Siergiej Chitrikow: Legia nie wstydzi się mówić o wielu rzeczach
13.02.2015 09:03
- Przez moment stałeś się najpopularniejszym skautem w Polsce.
- Nie mam kont na żadnych portalach społecznościowych, ale wczoraj poczytałem reakcje pod twoim tweetem. Cóż… Kibice Legii odebrali mnie w miarę pozytywnie, a strona wielkopolska zdecydowanie ostrzej. Rozumiem to. Pracując w Lechu nigdzie się nie udzielałem, ale w pewnym momencie stwierdziłem, że to głupio, że praca skautów przechodzi bez echa, podczas gdy my wykonujemy kawał ciężkiej roboty. Legia natomiast funkcjonuje inaczej i nie wstydzi się mówić o wielu rzeczach.
- Skaut z założenia musi być w cieniu. To chyba normalne, że dyrektor sportowy lub prezes spija śmietankę.
- Trzeba było poczekać, aż skauting w polskich klubach się rozwinie. Do tej pory w większości był regionalny, ale teraz to się zmienia. Coraz więcej mówi się o tym w prasie, prezesi się chwalą, ale mało kto wchodzi w szczegóły. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że czasem w trzy dni przebywamy 12 tysięcy kilometrów. Niewielu też ma pojęcie, jak wygląda sam początek transferu. Nie pracuje nad tym jedna osoba. Jeżeli projekt zepnie się w kilku punktach, zawodnik podpisuje kontrakt, ale wcześniej trzeba wykonać sporo pracy w tym temacie. Ludzie pod twoim tweetem rozpisywali się, że nie pracowałem przez pół roku, niektórzy pisali, że mnie wyrzucono…
- Radosław Nawrot, ceniony i wiarygodny dziennikarz z Poznania, napisał, że powodem zakończenia współpracy był koniec zainteresowania Białorusią.
- Takie jest myślenie ludzi – skoro gość pochodzi z Białorusi, to musi się zajmować Białorusią. Prawda jest inna. W tym 10-milionowym kraju raz na pięć lat znajdziesz zawodnika, który może nada się do Lecha, ale do Legii już niekoniecznie. Wykładanie pieniędzy na szersze obserwacje mija się z celem. Jeżeli Paweł Sawickij, zdoła na dłuższą metę utrzymać się w składzie Jagiellonii, to już będzie sukces. (...)
- Czym się będziesz zajmował w Legii?
- Byłem na stażach w różnych klubach – np. Leverkusen i Monchengladbach, dzięki czemu mam porównanie różnych typów skautingów. Jedni korzystają ze skautów regionalnych, drudzy mają np. stałych obserwatorów w danym kraju, którzy nie obcują na stałe z drużyną i jedynie podsyłają raporty. Taka praca jest wygodna, ale mało rozwijająca. Gdybym przyjął ofertę z zagranicy, działałbym w ten sposób, mając jednak świadomość, że na pięć lat jeden, maksymalnie dwóch zawodników trafi do klubu z mojego polecenia. Jasne, tacy skauci są potrzebni, ale mi zależało na czymś więcej – obserwowaniu wielu rynków. Szkoda tylko, że wprowadzono ten przepis o ograniczeniu liczby obcokrajowców spoza Unii, ponieważ w przypadku takich klubów jak Legia i Lech – które skauting mają zorganizowany profesjonalnie – nie ma on sensu. Weźmy taką Serbię – zawodnicy są tam mocno przeszacowani, jeśli chodzi o finanse, ale jeżeli klub stać na dobrą selekcję i odpowiednie wyskautowanie danego Serba, to dlaczego na siłę się ograniczać? Na razie spoza Unii mamy jedynie Guilherme, więc aż tak nas ten zapis nie dotyka, ale wątpię, czy na dłuższą metę przyniesie korzyść.
- Mówisz, że zależało ci na obserwowaniu różnych rynków – Lech przecież też ci to umożliwiał.
- I jestem mu za to wdzięczny. Tutaj działa się z większym rozmachem i na większą skalę, także finansową, co – nie ukrywajmy – bardzo ułatwia skauting. Legia zbliża się do Europy w takim tempie, że – uwierz – mało kto z Polski odrzuciłby stąd ofertę.
Cała rozmowa z nowym skautem Legii Warszawa dostępna jest na stronach serwisu Weszło.com
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.