Domyślne zdjęcie Legia.Net

Subiektywny przegląd legionistów

Jan Szurek

Źródło: Legia.Net

12.12.2007 08:00

(akt. 21.12.2018 14:13)

Długą jesienną rundę piłkarską mamy już za sobą. Większość legionistów uda się już niebawem na zasłużone urlopy. Kilku odpocząć będzie mogło nieco później z różnych powodów. Spora część piłkarzy spędzi okres świąteczny w dobrych nastrojach, bo minioną rundę mogą zaliczyć do udanych, inni natomiast ten czas powinni wykorzystać do zbierania sił oraz motywacji do ciężkiej pracy w okresie przygotowawczym, bo od tego może zależeć ich piłkarska przyszłość. Oto mój subiektywny przegląd kadry Legii.
W odróżnieniu od ocen prezentowanych po każdym meczu, nie są stworzone przez całą redakcję a jedynie przeze mnie. Taka sama jest skala ocen, od 1 do 10. Oceną wyjściową jest 6. Należy wziąć jednak pod uwagę ogólną różnicę pomiędzy graczami. Np. Trudno porównać oceny Przemysława Wysockiego z Dicksonem Choto, czy nawet Jakubem Rzeźniczakiem. Każdy z nich jest obrońcą, ale przed każdym stoją inne cele. Choć każdy z nich otrzymał "siódemkę" nie oznacza to, że są zawodnikami o takich samych umiejętnościach. Każdy z nich wywiązał się z powierzonych mu zadań nieco lepiej niż poprawnie. Bartłomiej Grzelak - W poprzednim sezonie jego nieskuteczność tłumaczono kontuzją. W tym sezonie "Grzelu" nie może narzekać na urazy. Niestety większość zdobytych przez niego bramek padła na spotkaniach w ramach Pucharu Ekstraklasy i Pucharu Polski, a nie w lidze. Jeśli Bartek nie zacznie trafiać także w Orange Ekstraklasie już po tym sezonie może okazać się, że aby grać będzie musiał odejść. Aby jednak pozostać w Legii musi poprawić dynamikę, przyjęcie piłki, a także celność swoich podań, a przede wszystkim strzałów. Moja nota: 5. Miroslav Radović - W poprzednim sezonie uznawany był za najlepszego z obcokrajowców grającego na polskich boiskach. W tym sezonie jego blask zupełnie zgasł. Mało jest takich zawodników, którzy w tej rundzie dali się nabierać na jego zwody, a jeśli już dochodził w pobliże pola karnego rywali to jego dośrodkowania najczęściej padały łupem obrońców. "Rado" zawodził do tego stopnia, że stracił miejsce w podstawowym składzie Legii najpierw na rzecz Kamila Grosickiego a potem nawet przesuniętego z lewej strony Marcina Smolińskiego. Jeśli "Miro" chce wrócić do wcześniejszej formy i podstawowego składu Legii musi mocno przepracować wszystkie obozy treningowe przed rundą wiosenną. Jego ostatni mecz w rundzie napawa dużym optymizmem. Moja nota: 5. Aleksandar Vuković - Kapitańska opaska podziałała na "Vuko" mobilizująco. Choć do tej pory mówiło się, że jest to bardziej ofensywny zawodnik, który nie lubi cofać się do defensywy to przesunięcie go na nową pozycję spowodowało, że znów jego gra może się podobać i sporo osób widzi go nawet w reprezentacji Polski. Faktycznie to Vuković przejął wykonywanie czarnej roboty po Łukaszu Surmie i w odróżnieniu od niego nie opóźnia ataków i potrafi dobrze dograć piłkę do partnerów. Do tego aby być jeszcze lepszym zawodnikiem brakuje mu umiejętności oddania mocnego uderzenia z dystansu (tego raczej nie uda mu się poprawić) a także powinien tracić mniej piłek w środkowej strefie boiska. Moja nota: 7. Takesure Chinyama - "Chihuahua" dosyć nieoczekiwanie został w tej rundzie najlepszym strzelcem Legii i jako pierwszy legionista od czasów Stanko Svitlicy może włączyć się do walki o tytuł króla