Domyślne zdjęcie Legia.Net

Stary stadion

Joanna Olędzka

Źródło:

12.08.2005 16:10

(akt. 27.12.2018 23:21)

9 sierpnia minęła 75. rocznica otwarcia Stadionu Wojska Polskiego. Nie ma w Polsce stadionu, który przez tyle lat spełniałby swoje funkcje, byłby nieprzerwanie miejscem meczów reprezentacji, a na co dzień służył jednemu z najlepszych polskich klubów - pisze w <i>Rzeczpospolitej</i> <b>Stefan Szczepłek</b>. - Jest więc jednym z najważniejszych polskich zabytków sportowych, będąc jednocześnie wciąż żyjącym eksponatem. Jak długo? Nie wiadomo.
Wymienianie historycznych wydarzeń związanych z Łazienkowską, nazw klubów, które tu gościły, i nazwisk sportowców, jacy tu startowali, przekroczyłoby znacznie ramy tego felietonu. Żaden inny stadion w Polsce do Legii się nie umywa. Ani Dziesięciolecia, ze swoją krótką, choć intensywną historią, ani Śląski, którego przed wojną nie było. O innych nie ma co wspominać. Jubileusz 75-lecia nie został ani dostrzeżony, ani wykorzystany. Dzień wcześniej na Łazienkowskiej grał Bayern, więc marketingowo można było na tym wygrać. Wczoraj był tu FC Zurich. W dodatku 15 sierpnia, w trzynastą rocznicę cudu nad Wisłą, stadionowi nadano imię marszałka Józefa Piłsudskiego i zapomniano odwołać w Polsce Ludowej. Wyjątkowy tydzień dla stadionu i żadnego odniesienia do przeszłości. Tym bardziej to dziwne, że trwa walka o prawo do budowy nowego stadionu na Łazienkowskiej. Wiadomo, że jakkolwiek wyglądałby i gdziekolwiek stałby, to z obecnego pozostanie trybuna kryta historyczny budynek z 1930 roku, projektu inżyniera Maksymiliana Dudryka-Darlewskiego. To też wyjątkowa postać w jego mieszkaniu we Lwowie założono najsłynniejszy przedwojenny klub Pogoń, on wymyślił jej nazwę. Ani KP Legia, ani rywalizujący z nią CWKS Legia nie wykorzystują historii nawet dla swoich własnych celów. A mogłyby to robić, bo przecież są w trakcie czegoś w rodzaju kampanii wyborczej. Nie wykorzystują, bo nie wiedzą. Historia dziś mało kogo obchodzi. Nie wyobrażam sobie, że można pominąć historię starego stadionu, starając się o budowę nowego. Byli tu między innymi Frantisek Planicka, Ferenc Puskas, Pele (na trybunie), Franz Beckenbauer, Johan Cruyff, Michel Platini, a nawet Santiago Bernabeu. Tu biegali Janusz Kusociński i Emil Zatopek, a Shirley Strickland de la Hunty i Irena Szewińska biły rekordy świata na 100 i 200 metrów. Stadion wyszedł cało z wojny, ponieważ służył Wehrmachtowi, gdzie za sport odpowiedzialny był, urzędujący na stadionie, Wilm Hosenfeld, ten, który uratował Władysława Szpilmana. Zaraz po wojnie, na parterze, mieścił się Polski Związek Piłki Nożnej, instytucja, o której mówienie dobrze jest dziś w złym tonie. Kiedyś, na Wembley, kupiłem sobie czarny T-shirt z wizerunkiem słynnych wież. Mam koszulki ze stadionami z Meksyku i Korei. Stadion Wojska Polskiego, historia sama w sobie, nie dorobił się najmniejszej pamiątki. Mówimy tylko, że jest stary i czekamy na nowy.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.