Domyślne zdjęcie Legia.Net

Serial zamiast Legii TV i transmisji meczów I ligi

Mariusz Ostrowski

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

16.02.2008 08:21

(akt. 21.12.2018 04:51)

Nie będzie Legii TV. Warszawski klub nie dołączy do Realu, Milanu czy Liverpoolu i nie stworzy własnego kanału tematycznego. Zamiast tego powstanie serial dokumentalny o drużynie <b>Jana Urbana.</b> Kanały tematyczne są nieopłacalne. Tylko najlepsze z nich, na przykład MU TV, zarabiają na siebie. Poza tym są nudne. - W Real TV zdecydowano się kiedyś na pokazywanie treningów Królewskich. Po jakimś czasie zdjęto je z anteny, bo nie dość, że okazały się nużące, to jeszcze kompromitowały niektórych piłkarzy - mówi <b>Grzegorz Kalinowski</b> z nSport.
"Kanały klubowe" pokazują generalnie przez cały czas to samo - wywiady i konferencje. Niemal wszystko lukrowane i reżyserowane. Trudno jest słuchać czegoś o jednym klubie przez 24 godziny dziennie, nawet jeśli jest to Milan. Tym bardziej, jeśli jest to Legia. Abonentów Milan TV jest kilkaset tysięcy, a Milan ma kilkanaście milionów fanów na całym świecie. Ilu byłoby abonentów Legii TV? Kilka tysięcy? Telewizja nSport, która należy do Grupy ITI, właściciela Legii, wyszła więc z założenia, że warto stworzyć coś w rodzaju substytutu kanału tematycznego - kilka odcinków serialu, który miałby w sobie niemal wszystko, co oferowałaby Legia TV. Tytuł nie jest zbyt zachęcający ("Legia -stawka większa niż mecz"), ale twórcy zarzekają się, że to będzie coś zupełnie nowatorskiego w skali naszej ligi. - Będzie w tym trochę reportażu, trochę telenoweli dokumentalnej, a trochę Wielkiego Brata - opowiada Kalinowski. - Będziemy z kamerą na treningu, na zgrupowaniach, w szatni i w domach piłkarzy. Nakręciliśmy już pierwsze odcinki. Dwa pilotażowe podsumowywały lata 2005 - 2007. We wtorek widzowie zobaczą odcinek opowiadający o przygotowaniach do rundy wiosennej. Serial będzie nadawany przez cały sezon. Program ma pokazać piłkarzy Legii w nieco innym świetle. ITI postarało się, aby ich nieco uczłowieczyć. Mają nie mówić, że "grało się ciężko" i "damy z siebie wszystko", tylko pokazać, jak zachowują się poza boiskiem. Ma być ciekawie, ale i rozsądnie pod względem marketingowym. - Byliśmy z kamerą w domu Dicksona Choto, który nie mógł otworzyć drzwi i musiał wołać ślusarza - kontynuuje Kalinowski. - Towarzyszyliśmy Maciejowi Rybusowi w podróży pociągiem. Jeździliśmy też razem z legionistami na gokartach podczas zgrupowania w Hiszpanii. Odwiedziliśmy nawet ośrodek odwykowy w Starych Juchach, gdzie leczył się Kamil Grosicki. Jest jeszcze jeden powód, dla którego Legia nie zamierza tworzyć kanału tematycznego i o którym głośno raczej się nie mówi - brakuje jej możliwości transmitowania meczów własnej drużyny. - Technicznie dalibyśmy radę stworzyć taką telewizję, ale nigdy nie dorównałaby takiej choćby Liverpool TV. Z prostej przyczyny. Abonenci Liverpool TV mogą oglądać mecze The Reds. Z dwudniowym poślizgiem, ale zawsze. My natomiast nie moglibyśmy przeprowadzić takiej retransmisji. Nie mamy archiwum, żaden klub naszej ligi nie ma - twierdzi Kalinowski. - Canal+ woli, aby liga dusiła się w jednym sosie. ITI stara się więc ominąć jakoś ten problem. Dla niego sztandarowym programem, jeśli chodzi o sport, pozostaje Liga Mistrzów. Szefowie koncernu mają jednak nadzieję, że oglądalność serialu o Legii dorówna popularności transmisjom meczów Champions League. Dzięki temu nie tylko spopularyzują swój klub, ale i być może oczyszczą nieco wokół niego atmosferę.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.