strzelców Orange Ekstraklasy. Gdyby jednak wykorzystywał choćby 50% podbramkowych sytuacji to pozostali kandydaci do korony już po tej rundzie mogliby o niej zapomnieć. Takesure to zawodnik o niesamowitej umiejętności znalezienia się pod bramką rywali i jak prawdziwy snajper starający się uderzać z każdej pozycji. Czasem jednak zamiast strzelać mógłby podawać do lepiej ustawionych kolegów. Tą niedoskonałość szybko zauważył trener Urban i zaczął pracować z zawodnikiem nad wyeliminowaniem tego i co najważniejsze widać, że ta praca przynosi efekty. Wielkie serce do gry, zaangażowanie, jakie wkłada to co robi oraz umiejętność zgubienia rywala na paru metrach czynią go dobrym piłkarzem. Jeśli Takesure poprawi jeszcze swoją skuteczność może stać się wielkim zawodnikiem. Moja nota: 7. Roger Guerreiro - Dla mnie to najlepszy zawodnik, jaki biega po polskich boiskach. Mógłbym go nazwać piłkarzem kompletnym gdybym nie oglądał piłkarzy grających w innych krajach. Tak jak na Brazylijczyka obdarzony jest nienaganną techniką, ale w odróżnieniu od wielu jego rodaków korzysta z niej z głową a nie tylko dla samego efektu. Dodatkowo potrafi mocno i celnie uderzyć zza pola karnego, a także dokładnie dograć do partnera. Mimo, że jest graczem lewonożnym drugiej nogi nie używa jedynie wtedy, kiedy jest do tego zmuszony. Po przesunięciu do środka boiska okazało się, że wie, co nieco o defensywie. Jednak grając w centralnej części boiska musi pamiętać, że każda stracona piłka może spowodować groźną akcję rywali. W tej rundzie zbyt często tracił piłkę i nad tym powinien pracować tą zimę. Moja nota: 8. Jan Mucha - To, iż Legia po odejściu Fabiańskiego nie będzie miała problemu z bramkarzem było jasne. I tak rzeczywiście się stało. Należałem jednak do osób, które uważały, że słowacki bramkarz jest solidnym zawodnikiem, aczkolwiek nie mającym wielkich umiejętności i tylko kwestią czasu jest kiedy pracujący pod okiem Dowhania Skaba zepchnie Muchę na ławkę. Pomyliłem się. Przez pierwsze kilka kolejek Mucha nie przepuścił ani jednej piłki i choć głównie dzięki szczęściu to w drugiej części sezonu okazało się, że nawet w grze na przedpolu, powszechnie znanym słabym punkcie, bramkarz Legii radzi sobie bardzo dobrze. Dzięki bardzo dobrej postawie w polskim zespole ma szansę trafić, do kadry Słowacji grać przeciwko Biało-Czerwonym w eliminacjach Mistrzostw Świata 2010. Moja nota: 7. Piotr Giza - Gdy przychodził do Legii powiedziałem, że widzę dużo podobieństw między jego transferem, a przybyciem do Warszawy Łukasza Surmy. Surma przychodził do Warszawy jako najlepszy zawodnik Ruchu Chorzów, w którym już bardziej rozwinąć się nie mógł. W Warszawie miał jeszcze poprawić swoje umiejętności i na dobre zagościć w kadrze. Jednak zamiast tego jego forma spadała po równi pochyłej i choć miał kilka wzlotów, żaden nie przekształcił się w długo trwałą zwyżkę formy. Choć Giza w Warszawie jest zdecydowanie krócej to trudno spodziewać się, aby w Legii stał się kluczowym zawodnikiem i trafił do kadry. Giza uznawany za jednego z lepszych ofensywnych pomocników na Łazienkowskiej wyjątkowo sobie nie radzi. Często traci piłkę. Szybkie ataki zatrzymuje a wtedy, gdy należy przytrzymać piłkę szybko stara się ją podać. Choć w tej rundzie zanotował kilka bardzo dobrych podań to wszyscy zapamiętają dziesiątki zmarnowanych przez niego sytuacji podbramkowych. W zimie musi ostro pracować, szczególnie nad