Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ryszard Szul - kortu król

Piotr Szydłowski, Jakub Trepczyński

Źródło: Legia.Net

27.06.2008 14:40

(akt. 20.12.2018 08:14)

<b>Ryszard Szul</b> rozpoczyna każdy trening na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim. Na początek zarządza krótką przebieżkę, rozciąganie, a później prezentuje wiele ciekawych, różnorodnych ćwiczeń. Oczywiście bez piłki. Sprzęt, który wykorzystuje trener przygotowania fizycznego "Wojskowych" to przede wszystkim "magiczne zegarki", sport-testery oraz sztangi i płotki, które zawsze stanowią spore wyzwanie dla zawodników. Po zajęciach z piłkarzami trener Szul ma jednak nieco wolnego czasu. Jak go wykorzystuje?
Otóż legijnego fizjologa, po porannych treningach najłatwiej spotkać na tenisowych kortach obiektów grodziskiego klubu. W środę rywalem pana Ryszarda był stoper warszawskiej drużyny, Wojciech Szala. Jak wiadomo, "Szalgado" nie zwykł godzić się z porażkami, toteż pojedynek był bardzo zacięty. Konfrontacja zakończyła się niespotykanym w tenisie wynikiem remisowym, a my dowiedzieliśmy się, iż kolejnym przeciwnikiem pochodzącego z Krakowa trenera będzie Adrian Sikora.
Ponieważ pojedynek zaplanowano na czwartkowe południe, jeszcze przed wybiciem godziny 12 stawiliśmy się w pełnym składzie na trybunach tenisowego obiektu. Po chwili pojawił się sam Ryszard Szul, który ze zniecierpliwieniem zaczął wypatrywać "Sikorki". Kiedy już miał nadzieję na wygranie meczu walkowerem, na kort wszedł uśmiechnięty były już napastnik Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Po krótkiej rozgrzewce i wymianie kilku lekkich piłek, obaj zawodnicy zgłosili gotowość do rozpoczęcia pojedynku. I się zaczęło... Trener przygotowania fizycznego pilnował, by spotkanie odbywało się zgodnie z regułami gry w tenisa. - Po każdym nieparzystym gemie jest przerwa - mówił, spoglądając na urządzenie mierzące tętno, wskazujące akurat dość wysoką wartość. - Zobaczyłem piękną dziewczynę i od razu mi skoczyło - wyjaśnił sytuację zgromadzonym, wskazując na naszą redakcyjną fotoreporterkę, Karolinę. Jak się później okazało, zwiększone tętno nie przeszkodziło fizjologowi stołecznej drużyny w zwycięstwie nad wicekrólem strzelców Orange Ekstraklasy w poprzednim sezonie.
fot. Karolina Makulska

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.