Domyślne zdjęcie Legia.Net

Stracona jesień Burkhardta

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

13.12.2006 08:12

(akt. 24.12.2018 09:29)

Jeszcze pół roku temu <b>Dariusz Wdowczyk</b> od niego rozpoczynał ustalanie meczowego składu warszawskiej Legii. <b>Marcin Burkhardt</b> strzelał gole dające zwycięstwa, asystował przy bramkach kolegów. A <b>Paweł Janas</b> nosił się z zamiarem zabrania go na mundial. Dziś gracz jest zaledwie rezerwowym.
Wiosną dzielił i rządził w Legii, a Legia dzieliła i rządziła w lidze. Wystąpił w 11 spotkaniach. Dziesięć z nich legioniści wygrali, jedno zremisowali Burkhardt był liderem drużyny, wspólnie z Łukaszem Surmą tworzył jeden z najlepszych duetów rozgrywających. Pod koniec sezonu doznał urazu, który wykluczył go z udziału w zamykającym rozgrywki meczu z Wisłą Kraków. Okazało się, że był to początek złej serii urodzonego w Elblągu rozgrywającego. Wroniecki pech Pech ponownie dopadł go w trakcie przedsezonowego zgrupowania we Wronkach. Podczas jednego z treningów po starciu z kolegą Burkhardt upadł na murawę. Po oględzinach lekarskich okazało się, że wypadł mu dysk. Masażyści zrobili swoje i zawodnik po dwóch dniach wrócił do zajęć. Jak pokazał czas, nie była to najlepsza decyzja - Już na zgrupowaniu we Francji grałem na środkach przeciwbólowych - przyznał zawodnik w trakcie rozgrywek. W efekcie odniesionego urazu pojawiła się przepuklina kręgosłupa. Z tym już nie było żartów. Burkhardt trafił nawet do kręgarza, który pomógł mu wyleczyć uraz. Jednak do formy z wiosny nie udało się zawodnikowi nawet zbliżyć. Dodatkowo w kilku meczach z dobrej strony pokazał się Aleksandar Vuković i wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. - U mnie Marcin jest całkowicie usprawiedliwiony - twierdzi były rozgrywający m.in. warszawskiej Legii, obecnie menedżer, Mariusz Piekarski - Głównym powodem słabszej dyspozycji nie było nic innego, jak kontuzja kręgosłupa. Bo wywalczenie miejsce w podstawowym składzie Legii w rundzie jesiennej nie było trudnym zadaniem. Aco Vuković grał raczej sercem, a nie głową, a sprowadzony w trakcie rozgrywek Junior, zawodził - dodaje. Trzeba na niego stawiać O przyczyny słabszej dyspozycji Burkhardta zapytaliśmy także człowieka, który prowadził go jeszcze w rezerwach Amiki Wronki, obecnego trenera Zagłębia Lubin, Czesława Michniewicza. - Marcin wiosnę miał rzeczywiście znakomitą, ale wtedy cała Legia grała świetnie. Przecież on był o krok od wyjazdu na mundial! To prawdziwy obraz tego piłkarza. Trudno mi powiedzieć, jakie były przyczyny obniżki formy Marcina w tej rundzie. Swoje mogły zrobić transfery przeprowadzone przez Legię, zwiększyła się rywalizacja, do tego kontuzja i nieszczęście gotowe - przyznaje szkoleniowiec. Jednocześnie zwraca uwagę na psychikę Burkhardta. - On musi wyraźnie czuć, że się na niego stawia. Jest osobą o wątłej konstrukcji psychicznej. Gdy zespołowi się nie wiedzie można odnieść wrażenie, że Marcinowi na niczym nie zależy. A to nieprawda, to bardzo ambitny chłopak. Niestety, jest bardzo podatny na wpływy otoczenia. Przez to łatwo daje sobie narzucić pewne wewnętrzne układy w drużynie - mówi. Piłkarz zdaje się zaprzeczać takim opiniom. - W Legii jest duża rywalizacja, ale ja się jej nie boję. Chcę udowodnić trenerowi, że warto na mnie stawiać. Wszystko podporządkuję jak najlepszemu przygotowaniu się do nowych rozgrywek. Teraz już zapomniałem o kłopotach ze zdrowiem - zapewnia. W jego umiejętności wierzy także trener Dariusz Wdowczyk. - Jest w drużynie kilku piłkarzy, którzy mają duży potencjał i przy odpowiednim nastawieniu, mogą trafić nawet do reprezentacji Polski. Marcin jest jednym z nich - twierdzi szkoleniowiec. Podobnie myślą zarówno Piekarski, jak i Michniewicz. - Na wiosnę będzie już zdrowy i bez problemu powinien wrócić do dawnej dyspozycji. On potrzebuje Legii, bo tu można się wypromować, a Legia potrzebuje jego. Jeśli nic nie zakłóci mu przygotowań, to na pewno będzie wyróżniającym się piłkarzem w lidze - mówi Piekarski. - Gdy sobie wywalczy miejsce w podstawowym składzie, już go nie odda. Bardzo chętnie bym go widział w swoim zespole, ale Zagłębia nie stać na wykupienie Marcina z Legii. Mogę zapewnić, że u mnie by grał - twierdzi Michniewicz. Niech walczy Odrębnym tematem jest reprezentacja narodowa. Już kilka lat temu Burkhardta okrzyknięto wielką nadzieją polskiego piłkarstwa. Na razie częściej zawodzi, niż zachwyca. - Przecież to jeszcze młody zawodnik, ma dopiero 23 lata. Na pewno wróci do reprezentacji Polski To dobry piłkarz i nikt mądry go nie skreśli. A w Legii niech walczy, bo w tym klubie łatwo się pokazać - podsumowuje Michniewicz. Oczywiście Marcin ma też wady, słabszy drybling, fizycznie też powinien być mocniejszy. Jednak dysponuje cechami, które są ważne dla środkowego pomocnika. Potrafi niekonwencjonalnie zagrać do partnera, ma dobry przegląd pola, uderzenie z dystansu. Reszta zależy od niego - kończy Piekarski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.