Domyślne zdjęcie Legia.Net

Stolica rządzi ligą

Mariusz Ostrowski

Źródło: Życie Warszawy

04.11.2008 08:32

(akt. 18.12.2018 18:03)

Legia i Polonia na czele, za nimi dwaj najgroźniejsi rywale, pozostali w odczepionym wagonie. Zaskoczenie? Nie – taki scenariusz typowany był już przed startem rozgrywek. Po 11 kolejkach ekstraklasy Warszawa może rosnąć z dumy. Wszyscy rywale oglądają plecy Legii i Polonii, na dodatek nic nie wskazuje na zmianę tego trendu. Siła klubu z Łazienkowskiej nie dziwi – solidny właściciel, spektakularne i częściowo trafione transfery (Iwański, powrót Astiza, wykupienie Chinyamy), perspektywa występów na nowym, wybudowanym za miejskie pieniądze stadionie. Atmosfery budowy silnego klubu nie burzy nawet konflikt z odłamem radykalnych fanów, bo prędzej czy później powinien zostać zażegnany.
Potęga pod nową nazwą Żadnym zaskoczeniem nie powinna być również postawa Polonii. Przejęcie niemal w całości mocnej drużyny z jednym z najlepszych trenerów w Polsce, w połączeniu z zapewnieniem jej spokojnego bytu musiało przynieść pozytywny efekt. A że tak bardzo pozytywny? Po karnej degradacji silnych kadrowo Zagłębia Lubin i Korony Kielce nie ma już w ekstraklasie drużyn pukających do drzwi z napisem „czołówka”. Nic zatem dziwnego, że warszawskie drużyny oraz Wisła i Lech łatwo uciekły słabym przeciwnikom. Obniżki formy Legii nie należy się spodziewać, bo jeśli przetrzebiona kontuzjami drużyna radzi sobie tak dobrze, to trudno, żeby zwolniła po powrocie rekonwalescentów. Polonii też trudno wróżyć niespodziewany kataklizm. Drużynę czekają teraz dwa mecze u siebie z teoretycznie łatwymi rywalami (Jagiellonia, Piast). Poza tym właściciel klubu Józef Wojciechowski nie po to zatrudnił konsultanta Anthona Bruinsa Slota (kiedyś asystenta m.in. Johana Cruyffa), a w przyszłości być może zaangażuje Bogusława Kaczmarka (jako skauta lub dyrektora sportowego), żeby zadowalać się miejscem w środku tabeli. O braku doświadczenia polonistów w walce o najwyższe trofea też trudno pisać, bo ci sami piłkarze – jeszcze jako Groclin – regularnie walczyli w ekstraklasie o najwyższą stawkę. Mankamenty? Tylko dwa. Problemy z licencją dla całkiem ładnego stadionu, (wszystko przez... drzewo stojące w sektorze dla gości). Mniej istotny problem – natury statystycznej – jest przez fanów Polonii lekceważony. W lipcu PZPN potwierdził oficjalnie, że nowa Polonia jest spadkobiercą tradycji Groclinu. Ostrożny odwrót Statystyki zostawmy jednak na koniec sezonu. Zwłaszcza że rywale Polonii mają znacznie większe kłopoty. – Wiem, że następni w kolejce są Jacek Rutkowski z Lecha i Bogusław Cupiał z Wisły – mówił latem w „Przeglądzie Sportowym” Zbigniew Drzymała, gdy wycofywał się z futbolu (i sprzedawał Groclin Polonii). Wprawdzie Cupiał i Rutkowski jeszcze nie zrezygnowali, ale w przypadku tego pierwszego już dawno widać ostrożny, systematyczny odwrót. Co roku Wisła sprzedaje najlepszych piłkarzy. W ciągu trzech ostatnich lat krakowski klub zarobił na tym ok. 13 mln euro, ale na następców wydał niespełna 2,5 mln euro. W ligowej czołówce utrzymuje się głównie dlatego, że wciąż ma braci Brożków. Lech? To w tej chwili chyba najgroźniejszy rywal warszawskich drużyn, ale wąska kadra może nie pozwolić pięknie (choć nierówno) grającej drużynie na pogodzenie obowiązków w ekstraklasie i Pucharze UEFA. Problem dostrzega również Franciszek Smuda, ale jego prośby (do zarządu klubu o poszerzenie kadry) będzie można spełnić dopiero zimą. Niewykluczone, że do tego czasu Polonia i Legia, które już teraz uciekły Lechowi na cztery punkty, będą daleko z przodu. Na razie zaszczytne miano lidera ekstraklasy niezagrożenie krąży na odcinku 5,4 km. Z Łazienkowskiej na Konwiktorską i z powrotem.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.