precyzją strzałów, jeśli w Warszawie chce pozostać dłużej niż jeden sezon. Moja nota: 5. Dickson Choto – Dickson to świetny zawodnik i to wiadomo nie od dziś. Od paru sezonu stanowi zaporę niemal nie do przejścia. Zostaliśmy do tego przyzwyczajeni i gdy zdarzy mu się popełnić jakiś błąd zaczyna mówić się o obniżce formy. W tej rundzie pomyłek przydarzyło mu się nieco więcej, ale można to wytłumaczyć urazami, w bardzo nie odpowiednich momentach. Trzeba jednak dodać, że z Choto w obronie Legia grała zdecydowanie lepiej, dlatego powodów do narzekań mieć nie powinniśmy i nadal powinniśmy mieć nadzieję, że Dicksonowi nie przyjdzie do głowy wyjazd na zachód. Moja nota: 7. Inaki Astiz Ventura - Przed sezonem jego boiskowe umiejętności były wielką zagadką. Okazało się, że rezerwowy gracz Osasuny w Polsce jest wielkim odkryciem. Z Dicksonem tworzy jeden z najlepszych duetów środkowych obrońców. Niestety kontuzje spowodowały, że w drugiej części rozgrywek nie mogliśmy go oglądać w dużej części spotkań, a gdy pojawiał się na boisku nie był już tak pewny w swoich interwencjach i widać było po nim, że kontuzje zasadniczo wpływają na obniżkę jego formy. Jeśli tylko omijać będą go kontuzje latem działacze będą mieć nie lada problem, jak definitywnie kupić zawodnika mającego zapisaną w kontrakcie sumę odstępnego w wysokości 6 mln euro. Moja nota: 7. Wojciech Szala – Szala od paru sezonów poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Tak samo w tej rundzie prezentował, równą dosyć wysoką formę. Mimo, iż jego początku przy Łazienkowskiej były trudne, teraz wielu nie wyobraża sobie defensywy Legii bez niego. Jego niewątpliwym atutem jest twarda, ale nieprzekraczająca przepisów gra, a także możliwość gry zarówno na środku defensywy, ale także na boku bloku obronnego. Moja nota: 7. Martins Nnabugwu Ekwueme – Do Legii przyszedł z warszawskiej Polonii, w której w rundzie wiosennej błyszczał na drugoligowych boiskach. Miał zastąpić Łukasza Surmę, ale zupełnie mu to nie wyszło. Jesienią pojawił się na boisku w aż 15 spotkaniach, ale na boisku spędził niespełna 800 minut, głównie w spotkaniach Pucharu Ekstraklasy. Jego głównym problemem jest… gra piłką. Do jego gry w defensywie większych uwag mieć nie można, choć spodziewanego błysku także próżno szukać. Gdy jednak ma piłkę przy nodze to kompletnie nie wie, co z nią zrobić. Często wybiera nie właściwie, a w dodatku, gdy już zagrywa często robi to niedokładnie. Na zimowych zgrupowaniach musi popracować nad tym elementem gry. Jak na razie poza grą Pucharze Ekstraklasy na występy w Orange Ekstraklasie nie ma większych szans. Moja nota: 5. Tomasz Kiełbowicz – Druga młodość popularnego „Kiełbika”. Chyba nikt nie przypuszczał, że Tomek tej jesieni trafi ponownie do Reprezentacji Polski i to w dodatku w tak ważnym okresie dla kadry. Nie stało to się przypadkowo. Forma jaką prezentował Kiełbowicz na to zasługiwała. Od trzech lat liczba spotkań, w których występował regularnie spadała i wydawało się, że ta tendencja będzie się pogłębiać. Okazało się jednak, że szybkości i dynamiki mogą mu pozazdrościć, o wiele lat młodsi piłkarze. Przez wiele lat gry w Legii jego dośrodkowania nie straciły na precyzji, a wraz z doświadczeniem poprawia się także jego gra w defensywie. Kiełbowicz wystawiony w obronie może być stanowić wielki problem dla bocznych obrońców rywala stwarzając przewagę liczebną po lewej stronie boiska. Jego