News: Smutna historia Dawida Janczyka

Smutna historia Dawida Janczyka

Marcin Szymczyk

Źródło: sportowefakty.wp.pl, Wirtualna Polska

02.01.2016 17:24

(akt. 07.12.2018 17:53)

Jan Kobyłecki, jeden ze współpracowników fundacji "Olimpijczyk", zajmującej się pomocą sportowcom po przejściach. Jednym z nich był Dawid Janczyk. Kobyłecki opowiada w rozmowie z "Wirtualną Polską" o szczegółach nałogu byłego napastnika Legii, niestety jest to smutna opowieść.

- Alkoholowe kłopoty Janczyka zaczęły się po transferze do Legii. Jego poprzedni menadżer, Jerzy Kopiec, często zabierał go na imprezy, gdzie alkohol lał się strumieniami. Myślę, że mentalność jednego i drugiego sprawiała, że alkohol sprzyjał im w rozmowach towarzyskich, przyjemnym życiu. Dla nich to była frajda. Kopiec pewnie nie zdawał sobie nawet sprawy, że może to na Dawida tak destrukcyjnie wpłynąć. Nie było kontroli.


- W Gliwicach długo wytrzymywał presję. I fakt, że trener Angel Garcia nie dawał mu wielu szans, mimo kolosalnego postępu jaki zrobił. W meczu 1/8 finału Pucharu Polski z GKS-em Bełchatów strzelił dwa gole i miał asystę. Wtedy w siebie uwierzył. Ale do końca roku zagrał tylko dwa razy w ekstraklasie. Im dłużej czekał, tym bardziej się załamywał. Opowiadał mi i Rafałowi, że przyjdzie moment, że tego nie wytrzyma i pójdzie w cug. Zaczął od piwa, po zimowym okresie przygotowawczym w Turcji. I poszło. Drużyna jechała na sparing z Wisłą Kraków, a Dawida nie ma. Nikt nie wie, co się z nim dzieje. Szukaliśmy go z jego mamą. Pojechaliśmy do jego domu. Początkowo mieszkał z żoną Dominiką, później już sam. Dobijamy się do drzwi, aż w końcu otworzył. Trup. Obraz nędzy i rozpaczy. Jak pije, to zawsze zaszywa się w domu. Robił to po cichu. Dla niego nie miało najmniejszego znaczenia, że najbliższa rodzina prosi, by przestał. Poznałem jego teścia, żonę. Byli bardzo zaangażowani, by wyciągnąć go z tego bagna za uszy. On nie powiedział nawet "dziękuje" czy "przepraszam". Matka oddałaby za niego serce. W Krakowie leżała w ciężkim stanie w szpitalu. On był w tym samym czasie w mieście z przyjacielem i nawet jej nie odwiedził. Dawid jest teraz przybity do dna, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Oszukał wszystkich ludzi, którzy chcieli mu pomóc. Niech się nie okłamuje, że spożywa normalne ilości alkoholu.


- Nieźle w palnik dawał też grając w Belgii. Załóżmy, że mecz miał w sobotę o godz. 16. Rano wypił jeszcze pół butelki, a kilka godzin później strzelał gole w belgijskiej ekstraklasie. Tak to wyglądało. Najbardziej lubi wódkę smakową. Kiedyś, przy jakiejś okazji, widziałem jak Dawid spożywa. Wódka przechodziła mu przez gardło jak mleko. Nie wiem, czy czuł jej smak. Pił do odcięcia prądu. Tym wywiadem nie chcę go pogrążyć, a zdopingować, wstrząsnąć, by wrócił na sportową ścieżkę życia. Są kluby, które jeszcze go chcą.


Zapis całej rozmowy można przeczytać na stronach Wirtualnej Polski.

Polecamy

Komentarze (78)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.