Domyślne zdjęcie Legia.Net

Sposób na sukces

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

04.11.2009 09:07

(akt. 16.12.2018 23:13)

Ile razy jeszcze przegra pan z Maciejem Skorżą? - takie pytanie jeszcze przed rozpoczęciem tego sezonu usłyszał trener Legii Jan Urban od przewodniczącego rady nadzorczej stołecznego klubu, Pawła Kosmali. Co odpowiedział? - Nie pamiętam - uśmiecha się szkoleniowiec. - Nic nie musiał mówić, to było takie mobilizujące pytanie, nie oczekiwałem odpowiedzi - dodaje Kosmala.

Dotychczas przegrał dwa razy, bo to Wisła została mistrzem Polski, a nie Legia. Ta trzecia porażka może zakończyć się utratą stanowiska. A żeby do niej nie dopuścić, w piątek powinien wygrać. - Tak, ale to nie jest dla nas mecz o wszystko. Oczywiście ewentualna porażka spowoduje, że strata będzie bardzo znacząca, ale będziemy czekać do końca rundy, obserwować jak sytuacja się rozwinie. To spotkanie jest bardzo ważne z innego powodu. Zwycięstwo może niesamowicie dodać nam wiary w siebie, we własne umiejętności, zaprocentować w kolejnych spotkaniach. Bo duży sukces to zbiór tych małych. Kto odniesie ich najwięcej, na koniec wygrywa - mówi Urban.

 

Paradoksalnie, to on ma ze Skorżą dodatni bilans. W ekstraklasie spotykali się dotychczas czterokrotnie, każdy wygrał po dwa mecze. Jednak w półfinale Pucharu Ekstraklasy, finale Remes Pucharu Polski i Superpucharze Polski zwyciężali legioniści. Może w innym klubie byłoby to potraktowane w kategorii sukcesu, w Legii to porażka. - Jeśli ktoś się wstydzi tych dwóch wicemistrzostw Polski, to jego sprawa. Ja na pewno nie - dodaje Urban, który znalazł się w trudnej sytuacji. Zachowa posadę pod warunkiem, że przed rundą rewanżową jego zespół będzie miał realną szansę na zdobycie tytułu mistrzowskiego. Tak zapowiedzieli działacze i słowa zapewne dotrzymają. - Na oceny przyjdzie czas pod koniec roku - ucina temat.

 

Jak każdy, popełnia błędy, ale przy tym ma pecha. Pracuje w Legii trzeci sezon i przez ten czas kibice są skonfliktowani z zarządem. Nie ma atmosfery na trybunach, coraz częściej mecze przy Łazienkowskiej przypominają bardziej stypę niż widowisko piłkarskie. - Szczerze mówiąc, to ja nie mam szczęścia. Żeby odnosić sukcesy, wszystko musi się zazębiać. Atmosfera, zawodnicy, trenerzy. Uważam, że w tej sytuacji naprawdę dobrze umieliśmy się obronić, przecież za mojej kadencji przegraliśmy tylko dwa mecze na własnym stadionie. W takich warunkach zwycięstwa nie cieszą tak, jak mogłyby cieszyć. Wygrywając, nie czuje się tej radości, nie przenosi się ona na kolejne spotkania, może to jest też jakiś powód tej naszej słabszej postawy na wyjazdach. A przecież ci ludzie potrafią krzyknąć tak, że włosy dęba stają. W tej sytuacji i tak dobrze, że niektórzy przyjeżdżając do nas jeszcze się boją, więc jest łatwiej. Jednak jestem przekonany, iż przy wsparciu z trybun wygrywalibyśmy wyżej, grali efektowniej. Zawodnik słysząc brawa, nawet po nieudanej akcji, zaczyna w siebie wierzyć, dostaje takiego pozytywnego kopa - przekonuje szkoleniowiec.

 

Legia za Urbana podoba mi się bardziej, niż za jego poprzedników. Oczywiście są w tej drużynie luki, błędy, ale ogólnie wychodzi to nieźle. Oczywiście oceny są różne, ich rozpiętość bardzo duża, jednak proszę spojrzeć na Marcina Mięciela. Jak nie zdobywał bramek, krytyka, jak zaczął, jest bohaterem. Mam nadzieję, że piątkowe spotkanie będzie trudne przede wszystkim dla Wisły. Dlaczego? Bo gdziekolwiek jedzie Legia, rywal ma się jej bać - to z kolei zdanie Kosmali.

 

Autor: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.