największym problemem jest olbrzymia konkurencja na lewej stronie. Nie w każdym spotkaniu trener będzie na niego stawiać, a wiadomo, że piłkarze nie lubią takiej nieregularności. Moja nota: 7. Jakub Wawrzyniak – Kolejny eks-widzewiak w Legii tak jak każdy przy Łazienkowskiej nie ma łatwego życia. Z początkiem sezonu wydawało się, że szybko stanie się podstawowym zawodnikiem Legii. Z biegiem czasu zaczął grywać, coraz rzadziej, co ciekawe nie przeszkodziło mu to w powołaniach do kadry. W drugiej części sezonu w pierwszym zespole grał tylko, jeśli, któryś z kolegów wypadł ze składu z powodu kontuzji oraz w Pucharze Ekstraklasy. Do jego gry nie można mieć większych uwag. W każdym spotkaniu prezentował się bardzo solidnie. Napastnicy rywali w starciach z nim mieli olbrzymie problemy. „Wawryn” podczas zimowych przygotowań powinien skupić się na grze ofensywnej, bo tutaj nie zawsze wychodziło wszystko tak jak powinno. Jego głównym problemem jest konkurencja do gry. Trener Jan Urban widzi go jedynie na lewej obronie, a tam grać chcą także Kiełbowicz i Edson. Kuba mógłby także grać jako środkowy obrońca, defensywny pomocnik lub tak jak w reprezentacji także jako boczny pomocnik. Moja nota: 6. Maciej Korzym – Wiele osób stwierdziłoby, że Maciek znów nie zaprezentował pełni swoich możliwości. Mnie jednak wydaje się, że pora, aby przygoda Maćka z Legią powoli powinna dobiegnąć końca. Niestety Maciek nie prezentuje się dobrze jako napastnik. Szybkością wcale nie imponuje, a technika nigdy nie było jego silną stroną. Budowa ciała, niski wzrost także nie mogą być atutem. Z kolei na lewej flance jest przynajmniej trzech lepszych piłkarzy. Głównie, dlatego, że „Korzeń” nie dysponuje ani dobrym dryblingiem, ani dokładnym dośrodkowaniem. Korzym był już wypożyczany i ta droga nie przyniosła wielkich zmian. Można powiedzieć, że ma niespełna 20 lat, ale ile można czekać na rozwój zawodnika? Jeśli ktoś jeszcze pokłada w nim nadzieję to należy go ponownie wypożyczyć, aby miał szansę na regularną grę. Moja nota: 5. Jakub Rzeźniczak – To jest przykład zawodnika, który pokazuje, że Korzym ma jeszcze szansę stać się dobrym zawodnikiem. Pierwsze mecze „Rzeźnika” w Legii wszystkich zachwyciły, ale potem było nieco gorzej. Został wypożyczony do Widzewa, w którym nie dość, że w spotkaniu z Legia nie popisał się to jeszcze wystawiany był na przedziwnych dla siebie pozycjach. Po powrocie do Legii trudno było szukać sympatyków jego gry. Trener Urban postanowił go wystawać nie na środku obrony, nie w linii pomocy (jak w Widzewie) a na prawej stronie i okazało to się strzałem w dziesiątkę. „Rzeźnik” w paru spotkaniach błysnął i ponownie złapał wiatr w żagle. Runda wiosenna może być dla niego kluczowa. Jeśli jeszcze się rozwinie ma szansę stać się graczem, który wzbije się ponad ligową szarzyznę. Dowodem na to, że zmiany w charakterze Rzeźniczaka idą w dobrym kierunku jest niedawne powołanie do kadry, na razie ligi polskiej, ale na początek to już coś. Moja nota: 6. Kamil Grosicki – Jako osobie, która od wielu lat grywa w Football Managera ten zawodnik był mi dobrze znany. Za każdym razem, gdy w tej grze prowadziłem Legię sprowadzałem go na Łazienkowską. Za każdym razem wyrastał na wielkiego zawodnika. W rzeczywistości o graczu Pogoni Szczecin głośniej zrobiło się za sprawą jego poza boiskowych problemów, a oraz w momencie przyjścia do Legii. W Warszawie zachwycił wszystkich