Domyślne zdjęcie Legia.Net

Stadion Legii jak czarna dziura

Marcin Szymczyk

Źródło: Życie Warszawy

10.12.2008 10:25

(akt. 18.12.2018 13:06)

Trwa rozbiórka obiektu przy ul. Łazienkowskiej. Za dwa lata wyrośnie stadion, za którego budowę miasto zapłaci prawie pół mld zł. Jednocześnie powiększyła się długa lista niezbędnych obiektów sportowych, które powstaną „może kiedyś” lub nie powstaną nigdy. Stolica nie będzie miała olimpijskiego basenu, który w kampanii wyborczej zapowiadała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Z braku funduszy, w nieokreśloną przyszłość odsuwają się również projekty budowy krytych trybun Polonii oraz hali nad torem łyżwiarskim Stegny. Nie ma też pieniędzy na modernizację Skry.
Wszystkie te inwestycje mogłyby powstać, gdyby nie kosztowna przebudowa stadionu Legii. Ale tylko szacunkowo. Bo ratusz po prostu nie wie, w jakie dziedziny sportu chce inwestować. Duże inwestycje sportowe nie powstają w Warszawie w oparciu o jakąś strategię, ale wtedy, gdy jedno lub inne sportowe lobby wydrze trochę miejskiej kasy. – To chyba jakaś pozostałość po PRL, taka niechęć do opracowywania strategii, które zobowiązują do konkretnych działań. Władza woli jedynie obiecywać przed wyborami – mówi prof. Wojciech Zabłocki, architekt, autor projektu zadaszenia toru łyżwiarskiego Stegny. Ostatnio przekonali się o tym pływacy. Pływalnie tylko rekreacyjne Warszawscy pływacy na zgrupowania jeżdżą do Ostrowca Świętokrzyskiego, bo porządnego basenu olimpijskiego w stolicy nie ma. I nie chodzi tylko o przepisową długość pływalni (basen Warszawianki ma 50 metrów długości). – Dla zawodników ważna jest np. możliwość korzystania z przeszklonego basenu przepływowego, na którym można analizować ruchy pływaka. Potrzebny jest też obiekt zaprojektowany z myślą o organizacji zawodów, czyli z dużymi trybunami – mówi Krzysztof Usielski, prezes Polskiego Związku Pływackiego. Taki basen miał powstać na terenie Akademii Wychowania Fizycznego. Był już nawet uwzględniony w wieloletnim planie inwestycyjnym. Według projektu koncepcyjnego, inwestycja może pochłonąć ponad 80 mln zł, ale stolica miała zapłacić tylko część tej kwoty. Nie zapłaci. Radni ostatnio wykreślili go z listy. Powód? – Brak pieniędzy. Uczelnia nic o tym nie wie – AWF na ten basen czeka od 1978 roku. W tym roku coś drgnęło. Dostaliśmy zapewnienie dwóch ministerstw: Szkolnictwa i Sportu (odpowiednio 50 i 25 mln zł). Miasto miało uzupełnić pozostałą kwotę, ale do dziś nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi – mówi Tomasz Iwańczuk, kanclerz AWF. Uczelnia potrzebuje na początek chociaż 2 – 3 mln zł na sporządzenie projektu budowlanego. Własnych środków nie ma, a ministerstwa pieniędzy na zrobienie projektu przekazywać nie mogą. – Gdybyśmy chociaż dostali na projekt, moglibyśmy ubiegać się o pieniądze z Unii. Ale czasu jest coraz mniej, a żadnych ruchów ze strony miasta nie widać – dodaje Iwańczuk. – Czy kłopoty mamy przez Legię? Ciężko powiedzieć. Na pewno za te 460 mln zł można by wybudować wiele sportowych obiektów – mówi Krzysztof Usielski, prezes Polskiego Związku Pływackiego. – A w stolicy jest bardzo wielu dobrze rokujących pływaków. Niestety, obiektów przeznaczonych do bardziej zaawansowanego pływania nie ma. Bieganie tylko, gdy widno Również piłkarze mogą w stolicy czuć się pokrzywdzeni. Do czteroletniego planu inwestycyjnego miasta nie udało się wpisać dalszej modernizacji stadionu Polonii. Obiekt przy ul. Konwiktorskiej dostał w ostatnich latach jupitery, krytą trybunę i podgrzewaną murawę. Jednak docelowo miał być dostępny dla 15 tys. kibiców, a obecnie jest w stanie pomieścić 6 tys. Dobudowanie dwóch krytych trybun pochłonęłoby ułamek kwoty przeznaczonej na Legię. Prezydent miasta mówiła w kampanii o dwóch silnych