Domyślne zdjęcie Legia.Net

Sebastian Szałachowski: Każdy piłkarz ma marzenia

Mariusz Ostrowski

Źródło: Przegląd Sportowy

26.02.2008 09:41

(akt. 21.12.2018 03:02)

<b>Sebastian Szałachowski</b> wrócił na boisko po ponad rocznej przerwie spowodowanej kontuzją. Dziś dostanie szansę w meczu Pucharu Ekstraklasy z Polonią Bytom. Skrzydłowy Legii chciałby wrócić do wielkiej formy i przypomnieć się selekcjonerowi. - Czuję się dobrze, powoli będę się rozkręcał. Teraz w meczu Pucharu Ekstraklasy w Bytomiu chciałbym zagrać już dłużej. Z tego co wiem, trener da mi zagrać połówkę. Zobaczymy na jakim jestem poziomie wytrzymałościowym. Ten mecz da mi odpowiedź, na jakim etapie jestem - mówi Szałachowski.
Ile czasu czekał pan na mecz w Grodzisku? - To będzie już 14 miesięcy. Ale nie zapomniałem, jak się kopie piłkę. Gdy wybiegłem na boisko, czułem się cudownie. Coś fantastycznego, poczułem, że znowu robię to co kocham. Nie było strachu przed ponowną kontuzją? - Nie, broń Boże. Noga mnie nie boli, w ogóle o tym nie myślałem. Czy czternaście miesięcy przerwy w grze można jakoś pozytywnie wykorzystać? - Oczywiście, zależy kto jak chce i lubi zagospodarowywać swój czas. Ja wykorzystałem go na spacery z rodziną, zabawy z dzieckiem. No i obejrzałem trochę filmów. Sensacyjnych, takich jakie lubię najbardziej. Jak pan ocenia te 20 minut w Grodzisku, abstrahując od wyniku meczu? - Czuję się dobrze, powoli będę się rozkręcał. Teraz w meczu Pucharu Ekstraklasy w Bytomiu chciałbym zagrać już dłużej. Z tego co wiem, trener da mi zagrać połówkę. Zobaczymy na jakim jestem poziomie wytrzymałościowym. Ten mecz da mi odpowiedź, na jakim etapie jestem. A pan jak czuje? - To na pewno nie jest jeszcze to co chciałbym grać, nie oszukujmy się, czternaście miesięcy to kupa czasu. Dlatego potrzebuję takich meczów jak ten dzisiejszy w Bytomiu. Do Pucharu Ekstraklasy piłkarze raczej specjalnie się nie przykładają? - Ale to nie dotyczy mnie. Bardzo mi zależy, tak długo czekałem na te chwile. Mam świadomość, że dla mnie osobiście te mecze są bardzo ważne. Dlatego na pewno nie potraktuję tego meczu ulgowo. Aż tak bardzo jest pan spragniony gry? - Nawet trudno to wyrazić. Każdy mecz to dla mnie coś niesamowitego. Piłka nożna, poza rodziną oczywiście, jest dla mnie wszystkim co mam. Każdy mecz drużyny bardzo przeżywałem, widziałem siebie na boisku, żałowałem, że nie mogę tam być. Naprawdę nie było lekko. Jak pan wyobrażał sobie ten powrót do piłki: wejdę, okiwam wszystkich i strzelę trzy bramki? - To by było piękne, ale na początku chciałem po prostu wejść, spokojnie się rozkręcić, dać coś z siebie, pomóc drużynie. Pamiętam jak rozmawialiśmy na lotnisku w Brukseli. Wtedy w trybie awaryjnym przyleciał pan na zgrupowanie reprezentacji. Ten temat chyba nie jest jeszcze zamknięty? - Mam nadzieję, że nie. Pamiętam to zgrupowanie w Brukseli. Zresztą powołania dostawałem już trzy razy, ale jeszcze nie udało mi się zadebiutować. Zawsze coś stawało na drodze. Miał pan kontakt z Bogusławem Kaczmarkiem, asystentem Beenhakkera? W końcu to on pana odkrył? - Miałem, ale dzwonił też często trener Dariusz Dziekanowski. Nie zapomnieli o mnie, miałem świadomość, że jestem potrzebny. Mam nadzieję, że wszystko się odwróci, że jeszcze zagram w reprezentacji. Po cichu myśli pan o tym, że zdąży się jeszcze wykurować na Euro 2008, czy to pytanie trochę na wyrost? - Chyba to w tej chwili za daleki temat. Ale co tu ukrywać, też mam marzenia. A który piłkarz nie marzy po cichu o wyjeździe z kadrą? W meczu z Grodziskiem wszedł pan za prawego pomocnika Miroslava Radością. Woli pan grać na pomocy czy w ataku? - Jednak w ataku, strzelanie bramek to kapitalna sprawa.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.