Domyślne zdjęcie Legia.Net

Sprawa Wawrzyniaka: Jest dobrze, ale nie idealnie

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza, Przegląd Sportowy

17.12.2009 05:48

(akt. 16.12.2018 18:20)

- Liczyłem na to, że Jakub Wawrzyniak będzie mógł grać, ale też na to, że Trybunał wyda sprawiedliwy wyrok i kara będzie odpowiadała przewinieniu. Tak się stało - mówi na łamach "Gazety Wyborczej" mec. Paweł Granecki, który reprezentował defensora Legii Warszawa w Lozannie.

We wtorek po południu Jakub Wawrzyniak otrzymał z Lozanny informację, że Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu skrócił jego karę dyskwalifikacji z roku do trzech miesięcy. Oznacza to, że piłkarzowi zawieszonemu 5 kwietnia po wykryciu w organizmie po meczu ze Skodą Xanthi 4-metylo, 2-hexoanaminy dyskwalifikacja formalnie skończyła się 5 lipca. Stracił jednak całą rundę jesienną, nie wspominając o kontrakcie w Panathinaikosie, do którego był wypożyczony z Legii z opcją pierwokupu.

Piłkarz od początku powtarzał, że substancja znalazła się w jego organizmie bez jego wiedzy, jako składnik środka na odchudzanie, i zarzucał sobie, że skorzystał z niego bez konsultacji z lekarzem. - Było dobrze, ale ja chciałem, żeby było lepiej. Kiedy odchodziłem z Legii, miałem bardzo dobre wyniki poziomu tkanki tłuszczowej. Ale ja chciałem, żeby były perfekcyjne. Wiem, że gdybym się zapytał lekarza Panathinaikosu bądź kadry, jestem przekonany, że zabroniliby mi przyjmowania akurat tego środka. To był mój poważny błąd, niefrasobliwość, nieświadomość i lekceważenie konsekwencji - mówił w maju "Gazecie", jeszcze przed pierwszym zawieszeniem.

- Mieliśmy trzy ważne argumenty. Przede wszystkim nie zrobił niczego świadomie. Na etykiecie tego środka feralna substancja nawet nie była wymieniona, Jakub nie mógł więc nawet wiedzieć, że tam się znajduje. Po drugie od początku współpracował z Grekami. Powiedział, co wziął, przekazał ten środek i chciał całą sprawę wyjaśnić. Ale jak widać takiej współpracy w Grecji się nie ceni. Po trzecie ta substancja dopiero od przyszłego roku znajdzie się na listach zabronionych substancji - wyjaśnia Granecki. 4-metylo, 2-hexoanamina to pochodna amin wymienionych na tegorocznych listach zbiorczo.

Ani Wawrzyniak, ani jego prawnicy nie otrzymali jeszcze uzasadnienia, dopiero wtedy mogą zdecydować, czy ewentualnie wystąpić o odszkodowanie. - Nie chcę spekulować, czy mój klient się na to zdecyduje, ale jeśli tak, to służę radą. Przypadki dochodzenia odszkodowań w efekcie krzywdzącego wyroku już się zdarzały - twierdzi Granecki. Sam piłkarz zapowiada wydanie oświadczenia, w którym opisze kulisy całej sprawy.

Pozytywny werdykt nie musi jednak oznaczać końca kłopotów Wawrzynika - informuje z kolei "Przegląd Sportowy". Może się jednak okazać, że radość Wawrzyniaka jest przedwczesna, bo wyrok Trybunału nie przesądza, że piłkarz pojawi się wiosną w stołecznej drużynie. Orzeczenie dotyczy bowiem tylko jednego spotkania, w którym udowodniono Polakowi doping. Później tę samą substancję znaleziono w jego organizmie w próbkach pobranych po innych meczach. Sprawa jest w toku i jeśli Grecy będą złośliwi (tak było do tej pory) i tamtejsza Komisja Dyscyplinarna wyda podobny wyrok, jak za pierwszym razem (12 miesięcy), to Wawrzyniak znów zostanie zawieszony i straci kilka miesięcy na procedurę odwoławczą. A wyrok w Grecji może zapaść tuż przed startem wiosennej rundy rozgrywek.

- I tego się trochę obawiamy. Racjonalne wydaje się, że pierwsza kara dla Kuby i decyzja Trybunału powinna być wykładnią dla Greków przy ewentualnych kolejnych wyrokach, ale z nimi nic nie wiadomo. Póki co dostaliśmy zapewnienie ze strony Trybunału, że w przypadku ewentualnego kolejnego wyroku dla Kuby i naszego odwołania sprawa zostanie rozstrzygnięta znacznie szybciej - powiedział Jarosław Ostrowski z zarządu warszawskiego klubu.

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.