Stadionowe chuligańswo wg socjologa
28.04.2005 08:46
Socjolog <b>Paweł Śpiewak</b> przedstawił oryginalną interpretację chuligaństwa na stadionach. Burdy i bijatyki są dla przychodzących na stadiony młodych ludzi sposobem porozumiewania się. Sposób, trzeba przyznać, dość prosty, a w każdym razie znacznie mniej skomplikowany niż na przykład pismo obrazkowe Azteków. Raz w szczękę - dzień dobry, dwa razy - cieszę się, że cię widzę.
Socjolog Paweł Śpiewak, który kilka dni temu wystąpił w telewizji w interesującym (nareszcie) sportowym programie publicystycznym, przedstawił oryginalną interpretację chuligaństwa na stadionach. Powiedział, że burdy i bijatyki są dla przychodzących na stadiony młodych ludzi sposobem porozumiewania się. Sposób, trzeba przyznać, dość prosty, a w każdym razie znacznie mniej skomplikowany niż na przykład pismo obrazkowe Azteków. Raz w szczękę - dzień dobry, dwa razy - cieszę się, że cię widzę.
Chuliganów przed kamerę nie zaproszono, więc rozmowa podczas wspomnianego programu prowadzona była wyłącznie metodami konwencjonalnymi, czyli za pomocą słów i ewentualnie gestów. Półgodzinna wymiana poglądów potwierdziła po raz kolejny, że wobec stadionowego chuligaństwa wciąż jesteśmy w Polsce bezradni, choć podobno wszyscy dokładają starań, by je zwalczyć. Klubom zależy na porządku na własnych obiektach, policja uważa, że działa sprawnie, prawo daje sądom możliwość wymierzania odpowiednich kar, a doświadczenia Anglików, którzy pokazali, jak sobie z takim problemem poradzić, już dawno zostały przez nas ustalone w najdrobniejszych szczegółach. Tylko że nic z powyższego nie wynika. Sytuacja jest więc typowo polska - pozytywne gadulstwo i niewielkie efekty.
Drobnym, choć istotnym przykładem rozbieżności między gadaniem i działaniem była obecność na płycie stadionu Cracovii, gdzie nagrywano program, dawnego świetnego bramkarza, Macieja Szczęsnego. Przed laty uderzył on agresywnego kibica, za co został ukarany kilkumiesięczną dyskwalifikacją. Dziś ze zmartwioną miną mówi o chuligaństwie, nie nawiązując ani słowem do własnych doświadczeń. Wiem, że tego rodzaju dwoistość to polski standard, lansowany na co dzień przez polityków, ale to chyba marne usprawiedliwienie. Czy sport i działający w nim ludzie nie mogliby być choć odrobinę lepsi niż rzeczywistość opisywana na pierwszych stronach gazet?
Gwoli ścisłości, sportowi barbarzyńcy coraz częściej na te pierwsze strony trafiają. Stało się tak dzień po tym, jak stadionowi chuligani ujawnili się w Korei Północnej. Do burd doszło podczas meczu z Iranem w Phenianie w eliminacjach mistrzostw świata. Niezadowoleni z decyzji sędziego Koreańczycy z Północy rzucali na boisko krzesła, kamienie i butelki, po czym zablokowali irańskim piłkarzom dostęp do autokaru. Dali tym samym światu znać, że nie są tak bardzo zacofani, jak się powszechnie wydawało, i że zjawisko występujące w najbardziej rozwiniętych krajach ma miejsce również w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej. Stąd wniosek, że chuligański sposób porozumiewania się, o którym kilka dni temu mówił w telewizji doktor Paweł Śpiewak, ma zasięg międzynarodowy.
Autor: Andrzej Fąfara
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.