Sędzia Żyro zatrzymany
09.12.2008 11:07
Sędzia międzynarodowy Jarosław Ż., dyrektor jednego z bydgoskich gimnazjów, został zatrzymany przez wrocławską policję w związku z aferą korupcyjną. Dzisiaj zostaną mu postawione zarzuty. - Arbiter odpowie za ustawianie spotkań w sezonach 2003/2004 i 2004/2005 - mówi prokurator Edward Zalewski. Sędzia Ż. prowadził w tym sezonie mecze Legii w Zabrzu 3:0, w Bełchatowie 0:1 oraz z Jagiellonią w ramach rozgrywek PP 0:0 i 8:7 w rzutach karnych.
Ż. prawdopodobnie został zatrzymany między innymi za ustawienie meczu Świt Nowy Dwór - Odra Wodzisław (3:1). który odbył się wiosną 2004. W roli trenera nowodworzan debiutował wtedy Janusz Wójcik. Z wyjaśnień zatrzymanych wcześniej działaczy Świtu wynika, że na kupienie tego meczu klub wyznaczył kwotę 22 tysięcy złotych.
- Co z tego spotkania zapamiętam? W pierwszej połowie lepsi byli goście, a w drugiej gospodarze, którzy zdobyli trzy bramki. Tyle. Z Wójcikiem chyba nawet się nie witałem. Nikt mi w Nowym Dworze niczego nie proponował ani niczego nie wręczył - twierdził kilka tygodni temu Ż. Jarosław Ż. został niespełna trzy miesiące temu sędzią międzynarodowym. Nie zdążył poprowadzić w tej roli jeszcze żadnego spotkania.
- Nie da się ukryć, sam maczałem palce w awansowaniu go na arbitra międzynarodowego. Zarząd Kolegium Sędziów wytypował, zarząd PZPN zatwierdził. Mieliśmy dylemat: jeśli nie on, to kto? Niewielu jest w Polsce arbitrów, którzy prowadzili mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej przez dwa lata, a taki jest podstawowy wymóg - wzdycha szef polskich sędziów Sławomir Stempniewski.
Zarząd PZPN zatwierdził go mimo wiedzy, że nazwisko sędziego z Bydgoszczy jest w materiałach prokuratury. Nawet w teczkach, jakie są już w posiadaniu Wydziału Dyscypliny są wzmianki, że ten arbiter mógł co najmniej dwa razy wziąć łapówkę. - Wezwaliśmy go na posiedzenie, ale zapewnił, że nie tylko nie maczał palców w korupcji, ale również nie ma żadnej wiedzy na temat ustawionych meczów przez innych ludzi. Wysłaliśmy do prokuratury pismo z prośbą o ewentualne dosłanie innych materiałów, w których pojawia się nazwisko pana Ż., ale niestety na ten list nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi - relacjonuje przewodniczący Wydziału Dyscypliny Adam Gilarski. Nazwisko Jarosława Ż. znalazło się na opublikowanej przez Przegląd Sportowy w sierpniu 2006 roku „Liście Fryzjera". Sędzia poczuł się urażony i pozwał dziennik do sądu. Analiza billingów Ryszarda F. wskazuje, że panowie regularnie rozmawiali przez telefon. Przez półtora roku 204 razy. - Pan Ryszard to gaduła, dzwonił, żeby sobie poplotkować. A ja jestem dobrze wychowany, jak widzę nieodebrane połączenie, to oddzwaniam. Nie rozmawialiśmy o ustawianiu spotkań - wyjaśniał Ż. Jeszcze przed tym sezonem, kiedy Kolegium Sędziów PZPN pozyskało sponsora, który pokrył koszty strojów meczowych dla arbitrów, sam Ż. apelował o zmianę postrzegania środowiska. - Wstańmy wreszcie z kolan, niech sędzia zacznie się kojarzyć z czymś pozytywnym, a nie z łapówkarzem - apelował.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.