SDPL skarży Legię do premiera
30.09.2008 09:00
Miały być skargi do sądu, NIK i prokuratury. Do tego arsenału działacze SdPl dodali wczoraj premiera, który ich zdaniem powinien wstrzymać gigantyczną dotację na stadion Legii. Oburzony tymi wystąpieniami <b>Wiesław Wilczyński</b>, szef biura sportu, opuścił szeregi Socjaldemokracji. - To już nawet nie "łże-lewica", to żadna lewica - tak <b>Piotr Guział</b>, jeden z czołowych działaczy warszawskiej Socjaldemokracji, komentował wyniki głosowania nad przyznaniem 456-mln dotacji miejskiej na rozbudowę stadionu Legii. Za tą decyzją opowiedziała się większość warszawskich polityków PO i SLD. SdPl, choć uczestniczy w rządzącej Warszawą koalicji PO-Lewica - protestowała.
- To wbrew zasadzie gospodarności. Miasto udziela gigantycznej dotacji prywatnej firmie [stadion przy Łazienkowski dzierżawi klub piłkarski należący do koncernu ITI]. I to mimo że budowa stadionu Legii z 32-tys. widownią jest niepotrzebna. Najważniejsze mecze Legia i tak będzie najpewniej grać na Stadionie Narodowym. A jako klub potrzebuje o połowę mniejszego obiektu - mówi Bartosz Dominiak, p.o. szefa partii.
Działacze Socjaldemokracji przegrali głosowanie, ale nie odpuszczają. Postanowili zaskarżyć w sądzie decyzję o dotacji, bo w ich opinii narusza ona interes prawny warszawiaków, których podatki pójdą na rozbudowę Legii.
- A rażąca niegospodarność podlega rygorom prawa karnego, więc pójdziemy z tą sprawą do prokuratury - mówi Dominiak. Na Legię działacze SdPl chcą też nasłać kontrolerów NIK.
Pismo do rady miasta i NIK zapowiadali na poniedziałek. - Najzwyczajniej w świecie nie wyrobiliśmy się z przygotowaniami - przyznaje Guział i zapewnia, że partyjna korespondencja dotrze do adresatów w najbliższych dniach.
Wczoraj socjaldemokraci ogłosili, że zobowiążą też premiera, aby przy pomocy minister ds. walki z korupcją Julii Pitery i wojewody Jacka Kozłowskiego (PO) przyjrzał się, jak rządząca Warszawą Platforma wydaje setki milionów z kieszeni podatnika.
Mniej radykalny od stołecznych działaczy SdPl jest szef rady politycznej partii, a do niedawna jej przewodniczący Marek Borowski. - Rozumiem argumenty przeciw tej dotacji na Legię, ale rozumiem również tych, którzy głosowali "za", bo ta sprawa ciągnie się od lat i coś trzeba było wreszcie postanowić - mówi.
Zapewnia, że jego partia nie wychodzi z rządzącej Warszawą koalicji. - To tylko różnica zdań - mówi o zachowaniu warszawskich działaczy partii. - Zresztą Platforma też nie była w tej sprawie jednomyślna. Przez radykalną postawę SdPl w sprawie Legii szeregi Socjaldemokracji opuścił Wiesław Wilczyński, szef biura sportu. Przed odejściem z partii napisał list do mediów i polityków (m.in. do liderów SLD Jerzy Szmajdziński i Grzegorz Napieralski): "z dużym niesmakiem odbieram inicjatywę działaczy SdPl, którzy odgrażają się, iż chcą wystąpić na drogę sądową lub do prokuratury celem unieważnienia uchwały Rady Warszawy". I dalej: "taki sposób uprawiania polityki jest mi obcy, może dlatego jestem menedżerem, a obecnie urzędnikiem".
Wilczyński zarzuca Socjaldemokracji, że jest wybiórcza i nierzetelna. Korespondencję kończy tak: "Cieszę się, że pani prezydent podjęła w sposób odważny słuszną decyzję. Dzięki temu spełnią się marzenia kibiców, sportowców Legii, moje i mojego zespołu". - Pisząc ten lizusowski list, Wiesław Wilczyński zachował się bardzo nielojalnie jako polityk. Choć nadal uważam go za dobrego menedżera - komentuje Marek Borowski, który dwa lata temu rekomendował Wilczyńskiego na stanowisko szefa biura sportu.
Dyrektor Wilczyński tłumaczy, że partyjni koledzy nie skonsultowali z nim akcji przeciwko Legii, nie protestowali, gdy cała sprawa była w komisjach rady. Niespodziewanym wetem narazili go podwójnie: jako osobę odpowiadającą za stołeczny sport i działacza SdPl, który nie znał scenariuszy szykowanych przez własną partię. - Strzelili mi w stopę - uważa. - Jako człowiek sportu, nie załamuję się, ale też nigdy nie zgodzę na tak osobliwe zachowania.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.