Domyślne zdjęcie Legia.Net

Stolica będzie mieć Stadion Narodowy

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

18.03.2005 10:44

(akt. 29.12.2018 09:05)

Decyzja o budowie stadionu przeszła na czwartkowej sesji niemal cudem. Bojowo nastawieni radni SLD próbowali zerwać kworum. Sytuację wbrew swej woli uratowało czterech radnych LPR. Dzięki wczorajszej decyzji w kwietniu miasto może rozpisać przetarg na budowę stadionu. Obiekt może być gotowy w pierwszej połowie 2008 r.
Radni mieli dać urzędnikom formalną zgodę na rozpoczęcie procedury przetargowej. Nikt nie był w stanie przewidzieć, czy firmowana przez Lecha Kaczyńskiego (PiS) inwestycja ma szanse. Weto zapowiadali radni SLD, projekt nie miał też entuzjastów w klubie LPR. Szło o duże pieniądze - sztandarowa inwestycja rządzącej Warszawą ekipy PiS może zamknąć się kwotą nawet 350 mln zł. Stadion przy Łazienkowskiej na 35 tys. widzów ma być współfinansowany przez prywatnego dewelopera wybranego w przetargu. - Stanie się miejscem międzynarodowych imprez piłkarskich - mówił szef biura zamówień publicznych Mirosław Kochalski. - Będzie nową jakością spędzania wolnego czasu dla całych rodzin, młodzieży, dzieci, a także kobiet. Kontrowersje radnych wzbudziła sama formuła inwestycji. Narzekali, że są niedoinformowani. Wielu nie podobało się, że podczas pierwszego etapu planowany przetarg nie precyzuje, ile pieniędzy miałoby wyłożyć miasto, a ile prywatny partner. - Niech miasto poda jasne zasady - mówił Wojciech Szymborski, radny SLD. - Niech jasno powie: dopłaca do inwestycji czy nie, udostępni developerowi całość obiektu czy tylko część. Na razie wygląda to tak: kupcie od nas kota w worku, a potem pogadamy. Wyraźnie zirytowany Kochalski przekonywał, że nie ma nic złego w prowadzeniu negocjacji z tym, kto zdecyduje się wyłożyć konkretne pieniądze. - Przecież to będzie przetarg otwarty na cały świat. Mamy dokument, który na 60 stronach opisuje warunki budowy. Wiemy, czego chcemy - machał dokumentem. Kiedy tuż przed decydującym głosowaniem SLD wyszedł, próbując zerwać obrady, na sali nie było też radnych LPR. Wrócili - jak się później okazało przez pomyłkę - na głosowanie. To uratowało sytuację, bo na sali w decydującym momencie znajdowało się 30 radnych - dokładnie tylu, ile wynosi minimum, aby decyzja była ważna. Zachowywali się biernie, ale sama obecność - zdaniem prawników - uratowała kworum. Dzięki wczorajszej decyzji w kwietniu miasto może rozpisać przetarg na budowę stadionu. Obiekt może być gotowy w pierwszej połowie 2008 r.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.