Smuda i Urban o sytuacji Macieja Iwańskiego
20.09.2010 08:57
Do Legii Iwański przyszedł za 650 tysięcy euro, co ustawiło go niemal na szczycie w hierarchii szatni Legii. Od razu zrobiło się pełno. Został wybrany do rady drużyny, dostał opaskę kapitana. Czuł się znakomicie. Życie kręciło się wokół niego. Trener Jan Urban się nie czepiał, obcokrajowcy się nie wtrącali, młodzi patrzyli z otwartymi ustami. - Jestem z Jaworzna, czyli prawie po sąsiedzku z Iwańskim, więc miałem potrzebne informacje. Wiedziałem o jego konfliktach w Szczakowiance i Zagłębiu. Trudne charaktery są w piłce, trzeba umieć sobie z nimi radzić - mówi "Gazecie Wyborczej" Urban. - U mnie pracował najlepiej, jak umiał. Braki w przygotowaniu fizycznym nadrabiał ambicją. Miał asysty i strzelał gole. Legia to nie Lubin - tu jest wielka presja. Iwański sobie z nią radził, ale powinien dać więcej drużynie. Mówiłem mu to w szatni. Największe pretensje miałem o negatywną motywację. Kłócił się z kolegami nawet podczas gierki na treningach. Było kilku, którzy za mną nie przepadali bardziej niż Iwański - wspomina były trener Legii.
Cały tekst o Macieju Iwańskim autorstwa Roberta Błońskiego można przeczytać tutaj.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.