Stadion kontra polityka
14.12.2006 08:10
Plan budowy Stadionu Narodowego w Warszawie padł ofiarą politycznej wojny Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości. Prezydent stolicy <b>Hanna Gronkiewicz-Waltz</b> nie chce dokładać do tej inwestycji, ponieważ nowoczesny kompleks sportowy obiecało PiS podczas samorządowej kampanii wyborczej.
Budowę Stadionu Narodowego, który mieściłby 70 tys. widzów, kilka tygodni temu zapowiedział premier Jarosław Kaczyński. Deklaracja padła na płycie warszawskiego Stadionu Dziesięciolecia, czyli w miejscu planowanej inwestycji. Dziś jest to królestwo straganów z mniej lub bardziej legalnymi towarami zza naszej wschodniej granicy.
W czasie prezentacji projektu szefowi rządu nieprzypadkowo towarzyszył Kazimierz Marcinkiewicz, a także minister sportu Tomasz Lipiec. Miał to być mocny argument na rzecz wyboru kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta stolicy. Marcinkiewicz jednak przegrał, a Hanna Gronkiewicz-Waltz zupełnie nie jest zainteresowana kontynuowaniem planów swoich politycznych konkurentów.
- To fatalna decyzja. Może opóźnić albo uniemożliwić realizację tego projektu - oburza się Marcinkiewicz. A plan był taki: stadion powinien powstać w terminie pozwalającym na rozegranie meczu otwarcia, a nawet półfinału Mistrzostw Europy w piłce nożnej Euro 2012.
Budowa centrum sportu miała ruszyć w przyszłym roku. Wiele wskazuje jednak, że tak się nie stanie. Bo żeby ruszyć z inwestycją, rząd potrzebuje decyzji władz miasta, że będzie współfinansować tę inwestycję.
Hanna Gronkiewicz-Waltz już w czasie kampanii wyborczej mówiła, że nie podoba jej się ten pomysł. Teraz otwarcie zapowiada, że do budowy się nie dołoży.
- Stadion Narodowy to pomysł rządu i to rząd powinien go finansować. Chętnie pomożemy rozwiązać problem kupców z Jarmarku Europa, ale finansować inwestycji raczej nie będziemy - zapowiada prezydent stolicy. Także Paweł Czekalski, szef klubu PO w Radzie Warszawy, nie ukrywa, że pieniędzy z budżetu stolicy na Stadion
- Samorząd zaangażował się w budowę stadionu Legii. Na remont czeka też stadion Polonii, więc trudno angażować się w kolejną inwestycję - powiedział "Dziennikowi".
Minister sportu odpiera te argumenty. - Wielka szkoda, że deklaracje Kazimierza Marcinkiewicza nie zostaną podtrzymane. Budowa Narodowego Centrum Sportu to inwestycja, która ma służyć także warszawiakom - mówi Tomasz Lipiec.
Spór między PiS i PO może mieć paradoksalny epilog. Bo argumentu przeciw współfinansowaniu przez miasto Stadionu Narodowego może dostarczyć włodarzom stolicy z PO sam minister Lipiec.
Jesienią, gdy minister ogłaszał program budowy stadionu, oczekiwano, że stolica dołoży 240 mln zl. Ale jeszcze na wiosnę rząd informował stołeczny Ratusz, że wystarczy mu własnych środków na tę budowę.
- Pytaliśmy o to, czy wsparcie miasta jest niezbędne. Dostaliśmy odpowiedź, że nie - przyznaje Artur Piłka, ówczesny szef miejskiego biura sportu, dziś doradca w kancelarii Lecha Kaczyńskiego. Ministerstwo Sportu zaprzecza, by tak było, ale nowi pracownicy warszawskiego magistratu wzięli się za intensywne poszukiwanie dokumentów. Z taką korespondencją w ręku prezydent Warszawy może odpierać oskarżenia, że stadion padł ofiarą politycznej gry.
- Nie rezygnujemy ze swoich planów. Będziemy realizować tę inwestycję - zapewnia Lipiec.
Budowa Stadionu Narodowego w Warszawie w miejscu, gdzie teraz jest Jarmark Europa, na Stadionie Dziesięciolecia, ma pochłonąć astronomiczną kwotę 1,2 mld zł. Ministerstwo Sportu zakłada, że fundusze na infrastrukturę wokół stadionu da Unia Europejska. 800 mln zł ma pochodzić z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej. Fundusz na razie pieniędzy nie ma, ale otrzyma je z podatków od gier na automatach i hazardu w internecie. Ale rząd nie zaczął jeszcze konsultacji międzyresortowych nowelizacji ustawy. Jej projekt jest dopiero analizowany przez Ministerstwo Finansów.
Ministerstwo Sportu wyasygnowało na razie 10 mln zł na przygotowanie konkursu na koncepcyjny projekt Narodowego Centrum Sportu. - Na razie ich nie wydajemy, bo nie ma decyzji o budowie - tłumaczy Krzysztof Siński, szef Centralnego Ośrodka Sportu. Dodatkowe 5 mln znalazło się w tegorocznym budżecie stolicy przygotowanym przez ekipę Kazimierza Marcinkiewicza. Przeprowadzenie międzynarodowego konkursu architektonicznego zajmie, co najmniej rok. Później architekci potrzebują, co najmniej dziewięciu miesięcy na sporządzenie szczegółowego projektu. Wtedy będzie można przystąpić do kolejnego przetargu, który wyłoni firmę budowlaną. Pierwszy poważny krok został uczyniony wczoraj. Centralny Ośrodek Sportu poinformował władze Warszawy, że nie przedłuży wygasającej w czerwcu umowy z Damisem, który prowadzi Jarmark Europa. Teraz Ratusz będzie musiał porozumieć się z kupcami, którzy oczekują, że będą mogli handlować w innym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.