swoim rewelacyjnym przygotowaniem szybkościowym, które potrafił świetnie wykorzystać. Górą wzięły jednak jego problemy i z meczu na mecz spisywał się, coraz słabiej, przestał grać i rundę zakończył wcześniej od pozostałych zawodników. Jeżeli tylko „Groszek” poradzi sobie sam ze sobą na wiosnę może znowu zabłysnąć na boiskach Orange Ekstraklasy. Powinien także popracować nad techniką, która w połączeniu z szybkością da mu olbrzymią przewagę nad rywalami. Moja nota: 6. Marcin Smoliński – Na boisku w tej rudzie spędził 892 minuty i jak widać nie był podstawowym zawodnikiem, ale jako gracz rezerwowy dostawał bardzo wiele szans na zaprezentowanie swoich umiejętności. Moim zdaniem zbyt wiele, dlatego, że zupełnie ich nie wykorzystywał. W wielu spotkaniach był najsłabszym zawodnikiem w zespole Legii. Głównie dlatego, że potrafił stracić olbrzymią liczbę piłek, podawał niedokładnie, a na jego dryblingi mało, kto się nabierał. Oddanie kilku ładnych aczkolwiek niecelnych strzałów z dystansu tego nie rekompensuje. Gdy dołożymy do tego nieudane zagrania ze stałych fragmentów gry to rysuje nam się bardzo nieciekawy obraz. Podobnie jak Korzymowi okres wypożyczenia do innego klubu nie dał zbyt wiele. Jednak to chyba jedyna droga jeśli jeszcze pokładać w nim jakieś nadzieje. Tylko czy mając po lewej stronie takich graczy jak Edson, Kiełbowicz, Roger, czy Wawrzyniak, a ostatnio także Rybus ma to jakiś sens? Moja nota: 4. Edson Luiz da Silva – Jego współpraca z Dariuszem Wdowczykiem w końcowej fazie oraz Jackiem Zielińskim nie wychodziła najlepiej. Brazylijczyk przestał zachwycać perfekcyjnie wykonywanymi rzutami wolnymi, a jego gra w defensywie nigdy nie była jego silną stroną. Doszło także do poza boiskowych nieporozumień, co spowodowały, że gdyby znalazł się poważny chętny na kupno Edsona więcej byśmy go w Legii nie zobaczyli. Dobrze się jednak stało, że pozostał w Legii i dobrze, że w końcu został przestawiony do pomocy. Choć nie strzela bramek z rzutów wolnych z taką dokładnością to nie da się ukryć, że jest to bardzo zawodnik. Jego celem powinno być ustabilizowanie formy i ciągła poprawa gry w defensywie. Moja nota: 6. Marcin Burkhardt – „Bury” to niespełniony talent, który rewelacyjnie wpisuje się do długiej listy podobnych piłkarzy. Nie mniej uważam, że umiejętności, jakie posiada pozwalają, aby nadal był zawodnikiem Legii. Na pewno w tej chwili są lepsi zawodnicy na jego pozycji, ale są i gorsi. Jako gracz rezerwowy z obecną formą jest pożyteczny. Tylko czy taka rola jego zadowoli? Marcin żeby wzbił się ponad ławkę rezerwowych musi popracować nad stabilizacją formy na wysokim poziomie. „Bury” potrafi zagrać świetny mecz, a zaraz potem niemal przejść obok meczu. W jego sytuacji wypożyczanie chyba nie przyniosłoby spodziewanych rezultatów. Dlatego jeśli już to powinien odejść na zasadzie transferu definitywnego. Moja nota: 6. Piotr Bronowicki – Do Warszawy został ściągnięty przez swojego brata. W pewnym momencie dzięki niemu nie powstała wielka dziura po prawej stronie boiska, ale tak naprawdę „Skuter” ma zbyt małe umiejętności do gry w Legii. Aby w klubie z Łazienkowskiej przestał siedzieć na ławce i grać tylko w meczach Pucharu Ekstraklasy musi się rozwinąć. Moja nota: 5. Wojciech Skaba – Dobra postawa Jana Muchy spowodowała, że Skaba jeszcze nie miał okazji zagrać w barwach Legii w Orange Ekstraklasie. 