drużynach piłkarskich w stolicy. Tymczasem przez ograniczoną liczbę miejsc na stadionie przy Konwiktorskiej obiekt nie będzie dopuszczony do rozgrywek UEFA (nowe przepisy, które mają wejść w życie od 2012 roku dopuszczają do rozgrywek stadiony powyżej 15 tys. miejsc). Przerwano rozbudowę w pół drogi, co dla obiektu może skończyć się fatalnie. Podobny problem mają lekkoatleci. Na najnowocześniejszym w Warszawie stadionie „Orła” przy ul. Podskarbińskiej nie ma koniecznego do rozgrywania poważnych mityngów oświetlenia. Do tego ministerstwo zdecydowało, że nie będzie budować bieżni na Stadionie Narodowym. Dlatego miasto zadeklarowało modernizację stadionu Skry. Kiedy? – Nie wiadomo. Znalazł się co prawda inwestor zainteresowany wyłożeniem gotówki, ale opór miasta jest na razie skuteczny. Z jednej strony stoi bowiem deweloper (Global Partners), który obiecuje dołożyć się do przebudowy stadionu w zamian za możliwość zabudowania działki na Polu Mokotowskim. Z drugiej – miasto, które funduszy na stadion Skry nie ma, ale na zabudowę parku się nie zgadza. – Pomysł Global Partners jest rozsądny. Mam nadzieję, że w końcu uda nam się dojść do porozumienia – mówi Wiesław Wilczyński, dyrektor stołecznego Biura Sportu. Biuro architektury, które wydaje pozwolenia na budowę, mówi kategoryczne „nie”. Również w stworzonym przez pracownię Dawos planie zagospodarowania przestrzennego nie ma możliwości zabudowy pola. Miliony w lodzie Najbardziej dramatyczna jest sytuacja toru Stegny. Miasto już zainwestowało kilkanaście mln zł w specjalną aparaturę do utrzymywania lodowej tafli. Instalacja działa bardzo dobrze, ale... tylko na razie, bo została zaprojektowana do eksploatacji w hali, a nie na otwartym powietrzu. Magistrat wydał już pieniądze na projekt obiektu, który wykonała pracownia prof. Wojciecha Zabłockiego. Jednak ponad 200 mln w budżecie na realizację projektu już nie znaleziono. – Zaproponowałem etapowanie prac. Najpierw przykrycie samego toru, bez ścian bocznych i drogich instalacji hali (klimatyzacja, odemglanie), a potem dokończenie budowy – mówi prof. Zabłocki – jednak na razie nie dostałem odpowiedzi. Etapowanie to sposób na zadaszenie toru. – Jeśli tego nie zrobimy w ciągu kilku lat, droga aparatura może ulec zniszczeniu – przyznaje Marek Kopaniak, dyrektor Warszawskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. – Zaproponowane przez prof. Zabłockiego rozwiązanie jest niezbyt konkretne. W najbliższym czasie spotkamy się i spróbujemy wypracować jakiś sposób realizacji projektu – mówi. Budowy hali nie było nawet w planach inwestycyjnych na lata 2009 – 2013. Po co więc miasto w ogóle rozpoczęło modernizację toru łyżwiarskiego, ryzykując zniszczenie wartej miliony złotych aparatury?– Ktoś, kto o tym decydował, pewnie liczył, że jakoś to będzie. Bo cała sportowa polityka miasta opiera się głównie na takich założeniach – ocenia jeden z urzędników średniego szczebla. Załóżmy więc, że ratusz nie zdecydował się na tak kosztowną modernizację stadionu przy ul. Łazienkowskiej, a w kasie miasta jest 456 mln zł. Czy nagle rozpocznie się budowa basenu na AWF, hali Stegny czy rozbudowa Polonii? Raczej nie, bo niedostateczne środki to tylko jeden element układanki. Druga kwestia to brak odpowiedniej polityki i strategii. Nie „przykryje” tego kilka boisk – „syrenek”. Naturalnie duże obiekty sportowe powinny powstawać nie tylko w oparciu o samorządy. Jednak to do władz miasta należy przecież określenie planów zagospodarowania, uporządkowanie prawne terenów, budowa dróg, współpraca z Ministerstwem Sportu. A tego brakuje, bo nie ma jasno określonych priorytetów. Cytat Seneki nasuwa się sam: „Jeśli ktoś nie wie, do którego portu płynie – żaden wiatr nie jest dla niego dobry”.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.