Domyślne zdjęcie Legia.Net

Sprawa "Stadion Narodowy"

Źródło:

02.12.2003 12:22

(akt. 02.01.2019 07:01)

Reprezentacja Polski pokonała Włochów i Serbię, ale wciąż nie ma gdzie grać spotkań w roli gospodarza. Miał jej służyć stadion Wojska Polskiego w Warszawie. Właśnie minęło 26 lat, odkąd obiekt czeka na remont. Stadion Śląski w Chorzowie, mimo wpompowania w niego 30 mln złotych, nadal przypomina reanimowanego trupa. Przestarzały, bez dachu i żadnych wygód. Poza tym rywale najchętniej grają w stolicy państwa. Ale nad stadionem Legii, na którym można by rozgrywać mecze, wisi fatum. Zaginiony papier Pierwszy sekretarz PZPR Edward Gierekecał inwestycje na Łazienkowskiej, ale słowa nie dotrzymał. Z tego okresu, z listopada 1977 roku pochodził jedyny dokument z czasów PRL potwierdzający, że stadion i teren, na którym stoi, są własnością wojska dzierżawioną przez Legię. Zaginął on jednak w tajemniczych okolicznościach, co spowodowało, że wszystkie papiery trzeba było wyrabiać od nowa w 1995 roku, gdy podjęto kolejną próbę unowocześnienia stadionu. Pech. Prace geodezyjne i analizy prawne trwały do ubiegłego roku. Wtedy to Agencja Mienia Wojskowego, zajmująca się obiektami niepotrzebnymi wojsku, przekazała go za 16 mln złotych miastu. Już w 2003 roku utworzono spółkę, która ma wyłonić inwestora. Ale inwestora nie ma do dzisiaj. - Dotrzymam obiecanych terminów. Zainteresowani inwestorzy zapoznają się z warunkami przetargu, który ruszy zapewne w styczniu lub w lutym - tłumaczy Leo Turno, prezes spółki Budowa i Zarząd Stadionu Piłkarskiego. - Rozstrzygniemy go w kwietniu. Robimy wszystko, by procedury trwały jak najkrócej, ale to jest jak z ciążą, która musi trwać dziewięć miesięcy. Nie chcemy urodzić słabowitego wcześniaka. Wybrana firma rozpocznie potem starania o wymagane pozwolenia na budowę. - Sprawy administracyjne potrwają rekordowo krótko. Drugiej "ciąży" nie będzie - przekonuje Leo Turno. Kibice Legii się niecierpliwią. Już chcieli zbierać podpisy pod petycją i organizować demonstrację. Odłożyli plany do wiosny. - Zależy mi na czasie - zapewnia Turno. - Wszystkie zainteresowane strony, w tym PZPN i Legia, dostały ode mnie listy z zaproszeniem do współpracy. Ostra konkurencja A może po prostu Warszawa to niedobre miejsce, by budować stadion narodowy? Nie udały się pomysły przerobienia bazaru, bo taką funkcję pełni w tej chwili Stadion Dziesięciolecia, nie powiodła realizacja głośnej przed trzema laty idei postawienia obiektu na obrzeżach miasta, na Białołęce. - Nie dałem rady. Być może był to projekt zbyt śmiały jak na tamten czas - twierdzi menedżer Jarosław Kołakowski, który firmował przedsięwzięcie "Stadion Polska". - Mieliśmy w ręku mocny atut - przecież była załatwiona ziemia, 20 hektarów. Zabrakło poparcia firm budowlanych i środowiska sportowego. Projekt zarzucono. Stowarzyszenie zostało rozwiązane. Co się stało z pieniędzmi, które zebrano na ten cel, nie wiadomo. - Nie mam pojęcia. To była inicjatywa prywatna, więc nie miałem wglądu w te sprawy - mówi prezes PZPN, Michał Listkiewicz (50 lat). - Bardzo bym chciał, żeby jak najszybciej powstał obiekt z prawdziwego zdarzenia, bo teraz kadra tuła się od jednego stadionu do drugiego. Na razie najlepszy jest stadion Śląski, ale ma wiele braków, choćby zadaszenia. Są projekty budowy obiektów w Krakowie i Włocławku, przebudowywany jest stadion w Poznaniu, o modernizacji myślą w Szczecinie. Najlepsza byłaby oczywiście Warszawa. Mam nadzieję, że założona przez miasto spółka przyspieszy budowę takiego obiektu. Łazienkowska? Czyli jednak stolica? Prezes Leo Turno przekonuje, że nie jest przesądny. Jeśli klątwa nie da ponownie znać o sobie, to na początku 2005 roku ruszy budowa nowoczesnego obiektu przy Łazienkowskiej. - Główną zaletą będzie pojemność, nie mniej niż 30 tysięcy osób. To będzie obiekt klasy europejskiej, spełniający wszystkie standardy UEFA - zaręcza Turno. - Oświetlenie, telebimy, dach nad głową, restauracje, niczego nie zabraknie. No, może nie obiecam telewizora w toaletach jak na stadionie w Gelsenkirchen - żartuje prezes spółki przygotowującej inwestycję. Pomoc prezydenta Zainteresowanie przetargiem wyrażał niemiecki WaltherBau (inwestuje i buduje stadiony Herthy w Berlinie i olimpijski w Stuttgarcie) oraz firmy tej branży z Francji i USA. Czy jednak wyłożą 40 milionów dolarów? Prezydent Aleksander Kwaśniewski, wielki kibic sportu i sympatyk Legii, obiecał kiedyś pomóc w sprawie Stadionu Narodowego. Żeby inwestorzy stanęli do przetargu potrzebne są finansowe gwarancje państwa. Bolesław Bierut zostawił Warszawie Pałac Kultury, Edward Gierek - Trasę Łazienkowską, Wojciech Jaruzelski - metro, a Lech Wałęsa odnowiony Belweder. Panie prezydencie. Warszawie potrzebny jest stadion piłkarski z prawdziwego zdarzenia. Liczymy na Pańską pomoc. Niech Pan coś po sobie pozostawi w stolicy. Tak jak Pana poprzednicy.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.