Skorża: Wolę kilku dobrych piłkarzy niż jedną gwiazdę (akt)
10.06.2010 23:59
Mówi się o Panu, że jest przedstawicielem młodego pokolenia. Czuje się Pan młodym trenerem, człowiekiem?
- Młodym człowiekiem się czuję, natomiast młodym szkoleniowcem już dawno przestałem się czuć. Chyba nastąpiło to po Mundialu w 2006 roku. Wtedy poczucie młodości i debiutanta gdzieś zniknęło.
Pierwszego dnia czerwca został Pan trenerem Legii - to wymarzony prezent, zabawka z okazji dnia dziecka?
- Fajnie Pan to skojarzył. Na pewno jest to ogromne wyzwanie, choć nie traktuję tego klubu w kategorii zabawki. Bycie trenerem w takim klubie, za taką historią i tradycją to poważna sprawa. Trudno też nominację na funkcję trenera odbierać w kategorii prezentu, być może byłoby to nawet źle odebrane. Natomiast w takim klubie jak Legia przypadkowych trenerów nie ma.
Patrząc na Pana karierę można zauważyć same awanse i wzloty. Tak naprawdę pierwszym potknięciem było dopiero zwolnienie z Wisły Kraków. Mało jest w Polsce takich karier trenerskich.
- W zawodzie trenera zawsze musi przyjść trudny moment, to jest nieodzowne. Ja bardzo się cieszę, że miałem to szczęście, iż po zwolnieniu z Wisły dostałem propozycję pracy w takim klubie jak Lega. Topowym klubie, walczącym zawsze o najwyższe cele. Jestem zadowolony, że zwolnienie z Wisły nie zamknęło mi drogi do klubów z wyższej półki.
Co jest Pana dotychczasową największą porażką w karierze?
- Sen z powiek spędza mi to, że nie wiodło mi się na arenie europejskiej. Nie udało mi się osiągnąć znaczących wyników choćby w postaci awansu do faz grupowych. To jest rzecz, która doskwiera mi najbardziej.
A największy sukces?
- Myślę, że mistrzowskie tytuły z Legią, zawsze będę to miło wspominał.
Chyba z Wisłą?
- A powiedziałem z Legią?! Obym sobie wykrakał (śmiech). Obok tytułów mistrzowskich satysfakcję dało mi także pokonanie Barcelony w sezonie, w którym sięgali po Ligę Mistrzów. Ale to tylko jeden wygrany mecz więc nie było pełnej radości.
Cel w sezonie 2010/2011 jest jasny. Jakie są najprostsze środki do osiągnięcia tytułu mistrzowskiego?
- Najprostszym środkiem będzie bardzo dobra drużyna, która będzie grała widowiskowo i skutecznie. Patrząc na transfery i na to kim będziemy dysponować wydaje się, że ofensywny styl gry będzie niemal koniecznością. Zespół będzie nastawiony na atak i myślę, że będzie się dobrze czuł w takiej roli.
Ostatnio w Przeglądzie Sportowym można było o Panu przeczytać, że część osób twierdzi, że Maciej Skorża jest za miękki, a inni, że za twardy. To jaki Pan jest?
- Nie chcę się szufladkować, nie będę też za pośrednictwem mediów dementować pewnych krążących o mnie opinii. Najlepiej wiedzą o tym piłkarze, z którymi pracowałem. Legię zamierzam prowadzić tak by osiągnęła sukces.
Latem do Legii trafiło już czterech nowych piłkarzy. Jaki miał Pan wpływ na te transfery, skoro nad niektórymi pracowano od roku?
- Klub długo się przygotowywał do tych transferów, Marek Jóźwiak przyglądał się tym piłkarzom w wielu spotkaniach. Ja poprzez analizę dostarczonych mi materiałów tylko akceptowałem te wybory. Dział skautingu wykonał dużą pracę i trudno by było tym ludziom teraz nie zaufać. Po trym co widziałem wierzę, że będą to udane transfery.
Zaopiniował Pan kogoś negatywnie, że tego nie bierzemy?
- Takich zawodników było kilku.
Uwielbia Pan analizować mecze. Co Pan myślał oglądając mecz Hiszpanii z Polską?
- Patrzyłem na to spotkanie i widziałem mecz Wisły na Camp Nou. My wtedy byliśmy tak samo bezradni jak nasza reprezentacja. Niestety taka jest różnica, taki obraz polskiego futbolu w konfrontacji z najlepszymi. Na pewno tak wysoka porażka boli, ale był to tylko mecz towarzyski. Jesteśmy na etapie budowy kadry i jestem przekonany, że Franciszek Smuda wyciągnie odpowiednie wnioski. To może być ważny punkt w budowie reprezentacji, pozostaje nam być cierpliwym. Polska z każdym miesiącem będzie grała lepiej, do Euro pozostały dwa lata. Być może trzeba się było cofnąć, zagrać bardziej defensywnie i wtedy wynik byłby mniejszy. Ale wtedy selekcjoner nie mógłby odpowiedzieć sobie na pytanie, które nurtowały go przed pierwszym gwizdkiem. Dlatego decyzje Smudy należy uszanować.
U Hiszpanów imponowało zgranie, piłka chodziła jak po sznurku.
- Tak ale proszę zwrócić uwagę, że piłkarze Hiszpanii zdobywali tytuł mistrzów Europy, Ligę Mistrzów. Naprzeciw stali zawodnicy pokroju Sadloka, Glika czy Sobiecha mających niewielkie doświadczenie nawet w lidze polskiej. Dlatego ten mecz można traktować wyłącznie w kategoriach nauki.
Hiszpanie będą faworytami Mundialu w RPA czy może ma Pan innych?
- Na pewno Hiszpanie są bardzo mocni i wielu upatruje w nich faworyta, ja również. Jestem też ciekaw postawy Argentyny mającej bardzo ciekawy skład i tylko pozostaje pytanie czy trener Diego Maradona będzie potrafił ten potencjał wykorzystać.
Zapewne udzielił Pan ostatnio dużo wywiadów.
- Trochę tego było, ale liczyłem się z tym. To normalna sprawa.
A ma Pan już pytanie, które padało w każdej rozmowie i jest Pan znudzony odpowiadaniem na nie?
- Nie ma takiego pytania.
Ciężko się z Panem skontaktować? Zawsze już tak będzie? 9 dni czekałem na możliwość rozmowy.
- (śmiech). To było związane także z tym, że musiałem wyjechać z Warszawy. Przyjechałem niedawno z powrotem. Zawsze będzie się można ze mną umówić przez biuro prasowe, także proszę się nie martwić. Będę dostępny dla mediów.
Rozmawiał: Tomasz Kowalczyk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.