News: Sebastian Szymański: Nie boję się większych

Sebastian Szymański: Nie boję się większych

Piotr Kamieniecki

Źródło: Łączy Nas Piłka

01.06.2018 13:36

(akt. 02.12.2018 11:26)

- Wiem, że moje początki w seniorskiej piłce nie były idealne. Brakowało agresji w mojej grze, mówiono, że jeszcze mi daleko do tego poziomu. Teraz żałuję, że od początku nie walczyłem tak jak ostatnio, ale może wtedy brakowało mi wsparcia drużyny? A teraz jest Szymański, który na boisku nie boi się większych. Mogę przegrać wszystkie starcia fizyczne, ale swoim sprytem i determinacją wygram ten jeden najważniejszy pojedynek - mówi na łamach "Łączy nas piłka" Sebastian Szymański, pomocnik Legii Warszawa.

Młody legionista przebywa obecnie na zgrupowaniu reprezentacji Polski w Arłamowie. - Rozmawialiśmy z Arkadiuszem Malarzem i powiedział, że nie mam co się bać, bo wiadomo, że nie każdy nastolatek jeździ na kadrę. Mam jednak grać tak samo, jak w klubie. Nie jest łatwo, bo w reprezentacji są same gwiazdy: Lewy, Piszczu, Błaszczu… Arek powiedział, że powołanie nie jest przypadkiem, że zapracowałem na to i że chce zobaczyć mnie na mundialu. Dodał, że jeśli się nie uda, to mam się nie załamywać. On strasznie mnie wspierał, bo nowa osoba na pierwszym zgrupowaniu tego potrzebuje, niekoniecznie z wewnątrz zespołu - stwierdził. 

 

– Myślałem, że nikt nie będzie się do mnie odzywał, że będę miał tylko Jędzę, Mąkę i Pazdiego, bo razem gramy w klubie. Jest inaczej. Każdy ze mną rozmawia. Wiedzą, że jestem nowy, ale nie odczuwam tego. Niektórzy traktują mnie tak, jakbyśmy znali się parę lat, dzięki temu jest mi coraz łatwiej. W drużynie żartowano, że przy przywitaniu z Robertem Lewandowskim napastnik mógł pomyśleć, że młody kibic prosi o autograf. – Nie, nie. Było normalnie. „Cześć, jestem Sebastian”. „Cześć, Robert”. – Cieszę się, że go poznałem, bo to dla mnie wzór ciężkiej pracy. Za małolata marzyłem jednak, by spotkać Kubę Błaszczykowskiego i sprawdzić, czy poza boiskiem jest taki sam. Dla mnie zawsze był mega piłkarzem, nigdy nie odpuszczał, a teraz już wiem, że jest świetnym, pomocnym człowiekiem - opowiada legionista.

 

– Czułem, że każdy patrzy na mnie inaczej niż wcześniej: nie, że skoro jest młody, to nie będziemy mu podawać, bo może piłkę stracić. Teraz wiedzieli, że coś mogę zrobić, a to było kluczowe. Gdy widziałem, że dostaję kolejne podania, podpowiedzi i słowa otuchy, to musiałem się kolegom za nie odwdzięczyć. Drużyna we mnie wierzyła. Koledzy przed meczem powtarzali mi, że mogę robić co chcę, nikt nie ma prawa mi czegoś powiedzieć, bo potrzebuję swobody a oni kogoś od kreatywnej gry w ofensywie. Miałem luz, pozwolenie od starszych, że mogę grać to, co potrafię. Mogłem wskoczyć na wyższy poziom - dodaje. 

Całą rozmowę przeczytać można na "Łączy nas piłka" w tym miejscu

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.