8 pełnych spotkań w Pucharze Polski i Pucharze Ekstraklasy to jednak nie tak mało i śmiało można powiedzieć, że Skaba to bardzo dobry golkiper. W tej chwili ma raczej nie duże szanse na wygryzienie ze składu Słowaka, ale chyba ma świadomość, ze praca pod okiem trenera Krzysztofa Dowhania może dać mu wiele. W rundzie wiosennej musi pokazywać się z dobrej strony w każdym spotkaniu, w którym dane będzie mu wystąpić i czekać na swoją szansę. Moja nota: 7. Błażej Augustyn – Przyszedł do Legii z ligi angielskiej. Wiązano z nim wielkie nadzieje. Niestety kilka występów jakie zanotował na polskich boiskach zupełnie nie potwierdzają tych nadziei. Augustyn popełniał katastrofalne błędy, których nie robił nawet zdecydowanie mniej doświadczony Przemysław Wysocki. Na koniec rundy doznał kontuzji, która spowodowała, że przestał grać nawet w Pucharze Ekstraklasy. Zimowy okres przygotowawczy poza dojście do zdrowia musi przeznaczyć na bardzo ciężką pracę jeżeli cokolwiek chce osiągnąć. Moja nota: 4. Maciej Rybus – Maciej Rybus stał się odkryciem końca rozgrywek. Do zespołu Młodej Legii dołączył w połowie września, a już w listopadzie zadebiutował w pierwszej drużynie. Najpierw w pucharze Ekstraklasy, a potem także w lidze. Rundę zakończył strzeleniem bramki Górnikowi. Można powiedzieć, ze swoje pięć minut wykorzystał znakomicie. Jednak to dopiero początek. Piłkarzy, którzy zachwycili w młodym wieku, a potem pozostało po tym tylko wspomnienie było tak wielu, że nie ma sensu przytaczać jakiegokolwiek przykładu, ale takiego zawodnika nie trudno znaleźć także w Legii. Dla Rybusa nadchodzi pierwszy w jego karierze zimowy obóz przygotowawczy. Nie raz będzie miał w jego trakcie chwile zwątpienia, ale od tego obozu może wiele zależeć. Trudno przypuszczać, żeby w rundzie wiosennej zaczął regularnie grać w podstawowym składzie Legii, ale jeśli prócz gry w Młodej Legii będzie także pojawiał się na boisku podczas Pucharu Ekstraklasy i Orange Ekstraklasy to jego przygoda z pierwszoligową piłką może potrwać dłużej. Jak na razie wiele nie można o nim powiedzieć. Na pewno jest to zawodnik dynamiczny, z całkiem niezłymi umiejętnościami dryblingu i podania, a także ze zdolnościami strzeleckimi. Jego problemem może być niezbyt silna budowa ciała, ale to nie musi być wielką przeszkodą. Moja nota: 7. Przemysław Wysocki – To on spośród zawodników Młodej Legii dostał najwięcej szans podczas spotkań Pucharu Ekstraklasy. Podobnie jak Maciej Rybus w meczu pierwszego zespołu udało mu się wpisać na listę strzelców. Choć nie tak spektakularnie, ale on także swoją postawą wiele osób zadziwił. Grając na bardzo odpowiedzialnej pozycji, jaką jest środkowy obrońca zaprezentował się bardzo przyzwoicie. Imponował wyrachowaniem i dokładnością. Czasem wyraźnie brakowało mu trochę precyzji i spokoju, ale te cechy nabywa się w dużej mierze wraz z doświadczeniem. Jeżeli tylko trener Urban zabierze go ze sobą na zimowe zgrupowania pierwszego zespołu może to zaprocentować. Tak samo jak w przypadku Rybusa jego celem powinna być stała gra w Pucharze Ekstraklasy oraz stałe zasiadanie na ławce rezerwowych podczas spotkań ligowych. Jeżeli jego forma nie będzie spadać powinien zastanowić się nad przejściem na zasadzie wypożyczenie do klubu pierwszo lub drugo ligowego celem zebrania doświadczenia. Na pewno on także ma szansę na piłkarską karierę. Moja nota: 6. Adrian Paluchowski – O kadrę pierwszego zespołu ociera się już druga rundę, ale na razie