Domyślne zdjęcie Legia.Net

Słabość Macieja Skorży do Manu

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

12.03.2011 12:03

(akt. 14.12.2018 18:42)

Po wczorajszym meczu ze Śląskiem Wrocław wniosków można wyciągnąć wiele – jednym z nich jest słabość trenera Macieja Skorży do Manu. Portugalczyk w tym sezonie zagrał w 20 spotkaniach z czego w 18 wychodził w pierwszym składzie. Na boisku przebywał łącznie 1690 minut i przez ten czas zaliczył tylko jedną asystę. Wczoraj jeden z wrocławskich dziennikarzy podzielił się z trenerem Legii swoją opinią na temat Manu. – Według mnie to facet poza szybkością nie ma atutów, ot taki wiatrak nie wnoszący wiele do gry zespołu – stwierdził.

- Szanuję pana opinię, ale pozwolę sobie mieć inną - to bardzo wartościowy piłkarz z dużym wachlarzem możliwości choć oczywiście wymagam od niego więcej niż pokazuje – odpowiedział Maciej Skorża.

Statystyki są jednak bezlitosne – jedna asysta na tyle minut gry to naprawdę niewiele. Dla porównania Sebastian Szałachowski będący rywalem Portugalczyka do miejsca w składzie na murawie w tym sezonie przebywał cztery razy krócej bo 424 minuty ale zdołał strzelić dwie bramki w rozgrywkach Pucharu Polski i zapewnić Legii awans po wygranej ze Śląskiem we Wrocławiu. Jednak „Szałach” nie cieszy się takim zaufaniem jak Portugalczyk, a nawet został przeznaczony do odstrzału.

Wczoraj Portugalczyk jeszcze w pierwszej połowie zmarnował dwie bardzo dobre sytuacje do strzelenia bramki. Mimo to po przerwie to nie on został zdjęty z boiska, ale Miroslav Radović. Legioniści grając jednym nominalnym napastnikiem muszą liczyć na skrzydłowych i ich skuteczność. Gdyby Manu wykorzystał choć jedną ze wspomnianych okazji Legia do przerwy by prowadziła i mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Jednak zawodnik nawet nie podniósł głowy, otrzymał piłkę i uderzył. Tak samo było w Krakowie, kiedy wyszedł sam na sam z bramkarzem i „Wojskowi” mogli objąć prowadzenie z Wisłą. Manu nie strzelił i skończyło się 0:4.

Inną słabością Skorży okazał się Takesure Chinyama. Napastnik, który ze względu na konieczność trenowania na sztucznej, kontuzjogennej murawie opuszcza większość treningów zmienił wczoraj zgłaszającego uraz Michala Hubnika. „Chini” już w pierwszym meczu w Krakowie z „Pasami” zagrał na nerwach wszystkim fanom Legii. Mimo to wczoraj to „Tejksiu” znalazł się w kadrze meczowej, a po za nią był Bruno Mezenga. Aż strach pomyśleć w jakiej sportowej dyspozycji jest Brazylijczyk skoro przegrywa rywalizację z piłkarzem z Zimbabwe.

Kolejny wniosek jest taki, że czas najwyższy postawić mocno na Rafała Wolskiego. Chłopak daje z siebie wszystko na treningach, błyszczy w sparingach, strzela jak na zawołanie w Młodej Ekstraklasie. Wczoraj należał do najlepszych na murawie, pochwalił jego postawę także Maciej Skorża. Panie trenerze nie ma się czego obawiać, „Wolak” wstydu nie przyniesie, a może zostać objawieniem naszych rozgrywek. W piątek to on powinien zmienić Radovicia, a nie Felix Ogbuke, który z zespołem wziął udział w trzech treningach.

Wczoraj piłkarze Legii byli nieskuteczni, w wielu sytuacjach zabrakło po prostu szczęścia, znakomicie i często instynktownie bronił Marian Kelemen. Także z grą nie jest tak źle, ale kilka rzeczy jest do poprawy. Są poztywy - gra bocznych obrońców, postawa młodych czyli Michała Kucharczyka i wspomnianego Wolskiego. Atuem jest też wszędobylski Hubnik, cieszy strzeleckie przełamanie Ariela Borysiuka. Są jednak tryby, które trzeba wynienić i to już przed wtorkową rywalizacją z Ruchem Chorzów.

Polecamy

Komentarze (83)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.