Smoliński: Jestem z Warszawy, jestem legionistą
29.01.2008 22:43
- Chcę grać w pierwszej lidze. W Legii nie mam szans - mówi 23-letni pomocnik <B>Marcin Smoliński</b>. Trzy lata temu był odkryciem ekstraklasy, teraz brakuje dla niego miejsca. Smoliński i jego imiennik Burkhardt zostali przez Legię wystawieni na listę transferową. Pierwszy był swego czasu odkryciem, drugi grał w reprezentacji Polski, Legia zapłaciła za niego Amice Wronki aż 650 tys. euro. Teraz na grę w Legii - przynajmniej w istotnych spotkaniach - szans wielkich nie mają. Obydwoma piłkarzami interesuje się ŁKS, Smolińskim także Cracovia i kluby ze Wschodu.
W czwartek Legia wylatuje na kolejne zgrupowanie do Hiszpanii. Do tego czasu ich przyszłość powinna być jasna. Ale nie wiadomo, czy tak się stanie. Smoliński to ostatni w kadrze pierwszego zespołu zawodnik urodzony w Warszawie.
Z Marcinem Smolińskim rozmawiał Maciej Weber.
W środę Znicz Pruszków gra sparing z ŁKS-em. Podobno łódzki zespół ma testować dwóch zawodników - Marcinów Smolińskiego i Burkhardta.
- Pierwsze słyszę. Nie będę ukrywać, że temat ŁKS-u się pojawił. Ale tylko rozmawialiśmy i trudno powiedzieć, co z tego wyniknie. Zresztą to niejedyna propozycja, jaką mam. Jednak nie powiem, jakie to propozycje. Byli tacy, którzy się przechwalali, a nic z tego nie wychodziło i zostawał tylko śmiech.
To propozycje wyłącznie krajowe czy także zagraniczne?
- Wiadomo, że jeżeli zagraniczne, to mogą być tylko oferty ze Wschodu. Teraz okienko transferowe jest otwarte wyłącznie w takich krajach jak Rosja czy Ukraina. Moim celem jest jednak spróbowanie sił w polskiej lidze. O tym, dokąd trafię, może zadecydować wiele czynników.
Co najbardziej by panu odpowiadało?
- Jestem z Warszawy, więc oczywiście najbardziej chciałbym zostać w Legii. Gdyby nie było satysfakcjonującej propozycji, mogę poczekać pół roku, do końca sezonu. Ale na dłuższą metę muszę coś znaleźć. W Legii grałem tylko w Pucharze Polski i Pucharze Ekstraklasy, a w lidze wchodziłem najwyżej na końcówki. Rozmawiałem z trenerem. Usłyszałem, że nie muszę odchodzić, ale najbliższe pół roku będzie nadal tak wyglądało.
Przez rok był pan wypożyczony do Odry Wodzisław. To może tam?
- Nie, nie. W Odrze jest fajna atmosfera w klubie i drużynie, ale... Już nie chciałbym na stałe wracać w tamte rejony.
Sam pan wspomniał o tym, że jest urodzony w Warszawie. To może Znicz Pruszków, to może Polonia? Swego czasu była nawet plotka o przenosinach Smolińskiego na Konwiktorską.
- Dobrze powiedziane - plotka. Nigdy nie było takiego tematu i nie będzie. Jestem legionistą, więc przeprowadzka do Polonii byłaby nie do pomyślenia. Znicz? Prędzej. Ale mnie chodzi o to, by spróbować sił w pierwszej lidze.
Nie chce pan do Polonii, ale do ŁKS już jak najbardziej. A przecież i tego, i tego klubu nie lubią kibice z Łazienkowskiej.
- No, ŁKS-u już nie tak jak Polonii. A poza tym nie chodzi mi wcale o kibiców. Chodzi mi o moje ambicje. Co prawda ŁKS broni się przed spadkiem, ale przez najbliższe pół roku to przecież nadal ekstraklasa.
Kiedy coś się wyjaśni? Na wszelki wypadek Legia przygotowała bilety lotnicze dla pana i dla Burkhardta. Jak z nikim się nie dogadacie, polecicie do Hiszpanii na zgrupowanie.
- Liczyłem, że do środy moja sytuacja będzie jasna. W tej chwili na to mi nie wygląda. Mój menedżer rozmawia z kontrahentami, jednak nie są to łatwe rozmowy i może dopiero w Hiszpanii dowiem się, że mam stawić się w innym klubie. W każdym razie w tej chwili trenuję z Legią. Do środy nic się nie zmieni.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.