jeszcze nie udało mu się do niej wskoczyć. „Paluch” żeby trafić do pierwszego zespołu Legii jako napastnik musi… trafiać regularnie do bramki rywali w meczach Młodej Ekstraklasy czy we wszelkich sparingach. Dla gracza przedniej formacji to najlepsza rekomendacja. Jego występy w Pucharze Ekstraklasy należy ocenić poprawnie. Ale zabrakło im błysku. Jedna strzelona bramka w poprzedniej rundzie to mimo wszystko nieco zbyt mało. Moja nota: 6. Przemysław Rawa, Wojciech Wocial, Adam Frączczak, Damian Zbozień, Ariel Borysiuk, Wojciech Trochim, Kamil Majkowski, Radosław Mikołajczak, Maciej Świdzikowski – Tych zawodników mógłbym opisać na podstawie ich występów w Młodej Ekstraklasie, ale celem tego tekstu jest ocena możliwości piłkarzy pierwszego składu. Każdy z nich zaliczył mniej lub bardziej udany epizod w Pucharze Ekstraklasy. Żaden z występów nie można nazwać zupełna pomyłką, ale podstawie kilkunastu czy kilkudziesięciu minut gry nie da się czegokolwiek napisać o umiejętnościach tych zawodników. Grzegorz Bronowicki – Wszyscy są zaskoczeni umieszczeniem na tej liście „Bronka”. „Bronek” w tej rundzie zagrał w Legii 45 minut w „pamiętnym” spotkaniu w Wilnie. Z biegiem czasu można jednak stwierdzić, że jego odejście z klubu nie wpłynęło negatywnie na grę zespołu. Starszy z braci Bronowicki zdecydowanie lepiej prezentował się w kadrze niż w Legii i to głównie dzięki niej zmienił klub, a pieniądze z jego transferu zasiliły klubową kasę. Trudno go ocenić na podstawie jednego krótkiego epizodu. Sebastian Szałachowski – Jako jedyny ze wszystkich wymienionych zawodników nie zagrał w tej rundzie (ani nawet w tym roku) ani minuty w kadrze pierwszego zespołu, ani w rezerwach, ani w żadnym innych rozgrywkach. Wszystko przez przedziwna kontuzję, która przytrafiła mu się na zimowym zgrupowaniu w styczniu tego roku i przez cały ten okres czasu nie mógł dojść do pełni zdrowia. Podobno już na wiosnę ma być w pełni sprawny, ale jak na razie udał się na wcześniejszy urlop. Rok rozbratu z piłką pozostawia wyraźny ślad, dlatego pierwszy obóz przygotowawczy będzie niezwykle ważny. Po pierwsze „Szałach” musi go bardzo sumiennie przepracować, ale po drugie nie może dopuścić do odnowienia się urazu. Trener Urban twierdzi, choć nie za bardzo wiadomo, na jakiej podstawie, że Szałachowski ma niezwykły potencjał i liczy na niego w rundzie wiosennej. Jeśli wróci do składu to wiosną będzie walczył o powrót do podstawowej jedenastki. Konkurencję będzie mieć niezwykle trudna. Przy grze jednym napastnikiem o miejsce w składzie będzie rywalizować z Radoviciem i Grosickim. Łatwiej może być mu trafić do „jedenastki” przy ustawieniu 4-4-2 jeśli oczywiście Legii nie wzmocni jakiś klasowy napastnik. Wtedy obok Chinyamy przy obecnej formie Grzelaka znalazłoby się miejsce do Szałachowskiego. Wszystko zależy od jego zdrowia. Na koniec napiszę jeszcze kilka słów o paru postaciach, na których (z różnych powodów) w najbliższym czasie można zwrócić większą uwagę. Wybrałem po jednym piłkarzu w sześciu kategoriach: piłkarz rundy, najlepszy transfer, najgorszy transfer, zawód rundy, odkrycie rundy oraz wyróżnienie i ostrzeżenie. Piłkarz rundy: Roger Guerreiro - Zdecydowanie najlepszy legionista. Przez całą rundę grający na równym wysokim poziomie. Choć jako ofensywny zawodnik mógłby zdobywać więcej bramek to w jego grze trudno doszukiwać się wielkich mankamentów. Roger wykonuje na boisku ogromną