Słoweński Robben, pomaga Ukrainie, dziękował Polakom. Kim jest Verbić?
14.03.2022 21:15
"Bardzo dobry w grze jeden na jednego. Często zbiega do prawej nogi, szuka strzału. To trochę taki słoweński Robben, ale z drugiej strony, bo zawsze schodzi do środka i uderza po dalszym słupku"
"Jego mocne strony – szybkość, dokładne podania i drybling – są tym, czego potrzebujesz we współczesnym futbolu. Uwielbia i umie zdobywać bramki"
"Daje nawet więcej niż gole. Daje emocje i motywację. Jak nowa bateria"
Brat prawie wydłubał mu oko, jego kuzynka to mistrzyni olimpijska
Benjamin Verbić urodził się 27 listopada 1993 roku. Jak wspomina dzieciństwo? – Mieliśmy już wtedy telefony, ale nie było jeszcze portali społecznościowych, dużo więcej czasu spędzaliśmy na boisku. Mama i ojciec mówili mi, że jestem bardzo żywym dzieckiem, ale byli dość surowi. Zabronili m.in. używania wulgaryzmów. Mój brat i ja często robiliśmy głupie rzeczy. Raz rzucił we mnie szyszką, przez co prawie wydłubał mi oko – wyjaśniał w jednym z wywiadów.
Styczność ze sportem miał od najmłodszych lat. Mama rekreacyjnie gra w tenisa, a tata to wielki fan piłki nożnej, który przekazał tę miłość obu synom. Co więcej, jego kuzynką jest Tina Trstenjak, mistrzyni i wicemistrzyni olimpijska w judo – odpowiednio z Rio de Janeiro oraz Tokio.
Debiut po nieodbyciu nawet dwóch treningów
Verbić rozpoczął przygodę z futbolem w NK Vojnik, klubie z rodzinnego miasta. Następnie przeniósł się do Simer Sampion, a później – do NK Celje, gdzie nauczył się m.in. myśleć jak zawodowy gracz. Zaczął pisać historię w 2011 roku, kiedy w ostatniej rundzie sezonu mistrzowskiego, w wieku 17 lat, zadebiutował w słoweńskiej ekstraklasie, przeciwko ND Primorje (2:3). – Dobrze pamiętam ten mecz, zaledwie trzy dni wcześniej podpisałem pierwszy profesjonalny kontrakt. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, co się dzieje. Zagrałem po nieodbyciu nawet dwóch treningów z drużyną – opowiadał.
Rozkręcał się stopniowo. W sezonie 2013/2014 zdobył 11 bramek w lidze, a w kolejnym – 15, plus tytuł najlepszego zawodnika rozgrywek. – Pod wodzą ówczesnego trenera, który dał nam, ofensywnym piłkarzom, dużą swobodę w grze, rozwinąłem się. Podobało mi się to, ponieważ oddawałem dużo strzałów. Fantastyczny sezon – to, że zawodnicy wybrali mnie jako najlepszego, jest tylko tego potwierdzeniem. To uznanie wiele dla mnie znaczyło i znaczy do teraz – komentował.
Opuszczał ojczyznę bez laurów, mimo że był ich bardzo blisko. Aż trzy razy – w 2012, 2013 i 2015 roku – rywalizował z Celje w finale krajowego pucharu, ale jego zespół zawsze przegrywał. – Najbardziej bolała ostatnia porażka z FC Koper, gdy mieliśmy lepszą drużynę i prezentowaliśmy się naprawdę dobrze przez cały sezon. Ten finał był tylko kropką nad "i", którą powinniśmy postawić. Już wtedy wiedziałem, że wyjeżdżam i bardzo chciałem sięgnąć po trofeum, ale niestety nie wyszło. Do dziś mnie to boli, czasami wciąż oglądam powtórki tego spotkania – stwierdził.
Duńskie trofea i hymn Ligi Mistrzów
W połowie 2015 roku podpisał kontrakt z FC Kopenhaga, zespołem, który był najbardziej konkretny. – Spotkałem się z trenerem i dyrektorem sportowym. Opowiedzieli mi jakie mają na mnie plany, przedstawili wizję klubu. Rozmawiałem z rodzicami i agentem, który też doradził mi wyjazd do Danii. I zdecydowałem się na to. Nie wiem, co by było, gdybym trafił do Włoch lub Anglii, może lepiej, może gorzej, ale myślę, że podjąłem dobrą decyzję – mówił 28-latek, który dodawał, że przyzwyczajenie się do wyższego tempa gry zajęło mu rok.
