News: Saganowski: W przeciwieństwie do innych nie obrażałem się

Saganowski: W przeciwieństwie do innych nie obrażałem się

Paweł Korzeniowski

Źródło: Rzeczpospolita

08.05.2015 11:35

(akt. 08.12.2018 00:17)

- Orlando na pewno mnie przewyższa szybkością i jest lepiej wyszkolony technicznie. Natomiast ja lepiej rozumiem taktykę, mam większą wolę zwycięstwa. Moją przewagą jest też to, że zawsze gram dla drużyny i nie interesują mnie indywidualne statystyki. Najczęściej jest mi wypominany wiek. Ale to ja zaczynam pressing, to ja walczę o piłkę i często dzięki temu ją odzyskujemy. Przeciwko Lechowi miał grać Orlando, ale przypadek, czyli kontuzja, zadecydował, że to ja wyszedłem w pierwszym składzie i strzeliłem decydującego gola - mówi w wywiadzie dla Rzeczpospolitej Marek Saganowski

Jest pan ulubieńcem Berga.

 

A od początku nim byłem?

 

Nie.

 

No właśnie. Trzeba było pracować, w przeciwieństwie do niektórych nie obrażałem się, nie zwieszałem głowy. Gdy wróciłem po kontuzji, wszyscy, poza Bergiem, dawali mi do zrozumienia, że jestem napastnikiem numer cztery albo pięć. Dziennikarze, władze klubu, wszyscy uważali, że już kończę karierę. Berg dawał mi szansę tylko w meczach, w których stosował największą rotację. Ale ja nigdy nie daję za wygraną. We Francji czy w Grecji było podobnie. Przez pierwszych kilka miesięcy niemal nie grałem, ale dzięki pracy, uporowi udowadniałem, że to mnie należy się miejsce w składzie. I wszyscy trenerzy zawsze na koniec podkreślali, że miło im było pracować z człowiekiem o takim charakterze.

 

Łódź z pana wychodzi?


Ładnie pan to ujął. Jestem z dobrej, robotniczej, łódzkiej rodziny.

 

Brakuje tej „Łodzi" młodszym zawodnikom?

 

Nie przeżyli tego co ja. Miałem niecałe 17 lat i strzelałem po kilkadziesiąt goli w lidze. Szedłem jak burza w górę. I naprawdę byłem lepszym zawodnikiem od tych, którzy dziś uchodzą za wielkie talenty. Mimo to nosiłem piłki za starszymi, miałem jedną parę butów na cały sezon, a nie 15 w zależności od modnej w danym miesiącu kolorystyki. I gdy mi pękały, to zanosiłem je do szewca. I bardzo mocno z tego szczytu spadłem. Bez spadochronu...

 

 

 

Cały wywiad do przeczytania w dzisiejszym wydaniu Rzeczpospolitej.

Polecamy

Komentarze (233)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.