Domyślne zdjęcie Legia.Net

Rybus: Przydałaby się wysoka wygrana

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

12.12.2009 09:21

(akt. 16.12.2018 18:53)

Jest jednym z najmłodszych zawodników w drużynie, a gra najwięcej. Ostatni mecz ligowy w tym roku będzie już 29. spotkaniem, jakie <strong>Maciej Rybus</strong> rozegra w rundzie jesiennej. Nie wystąpił jedynie w dwóch: ligowym z Polonią Warszawa (1:1) i Remes Pucharu Polski przeciwko GKP Gorzów Wielkopolski (2:0). - Wydolność mam bardzo dobrą, więc to dla mnie żaden problem. Chociaż rzeczywiście, w porównaniu z poprzednimi sezonami w tym na boisku przebywam o wiele więcej. Mam jedynie nadzieję, że po meczu z Arką Gdynia będę w takim samym nastroju, jak po poprzednim naszym starciu. Ale teraz nie tylko chcę wygrać i zdobyć trzy punkty. Przydałoby się przekonujące zwycięstwo, które pozwoliłoby w dobrych humorach pojechać na urlop i usiąść przy świątecznym stole - mówi reprezentant Polski.

W pierwszym meczu tych zespołów przez 84 minuty Legia praktycznie nie pozwalała wyjść z własnej połowy piłkarzom Arki, ale nie dość, że nie potrafiła zdobyć gola, to jeszcze nie stwarzała zbyt wielu sytuacji ku temu, aby pokonać Andrzeja Bledzewskiego. Do czasu, kiedy rzut wolny skutecznie egzekwował właśnie Rybus. - Maciek Iwański ustawił sobie piłkę, ale ja podszedłem do niego i powiedziałem, że chcę strzelać. I w taki sposób udało mi się zdobyć pierwszą bramkę w Legii z rzutu wolnego. Co ciekawe, ostatnio w Bełchatowie było dokładnie odwrotnie. Ja miałem strzelać, ale podszedł Maciek, powiedział, że on uderzy i znowu wygraliśmy - wspomina lewy pomocnik stołecznego klubu. - Jednak w niedzielę nie chcę wygrywać w takdramatycznych okolicznościach. Korzystny wynik musimy zapewnić sobie wcześniej - dodaje.

W stolicy nikt nie dopuszcza nawet myśli, że nie uda się pokonać Arki. - Wprawdzie zdarzyły się nam w tej rundzie dwa mecze, których nie wygraliśmy u siebie, ale nie wyobrażam sobie, aby mógł przytrafić się nam jeszcze jeden. Wiem, że nadchodzą święta, będzie choinka, prezenty, ale my ich już nie zamierzamy rozdawać. To my musimy zwyciężyć, co powoduje, że rywale zagrają bez obciążenia psychicznego. Ale my jesteśmy do tego przyzwyczajeni, zdecydowana większość drużyn tak się ustawia na naszym boisku. Im bliżej do końca meczu, tym głębiej się cofa - mówi trener Jan Urban.

- Szkoda, że w tej ostatniej kolejce nie możemy wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli, bo wtedy nastrój na święta byłby wyśmienity. Ale jeśli wygramy, to i tak nie będzie najgorzej. Musimy zwyciężyć, bo już za dużo w tej rundzie zawaliliśmy. A potem na urlop i uważać, aby nie przytyć, bo trzeba będzie płacić kary - twierdzi z kolei Rybus.

W warunkach jakich zagrają piłkarze łatwiej zdobyć bramkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego lub rożnego niż po składnej akcji. Choć to marne pocieszenie dla legionistów, bo im zdobywanie goli po rozegraniu stałych fragmentów gry w tym sezonie zbytnio nie wychodzi. A jednym z odpowiedzialnych za dobre dośrodkowania jest właśnie Rybus. - W pierwszej kolejce Artur jędrzejczyk trafił po rozegraniu rzutu rożnego, a później nie przypominam sobie bramki zdobytej w taki sposób. Dobrze, że udało się wygrać dwa mecze po uderzeniach z rzutów wolnych, jednak my w 16 meczach zdobyliśmy 21 bramek. Czyli w ogóle mało - mówi Rybus.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.