O ile z NK Celje nie zdobył żadnego tytułu, to w Kopenhadze było pod tym względem owocnie. W trakcie dwóch sezonów wywalczył po dwa mistrzostwa i krajowe puchary. Jeszcze lepiej wspomina rewanż z Apoelem Nikozja na Cyprze, gdzie Duńczycy zapewnili sobie awans do Champions League. – Marzyłem o tym jako dziecko (…). To było naprawdę miłe, kiedy po raz pierwszy wysłuchałem słynnego hymnu Ligi Mistrzów na boisku. Odnieśliśmy też spore sukcesy – będąc w grupie z Leicester City, Porto i Club Brugge prawie awansowaliśmy do 1/8 finału – opowiadał Słoweniec, który przez pierwsze dwa lata nie mógł zbytnio imponować. Miał jednak fantastyczne ostatnie pół roku, stał się kluczowym graczem – w 27 meczach strzelił 11 goli (w tym 3 w Lidze Europy) i miał 7 asyst.
Ciekawostki (reprezentacja, języki, inne sporty)
- Ma na koncie 5 bramek w 38 występach w reprezentacji Słowenii, 3-krotnie zagrał przeciwko Polsce. Trzeciego gola w kadrze (w Lidze Narodów z Norwegią) strzelił będąc tymczasowym kapitanem drużyny narodowej.
- Mówi płynnie w języku serbskim, angielskim i rosyjskim, którego nauczył go Tomasz Kędziora (po pierwszej lekcji zrezygnował z klubowego nauczyciela). Zna też duński, ukraiński i niemiecki.
- Często ogląda turnieje tenisowe, a także mecze koszykówki (głównie NBA, ale nie tylko). Podstaw tenisa uczył się w szkółce swojego wujka. – Kiedy byłem mały, jeździłem też dużo na nartach, lecz nic nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak futbol – mówił.
Odmówił klubom z Anglii i Włoch
Grudzień, rok 2017. Verbić związał się z Dynamem Kijów, odmawiając jednocześnie zespołom z Anglii i Włoch. – Mogę występować na dowolnej pozycji w linii ataku, ale – moim zdaniem – więcej korzyści przynoszę na lewej pomocy. Wiem, że z numerem 7 grał najlepszy ukraiński zawodnik, Andrij Szewczenko. Postaram się nie zawstydzać tej postaci – opowiadał.
– Znamy Benjamina od dawna. Obserwowaliśmy go, gdy rywalizował jeszcze w NK Celje. Jego mocne strony – szybkość, dokładne podania i drybling – są tym, czego potrzebujesz we współczesnym futbolu. Uwielbia i umie zdobywać bramki. Kolejną jego zaletą jest to, że bez problemu może grać zarówno na prawej, jak i lewej flance, a także za napastnikiem – stwierdził pracujący dla Dynama Berysław Stanojewicz, który zajmuje się wyszukiwaniem utalentowanych piłkarzy z krajów byłej Jugosławii. – Techniczny, dynamiczny, myślący, z dobrym strzałem – dodał Heorhij Buszczan, bramkarz klubu ze stolicy Ukrainy.
Zaraz po przeprowadzce do Kijowa sprawiał wrażenie niesamowicie otwartej i pozytywnej osoby. – Udało mu się znaleźć wspólny język nie tylko z zawodnikami, ale i z kibicami. Spośród ostatnich obcokrajowców, ultrasi niewielu kochali jak swoich – pisał serwis Tribuna. Słoweniec miał niezłe pierwsze półrocze w nowej drużynie (14 meczów, 5 goli, 1 asysta). – Nie trzyma się flanki, ma tendencję do przemieszczania się do środka i świetne uderzenie z dalszej odległości – czytamy. Mimo że wyróżnia go drybling, to można było zauważyć, że czasami go nadużywa. – Zgadzam się z tym. Ale staram się wycisnąć maksimum z sytuacji. (…) Kiedy podejmujesz ryzyko, błędy są nieuniknione. Moje minusy? Gra w defensywie – dodał 28-latek.
Słoweński Robben, myślał, że nie będzie mógł już grać w piłkę
– Jest bardzo dobry w grze jeden na jednego. Często zbiega do prawej nogi, szuka strzału. To trochę taki słoweński Robben, ale z drugiej strony, bo zawsze schodzi do środka i uderza po dalszym słupku – opisywał go Kędziora, cytowany przez "Gazetę Wrocławską".