pracę. Duże znaczenie odgrywają jego podania, dzięki którym rozpoczyna się groźna akcja. Wielką stratą będzie jeśli zimą czy latem ten zawodnik opuści Łazienkowską. Najlepszy transfer: Takesure Chinyama - Tylko on i Astiz wywalczyli sobie miejsce w podstawowym składzie Legii i zupełnie nieprzypadkowo jest najlepszym strzelcem zespołu. On po prostu jest rasowym snajperem i to w dodatku obdarzonym dużą szybkością. Jego dużą zaletą jest szukanie w każdym momencie pozycji do oddania strzału. Na początku rundy do tego stopnia, że zupełnie nie widział lepiej ustawionych kolegów. Praca jaką wykonał trener Urban spowodowała, że w ostatnim meczu tej rundy Takesure pokazał bardzo ładne zagranie, którym Rybusowi pozostało tylko wpakować piłkę do bramki. Gdy jeszcze Urbanowi uda się poprawić skuteczność Chinyamy będzie on postrachem bramkarzy w Orange Ekstraklasie. Najgorszy transfer: Piotr Giza - W zeszłym sezonie mówiło się, że Legia ma nie tyle braki na pozycji ofensywnego pomocnika, co ma ich zbyt wielu po podobnych przeciętnych umiejętnościach: Vuković, Junior, Burkhardt. Pierwszego Jan Urban cofnął na boisku o kilkanaście metrów. Drugi (mógłby kandydować w kategorii niewypał transferowy dekady) odszedł z klubu, a umiejętności trzeciego nie przekonują szkoleniowca Legii. Na ich miejsce sprowadzony został Giza, który miał stanowić alternatywę dla Rogera. Choć zmarnowane okazje przez Piotra Włodarczyka są niemal legendarne to niedługo może na dobre wejść do legijnego słownictwa powiedzenie "spudłować jak Giza". Niestety jak na razie Giza jest kolejnym przeciętnym zawodnikiem, który nie wzmocnił nawet minimalnie siły ofensywnej Legii. Zawód rundy: Błażej Augustyn - Spodziewano się, że dzięki dwuletnim naukom pobieranych w Anglii w lidze polskiej dadzą wymierne korzyści. Sam zawodnik na progu sezonu mówił, że do wraca do Polski aby grać. Jego forma spowodowała, że nawet tutaj nie zasługiwał na to. Odkrycie rundy: Maciej Rybus - Trudno było kogokolwiek wskazać w tej kategorii. Chinyama został sprowadzony do klubu aby strzelać bramki i trudno jego bramkostrzelność określić mianem odkrycia. Rybus choć tak na prawdę nie zaprezentował żadnych olśniewających umiejętności pokazał, że możliwość ogrania się choćby w kilku meczach Młodej Ekstraklasy otwiera drogę do kadry pierwszego zespołu. Czas spędzony na boisku pokazuje, że po tym zawodniku można na wiosnę spodziewać się więcej. Wyróżnienie: Jakub Rzeźniczak - "Rzeźnik" nie mógł być brany pod uwagę jako odkrycie rundy ponieważ w klubie przy Łazienkowskiej jest od paru lat. Trudno jednak nie zauważyć jego dobrej dyspozycji minionej jesieni. Być może właśnie dzięki przemianie, jaką przeszedł pod okiem Jana Urbana będzie przełomem w jego karierze. To wciąż młody zawodnik, a już trudno powiedzieć, że jest mało doświadczony. Ostrzeżenie: Marcin Smoliński - Jest dokładnym przeciwieństwem Jakuba Rzeźniczaka. Choć obaj po wypożyczeniach spodziewali się więcej to eks-widzewiak w minionej rudzie wyciągnął wnioski. "Smoła" dostawał wiele szans w tej rundzie do zaprezentowania swoich umiejętności, ale ich zupełnie nie wykorzystywał i trudno zrozumieć, dlaczego dostawał ich tak wiele. Jeśli w najbliższym czasie jego gra nie ulegnie zdecydowanej poprawie to niedługo na dobre może opuścić Łazienkowską. PS. Czekam na wszelkie kulturalne komentarze. Chętnie podejmę dyskusję.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.