszłość.

Co się działo w twojej głowie w ostatnich dwóch latach?

- Nie miałem pewności siebie, ani spokoju. To były bardzo trudne momenty. Wierzę jednak, że piłka nożna mnie nie oszuka i nadejdzie dzień, kiedy wszystko się ułoży. Wierzę, że tak się stanie jeśli będę ciężko pracować i będę miał ten jeden procent szczęścia, które w życiu jest potrzebne. Choćby do tego, żeby uczestniczyć w odpowiednim projekcie czy nie mieć problemów zdrowotnych. Zawsze wierzyłem w to, że dam sobie radę, i nadal w to wierzę. Teraz zbliżam się do poziomu sportowego, na którym byłem wcześniej. Czuję się dobrze, jestem w największym klubie w Polsce, ale moje ambicje są większe, chcę z Legią coś wygrać. W tym klubie w końcu znów zaczynam być szczęśliwy i odzyskuję radość z piłki nożnej, a futbol też na tym polega. Chcę się odwdzięczyć za wszystko ludziom w klubie. Dlatego muszę skończyć ten sezon jako mistrz Polski.

To już ósmy klub, który reprezentujesz w ciągu pięciu sezonów. Szukasz większej stabilności, by pokazać, na co cię stać?

- Szukam stabilności i regularnej gry, by czuć się szczęśliwy, i w Legii to mam. Dzięki temu zaczynam pokazywać swoją wartość. Grałem w ośmiu klubach, były to niedopasowane do mnie projekty, złe decyzje, które podjąłem. I chcę upewnić się, że nie popełnię tego błędu ponownie.

Wciąż masz kontrakt ze Sportingiem, jesteś wypożyczony. Czy Ruben Amorim powiedział ci coś po twoim odejściu?

- Nie, nie. Odkąd odszedłem ze Sportingu, nie miałem już kontaktu z trenerem. To normalne. Moją sytuacją zajmują się inne osoby w klubie, a nie trener.

Czy Sporting to zamknięty dla ciebie rozdział?

- W tym roku na pewno, jestem w Legii. Najprawdopodobniej skończę ten sezon w Warszawie. Potem Legia ma opcję wykupu, ale to już sprawa między klubami, nie mam wpływu na to, co się wydarzy. Moim zadaniem jest dawać z siebie wszystko na boisku. Co do Sportingu, oni mają w rękach wszystkie karty. Nie mam żadnej urazy do tego klubu, miałem swoje szanse, mogłem ich mieć więcej lub mniej — taki jest futbol. Moim celem jest rozegranie świetnego sezonu, pomoc Legii w zdobyciu trofeów, a potem zobaczymy, co się wydarzy... Nie chcę myśleć o przyszłości, bo piłka nożna jest bardzo dynamiczna. Teraz wiem, że jest dobrze, ale... Muszę się skupić na utrzymaniu poziomu i jego podnoszeniu.

Ankieta

Jak oceniasz letnie okno transferowe Legii?

Polecamy

Komentarze (133)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.