Verbić obiecująco rozpoczął kolejny sezon (2018/2019), w trakcie którego został przesunięty na środek ataku. – Od dawna chciałem wypróbować go jako napastnika – powiedział ówczesny trener Dynama, Alaksandr Chackiewicz. – Najważniejszą rzeczą, jaką może dać, to nieprzewidywalność oraz kreatywność w ofensywnej, trzeciej części boiska. Drużyna ma tam problemy, a Benjamin może schodzić niżej i wszędzie będzie bardziej niebezpieczny niż Artem Biesiedin. Choćby dlatego, że jest w stanie zaangażować się w pojedynek 1 na 1 – czytamy.
Dawał radę na szpicy, ale powtarzał, że lepiej czuje się na lewej pomocy (potem tam wrócił, ale grał też na przemian – i tu, i tu). Stracił końcówkę ówczesnych rozgrywek z powodu kontuzji kostki (artroskopia). Problemy zdrowotne nieco się przeciągnęły. – Wydawało się, że wszystko jest w porządku, ale kiedy pojechałem z drużyną na zgrupowanie, znów poczułem dyskomfort. (…) Byłem zdesperowany, dzwoniłem nawet do specjalistów w Słowenii i Serbii, ale nikt nie wiedział, co mi doradzić. Myślałem, że nie będę mógł już grać w piłkę. Te sześć miesięcy było dla mnie czarnym okresem – ocenił.
Gdy gorsze chwile minęły, to Słoweniec znów błyszczał. Odblokował się pod koniec września 2019 roku i utrzymał solidną dyspozycję przez pięć miesięcy. W tym czasie strzelił m.in. dwa gole w Lidze Europy (jednego przeciwko byłemu klubowi, FC Kopenhaga), znalazł się w jedenastce kolejki fazy grupowej tych rozgrywek, a także świetnie spisywał się na krajowym podwórku. Na półmetku sezonu 2019/2020 był najlepszym zawodnikiem z Premier Lihi pod względem średniej liczby dotknięć piłki w polu karnym przeciwnika (6.21 na mecz). Potem zwolnił obroty, które podkręcił parę tygodni po wznowieniu ligi (zawieszona przez pandemię) – wówczas przez moment (znów) występował na "dziewiątce". – Daje nawet więcej niż bramki. Daje emocje i motywację, których tak bardzo brakuje zespołowi. Jak nowa bateria – pisała Tribuna.
Słoweniec przegapił początek poprzedniego sezonu (2020/2021) z powodu problemów z pachwiną (operacja). W pierwszych tygodniach po powrocie był niestabilny, grał w kratkę. Trafił do siatki w dwóch ligowych meczach z rzędu, ale później pojawiła się słabsza forma, gorsze występy. Wrzucił wyższy bieg w końcówce ówczesnej jesieni, gdy był ustawiany jako napastnik. Wystąpił we wszystkich grupowych spotkaniach Champions League – z początku pełnił rolę zmiennika, ale potem wrócił do wyjściowego składu. Miał udział przy bramce Wiktora Cyhankowa zdobytej na Camp Nou, przeciwko Barcelonie.
Rok 2021 pod znakiem kontuzji
Ubiegły rok rozpoczął się dla Verbicia nie najlepiej. Pod koniec stycznia doznał kontuzji ścięgna podkolanowego, która wykluczyła go z rywalizacji do końca tamtych rozgrywek. – Dynamo zagrało całą wiosnę bez niego. Jeszcze do niedawna trudno było wyobrazić sobie mecz bez Słoweńca, ale teraz niewiele osób go pamięta – pisała Tribuna w kwietniu. Wrócił do treningów w trakcie letnich przygotowań, lecz na ich finiszu znowu dopadł go pech. Przedwcześnie zakończył jeden ze sparingów – po starciu z rywalem ucierpiało jego ramię. Reprezentanta Słowenii ominął start obecnego sezonu, wrócił w połowie sierpnia. Na początku października miał jednak chwilowy problem z kolanem, przez co nie wystąpił przeciwko Szachtarowi. Szybko wyzdrowiał, ale w listopadowym spotkaniu kadry (z Cyprem) musiał opuścić boisko z konieczności – na szczęście, uraz nie okazał się poważny. Mimo że jesienne kłopoty nie były uciążliwe, to wybijały go z rytmu.
Przebudził się w grudniu, to w dużej mierze dzięki niemu Dynamo wygrało z Weresem Równe (3:0; dwie bramki). – Dwukrotnie uścisnąłem mu dłoń – mówił trener klubu z Kijowa, Mircea Lucescu. Zagrał też w trzech z sześciu meczów fazy grupowej Ligi Mistrzów – dwukrotnie z Benfiką i raz z Barceloną.
