Sebastian Walukiewicz: Marzę o tym by kiedyś wrócić do Legii
15.04.2022 10:20
- Mieliśmy fajną ekipę, kilka osób przebiło się do piłki profesjonalnej. Było wielu zawodników z wielkim potencjałem, którzy się nie przebili. Podpisałem pierwszą umowę, gdy miałem 15 lat, była to umowa na dwa lata. Gdy miałem 17 lat, musiałem podjąć decyzję. W Lęgii nie dostałbym szansy. W tamtym okresie występowałem na pozycji defensywnego pomocnika. To był pomysł trenera Piotra Kobiereckiego, który uznał, że grając w środku, będę więcej "pod grą", częściej będę miał piłkę przy nodze. Pomysł dobry, ale potem chyba rozpatrywano mnie właśnie jako środkowego pomocnika, a nie stopera. Konkurencja na tej pozycji była zbyt duża.
- To był też trudny moment. Akurat doszło do walki o to, kto przejmie Legię, prezesi mieli na głowie poważne sprawy, nikt nie miał czasu zajmować się jakimś juniorem. Pewnie czekałaby mnie powolna droga, Centralna Liga Juniorów, rezerwy i tak dalej. Czułem wtedy, że muszę zrobić konkretny krok. W Pogoni Szczecin było jasne, że pojadę z pierwszą drużyną na obóz i będę mógł się tam pokazać.
Co decyduje, który zawodnik pójdzie do IV ligi, a który do Serie A?
- Podejście. Nawet nie chodzi o to, że pracujesz dodatkowo. Wtedy na Legii nie było do tego warunków, ale wracaliśmy do bursy i tłukliśmy dalej - siatkonoga i takie tam. Dla mnie trening to święto, musi być ciężka praca, musi być 100 procent. Część chłopaków przychodziła pokopać piłkę, jakby byli szczęśliwi, że są w Legii, że już spełnili swój cel A trzeba zacisnąć zęby i walczyć jeszcze mocniej. Musisz być skoncentrowany na każdym podaniu, każdym strzale, przerzucie. Tylko w ten sposób dopracujesz detale, które na końcu zdecydują. W każdy kontakt z piłką musi być włożone serce.
Z Legii odszedł pan w 2017 roku, a w listopadzie 2018 w meczu o punkty. roku, grając przeciwko niej, był jednym z najlepszych zawodników na boisku, 18-latek, który zatrzymał samego Carlitosa.
- W Pogoni nie byłem długo, bo zaledwie dwa lata. Ale był to bardzo dobry czas, trafiłem na świetnego trenera. Akurat okoliczności były takie, że Jarek Fojut zerwał więzadła i Kosta Runjaic wybierał między mną a Sebastianem Rudolem. Byłem wtedy świetnej formie i wygrałem rywalizację. Trener chciał grać piłką, dostałem dużo przestrzeni, swobody. Mogłem realizować własne pomysły na boisku, mogłem zaryzykować. Ten styl bardzo mi odpowiadał. Choć myślę, że i trener Skorża bardzo mi pomógł. Nie zagrałem co prawda u niego, ale za to zabierał mnie na mecze, poczułem zapach szatni. A debiutowałem na stadionie przy Łazienkowskiej. Pogoń chyba wtedy chciała zagrać na nosie Legii, bo nawet nie byłem powołany na ten mecz. Doleciałem innym samolotem, żeby zadebiutować właśnie w Warszawie.
Zapis całej rozmowy z Sebastianem Walukiewiczem można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.