Stało się!
01.05.2002 00:00
Okazało się, że Okuka nie spuścił Legii do drugiej ligi, zawodnicy okazali się nie wypaleni, ale wręcz zapaleni, a Miklas mimo - podobno - zerowego pojęcia o piłce nożnej poradził sobie z wymagającym stanowiskiem i zdobył nowy wpis w curriculum vitae. Okazało się, że głodne wilki są groźniejsze od wypasionych psów podwórkowych.
Jeszcze nie wszyscy się pogodzili z faktem koronacji Legii, jeszcze tu i ówdzie szczekają. Szczekajcie. Karawana jedzie dalej... Nie dziwię się żółci większości kibiców rywali. Dla nich to prawdziwa potwarz i cios w serce, że "legła, cwelka, cwelgia i niemłoda kurtyzana" po raz kolejny nie spadła z ligi, nie została z niej przymusowo relegowana, a w końcu - o zgrozo! - pobiła ich wszystkich bez wyjątku.
To musi boleć, bo nienawiść do Legii, Warszawy, a nawet mazowieckich wierzb jest tak ślepa, jak kura o zmierzchu. A najbardziej boli, gdy nie wiadomo dlaczego boli.
Mistrzostwo zdobyte przez Legię to także dobra próba charakterów. Wojtek Kowalczyk - choć z tytułu się ucieszył, to jednak wił się jak piskorz, byle nie oddać zasług Okuce, byle nie wyszło na to, że pomylił się mówiąc, że "Legię nic dobrego z tym trenerem nie czeka". Szkoda.
Cisza okrutna także na łączach między Izraelem a Polską. Przynajmniej oficjalnego głosu "stamtąd" nie usłyszałem. Wypadało by coś w tym kierunku przedsięwziąć, panie Marku. Wiem, że to nie pora na Popielec, ale... skoro się bębniło do kamer i mikrofonów to i owo, to może teraz można by to i owo odbębnić? Nie, daleki jestem od tego, żeby uczyć Pana chrześcijańskiej pokory. To Pańska sprawa. A może po prostu nie zmienił Pan zdania? Zmieńmy w takim razie temat.
Wspaniale jest być mistrzem. Wspaniale jest kibicować mistrzom. Ale czas ma to do siebie, że nie stoi w miejscu. Tytuł tuż po zdobyciu przeszedł do historii i dla własnego dobra należy świętować jak najkrócej. Do hasła "bij Legię" dochodzi teraz "bij mistrza" - i trzeba będzie stawić temu czoło w dwójnasób. Chętnych mimo reformy ligi będzie wielu. A przecież trzeba się godnie zaprezentować także w europejskich pucharach. Pucharach - a nie pucharze, bo nie mam złudzeń, że kwalifikacje Ligi Mistrzów będą raczej tylko przystankiem na drodze do Pucharu UEFA. Oczywiście nie można wykluczyć, że szczęście nam dopisze i nie trafimy na potentata. Tylko że gdy w grę wchodzi Liga Mistrzów, szczęście to za mało, by skutecznie walczyć o wejście do tego zaszczytnego grona.
Można pomarzyć. Ale żeby marzenia miały w sobie chociaż cień prawdopodobieństwa - trzeba się wzmocnić. I to nie tylko "post-bosmanowskimi" sierotami z krajowego podwórka. W Polsce nie znajdziemy zawodników zdecydowanie lepszych od tych, których już mamy, więc można liczyć tylko na urozmaicenie składu, a nie jego wzmocnienie. Nieodzowny wydaje się więc import futbolistów - metoda przynajmniej w Legii sprawdzona. Z racji tego, że trenerem Legii jest (będzie?) Serb - adres dostawcy jest łatwy do odgadnięcia. Stanko Svitlica był ponoć dopiero na piątym miejscu listy jugosłowiańskich życzeń Dragomira Okuki, więc stajemy przed szansą sięgnięcia po tych z czołowych miejsc... Pomijając kłopoty finansowe warszawskiego klubu, które jak były, tak są nie najlepsze - pozycja wyjściowa działaczy Legii w negocjacjach transferowych jest zgoła odmienna od tej, jaką zajmowali pół roku temu. Legia jest mistrzem kraju i czy to się komuś podoba, czy nie - będzie grać w eliminacjach do Ligi Mistrzów, a to może okazać się łakomym kąskiem dla menedżerów i ich klientów.
Jeśli wzmocnień nie będzie - nasze plany gry w Champions League to takie same nieporozumienie, jak szalik Legii na karku marszałka Borowskiego...
Warszawa liże rany po mistrzowskiej fecie. Straty spowodowane przez świętujących kibiców (?) oszacowano na ok. 250 tys. złotych. Władze miasta będą żądać zwrotu kosztów od klubu. Osobiście nie do końca jestem przekonany, czy każde przestępstwo tej nocy popełnili kibice Legii. Bo fety mają to do siebie, że przyciągają różnej maści osobników, niekoniecznie związanych ze świętowanym wydarzeniem. Przekrój jest duży: trafia się marszłek, trafia się aktor, to złodziej i chuligan też z chęcią się przyłączą... Obarczanie odpowiedzialnością Legii, to szukanie kozła ofiarnego. Czy gdyby tłum wył "Manchester United", to odszkodowania zażądano by od angielskiego klubu? A gdyby wołano "Bóg z nami" - rachunek za straty przesłano by do Watykanu? Policję i ratusz miejski - przykładem drogowców - znowu zaskoczyła zima. Klub też nie stanął na wysokości zadania - powiedzmy sobie obiektywnie. No, ale skoro już sama dystrybucja biletów jest zadaniem ponad siły...
Była więc beczka miodu, była duża łyżka dziegciu, ale w końcu i o tym zapomnimy. Niedługo zaczną się emocje mistrzostw świata i odetchniemy na jakiś czas od polskiego piekiełka. Wzrok wszystkich skierowany będzie na Daleki Wschód. A więc panowie działacze do dzieła! Szukać sponsorów, zaklepywać zawodników, podpisywać umowy... Może konkurencja się zagapi i to wam trafi się jakaś zapomniana piłkarska perełka? I na Boga - postarajcie dogadać się z Partizanem!
greesha
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.