Pomogli mu Polacy, wspiera ukraińską armię
Czwartek, 24 lutego. Pierwszy dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. – Około 5 rano obudziły nas wybuchy i syreny, rozpoczęła się wojna. (…) Jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy zadzwonili, martwili się. Ale ogromne podziękowania kieruję szczególnie do kolegi z drużyny i przyjaciela, Tomasza Kędziory, a także premiera RP, Mateusza Morawieckiego oraz PZPN-u, którzy pomogli mi i mojej rodzinie – pisał na Instagramie 28-latek.
Zawodnik przeżył prawdziwy dramat w drodze z Ukrainy do Polski. Było mu tym trudniej, że uciekał razem z żoną i rocznym synkiem. – Wiele osób kontaktowało się ze mną, chciało nas wywieźć z Kijowa. Początkowo, przez pierwsze 2-3 dni nie wydawało mi się to słuszną decyzją, wszyscy czekaliśmy. Potem zadzwonił telefon z polskiego ministerstwa informujący, że to jedna z ostatnich okazji na wyjazd. Ruszyliśmy – opowiadał Verbić, któremu pomogli też wolontariusze. – Jechaliśmy dzień i noc. Pojawiło się sporo niedogodności – wiadomo, jest wojna, każdy ma karabin, zasady nie są jasne… Dzięki Bogu, wszystko potoczyło się szczęśliwie, ale było to bardzo trudne, szczególnie dla mojej żony, która praktycznie przez cały dzień miała syna w rękach. Gdy przekroczyliśmy granicę, było już łatwiej. Wtedy mogliśmy odpocząć i przespać się w hotelu – dodał.
Słoweniec wsparł zresztą ukraińską armię w walce z Rosjanami. Zakupił drona z kamerą termowizyjną oraz leki i opaski uciskowe. Po powrocie do ojczyzny starał się utrzymać formę, chwilowo popracował z NK Celje, dla którego grał w latach 2010-2015. – Sami do mnie dzwonili, za co bardzo im dziękuję, bo bez pracy i treningów nie ma nic. Zdecydowanie muszę być w optymalnej dyspozycji, bez względu na wszystko – powiedział.
Teraz Verbić związał się z Legią Warszawa do końca tego sezonu. Przypomnijmy, że do 30 czerwca FIFA zdecydowała się na zawieszenie kontraktów zagranicznych piłkarzy oraz trenerów z ligi ukraińskiej i rosyjskiej (obcokrajowcy mogą tymczasowo zmienić klub do 7 kwietnia). – Rozmowy o przejściu Benjamina do Legii rozpoczęliśmy w lutym, ale obserwowaliśmy go znacznie wcześniej. Oczywiście, z powodu wojny na Ukrainie otworzyły się inne możliwości. Oczekiwania są bardzo konkretne: ma nam pomóc w wygrywaniu. Nadal nie mamy komfortowej sytuacji w tabeli i każda pozycja wyżej jest dla nas cenna, również ze względu przychodów. Tym ruchem zwiększamy sobie też szanse w Pucharze Polski – mówił dyrektor sportowy "Wojskowych", Jacek Zieliński.
– To zawodnik dobry technicznie, który świetnie kontroluje piłkę. Inni piłkarze nie mają obaw, żeby podawać do niego, bo jest w stanie dużo wykreować. Ma odpowiednie doświadczenie, grał na bardzo dobrym poziomie w Kopenhadze i Kijowie, również w europejskich pucharach. Zdaję sobie ekipę z dużych oczekiwań kibiców. Dajmy mu czas, żeby się wdrożył – wtedy on może dać nam więcej – dodał Zieliński. – Jestem bardzo zadowolony, że podpisałem kontrakt z Legią. To wielki klub ze wspaniałą historią, najlepszy w Polsce. Mam nadzieję, że do końca sezonu pomogę zespołowi zdobyć puchar i grać najlepiej jak potrafię w lidze – stwierdził Słoweniec, który będzie występował z numerem 77. Niewykluczone, że zostanie przy Łazienkowskiej na dłużej.
STATYSTYKI VERBICIA (W 3 KLUBACH):
KLUB | MECZE | GOLE | ASYSTY |
Dynamo Kijów | 119 | 37 | 12 |
FC Kopenhaga | 99 | 22 | 15 |
NK Celje | 126 | 36 | 23 |
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.